Polityka
Krzyże muszą odejść?
Piotr Dzierzba
www.dzierzba.salon24.pl
Temat państwa świeckiego „eksplodował" kilka dni temu dzięki nieprzejednanemu, nonkonformistycznemu i zapewne obiecującemu przewodniczącemu SLD Grzegorzowi Napieralskiemu. Znamienity syn swego ojca Bernarda, etatowego instruktora w szczecińskim Komitecie Wojewódzkim PZPR, wymyślił sobie, że nic tak nie przyciągnie elektoratu (składnika niezbędnego, by misję społeczną polityka na świeczniku wypełniać z odpowiednią pompą) jak program reklamowany sloganem brzmiącym z grubsza „Krzyże muszą odejść”. Realizacja tego postulatu ma przybliżyć Polskę do idealnego wzorca państwa neutralnego światopoglądowo, czyli wbrew pozorom nie nijakiego, lecz różnorodnego bogactwem wyznań, które nie mogąc swej wiary manifestować, osiągają nirwanę wynikającą z poszanowania praw innych do identycznego ukrywania swych religijnych przekonań.
Napieralski nie wyjaśnia wprawdzie, jak daleko ma się posunąć to zeświecczenie, ale można przypuszczać, że przynajmniej na razie nie będzie chciał zabronić ortodoksyjnym Żydom chadzania w charakterystycznych strojach i noszenia pejsów i na przykład taki krakowski Kazimierz od tej tolerancji nie zubożeje. Dmuchając jednak na zimne, warto przy okazji zapytać kogoś z zaplecza intelektualnego SLD (posłankę Błochowiak?), czy granice postępu aby na pewno są dostatecznie jasno wytyczone.
Gospodarka
Polska nie będzie drugim Detroit
Michał Gancarski
www.przewagakomparatywna.bblog.pl
Chwała Bogu! Daimler nie będzie miał okazji do skorzystania z subsydiów pochodzących od reszty podatników. Inaczej mówiąc, rzesza bezimiennych przedsiębiorców i pracowników innych firm uniknęła subsydiowania działalności jednego z największych koncernów na świecie. Pieniądze, które zapłaciliby w formie podatków wspierających produkcję mercedesów, będą mogli przeznaczyć na własne inwestycje i konsumpcję. Niektórzy być może kupią któryś z produkowanych na Węgrzech samochodów. Przy tego typu inwestycjach pojawia się pewien irytujący schemat – dynamika procesu politycznego prowadzi do prywatyzacji korzyści i uspołecznienia kosztów. Z jednej strony, mamy urzędników, którzy chcą się pochwalić przyciąg-
nięciem do Polski dużego partnera, z drugiej – szeroką publikę, która jako słabiej zorganizowana nie potrafi powiedzieć „stop, jeśli chcą u nas inwestować, to niech zapiszą koszty i ryzyko przedsięwzięcia na własny rachunek". Tymczasem biurokraci za pomocą środków odebranych licznej grupie obywateli próbują odbić się od politycznej trampoliny. W całej sprawie najsmutniejsza jest jednak inna kwestia, dotykająca wizji rozwoju, którą ktoś usilnie próbuje Polakom sprzedać. Czy ambicje tego kraju rzeczywiście nie sięgają poza budowę cholernych fabryk samochodów? Tym chcemy być? Gospodarczą potęgą szczycącą się wysoko wykwalifikowanymi składaczami aut?
Krzyże muszą odejść?
Piotr Dzierzba
www.dzierzba.salon24.pl
Temat państwa świeckiego „eksplodował" kilka dni temu dzięki nieprzejednanemu, nonkonformistycznemu i zapewne obiecującemu przewodniczącemu SLD Grzegorzowi Napieralskiemu. Znamienity syn swego ojca Bernarda, etatowego instruktora w szczecińskim Komitecie Wojewódzkim PZPR, wymyślił sobie, że nic tak nie przyciągnie elektoratu (składnika niezbędnego, by misję społeczną polityka na świeczniku wypełniać z odpowiednią pompą) jak program reklamowany sloganem brzmiącym z grubsza „Krzyże muszą odejść”. Realizacja tego postulatu ma przybliżyć Polskę do idealnego wzorca państwa neutralnego światopoglądowo, czyli wbrew pozorom nie nijakiego, lecz różnorodnego bogactwem wyznań, które nie mogąc swej wiary manifestować, osiągają nirwanę wynikającą z poszanowania praw innych do identycznego ukrywania swych religijnych przekonań.
Napieralski nie wyjaśnia wprawdzie, jak daleko ma się posunąć to zeświecczenie, ale można przypuszczać, że przynajmniej na razie nie będzie chciał zabronić ortodoksyjnym Żydom chadzania w charakterystycznych strojach i noszenia pejsów i na przykład taki krakowski Kazimierz od tej tolerancji nie zubożeje. Dmuchając jednak na zimne, warto przy okazji zapytać kogoś z zaplecza intelektualnego SLD (posłankę Błochowiak?), czy granice postępu aby na pewno są dostatecznie jasno wytyczone.
Gospodarka
Polska nie będzie drugim Detroit
Michał Gancarski
www.przewagakomparatywna.bblog.pl
Chwała Bogu! Daimler nie będzie miał okazji do skorzystania z subsydiów pochodzących od reszty podatników. Inaczej mówiąc, rzesza bezimiennych przedsiębiorców i pracowników innych firm uniknęła subsydiowania działalności jednego z największych koncernów na świecie. Pieniądze, które zapłaciliby w formie podatków wspierających produkcję mercedesów, będą mogli przeznaczyć na własne inwestycje i konsumpcję. Niektórzy być może kupią któryś z produkowanych na Węgrzech samochodów. Przy tego typu inwestycjach pojawia się pewien irytujący schemat – dynamika procesu politycznego prowadzi do prywatyzacji korzyści i uspołecznienia kosztów. Z jednej strony, mamy urzędników, którzy chcą się pochwalić przyciąg-
nięciem do Polski dużego partnera, z drugiej – szeroką publikę, która jako słabiej zorganizowana nie potrafi powiedzieć „stop, jeśli chcą u nas inwestować, to niech zapiszą koszty i ryzyko przedsięwzięcia na własny rachunek". Tymczasem biurokraci za pomocą środków odebranych licznej grupie obywateli próbują odbić się od politycznej trampoliny. W całej sprawie najsmutniejsza jest jednak inna kwestia, dotykająca wizji rozwoju, którą ktoś usilnie próbuje Polakom sprzedać. Czy ambicje tego kraju rzeczywiście nie sięgają poza budowę cholernych fabryk samochodów? Tym chcemy być? Gospodarczą potęgą szczycącą się wysoko wykwalifikowanymi składaczami aut?
Więcej możesz przeczytać w 27/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.