Vlepki, graffiti, billboardy i wszelkiego rodzaju city lighty na dobre wyrzuciły plakat z miejskiej przestrzeni. Jeszcze tylko teatry zamawiają je u znanych artystów. Bezpowrotnie minęły też czasy, gdy propagandowym plakatem posługiwali się hitlerowcy czy komuniści. Ale plakat nie umarł, choć nie krzyczy już do widza z ulicy, ale z muzealnych ścian. Czterdzieści lat istnienia Muzeum Plakatu w Wilanowie i ostatnie, XXI Międzynarodowe Biennale Plakatu są tego dowodem. Pokonkursowa wystawa najnowszego biennale (patronat „Wprost") potrwa do 7 września w Wilanowie. Już prace juniorów startujących w kategorii Złoty debiut są wyśmienitą ucztą. Niektóre plakaty, jak, „Czytanie" Chinki z Tajwanu Horng-Jer Lin, to prawdziwe dzieła sztuki, które chciałoby się mieć w domu. I można. Plakat nadal jest w zasięgu prawie każdej kieszeni. Dlatego świeżo upieczony kolekcjoner zaczyna swoją przygodę ze sztuką od zbierania plakatów. Ponad tysiąc prac z całego świata świadczy także o tym, że polska szkoła plakatu ma ustaloną pozycję, do której odnoszą się rzesze artystów z Japonii czy USA. Plakat nie może już jednak liczyć na wielką publiczność – dziś pełni funkcję czysto artystyczną.
Najdrożej sprzedany plakat w historii to „Casablanca" włoskiego artysty Silvana Campeggiego, za który zapłacono 8640 funtów. Film z Ingrid Bergman i Humphreyem Bogartem miał premierę w 1942 r., ale leżał na półce do 1962 r., kiedy to pokazano go masowej widowni.
Najdroższe plakaty pochodzą z tzw. pierwszej serii, tych odbijanych w małym nakładzie. Niektóre są numerowane i sygnowane przez artystów.
1300 funtów
Tyle zapłacono dwa lata temu na aukcji w londyńskim domu aukcyjnym Christie’s za plakat Wiktora Górki do musicalu „Kabaret" z 1972 r., z Lizą Minnelli w roli głównej. Jest to rekordowa suma zapłacona za plakat polskiego artysty.
Polska szkoła plakatu rozkwitła w latach 60., a za jej największych artystów są uznawani Henryk Tomaszewski, Jan Młodożeniec, Franciszek Starowieyski i Waldemar Świerzy.
60 tysięcy plakatów
Tyle prac ma Muzeum Plakatu w Wilanowie. To największa tego typu kolekcja w Europie i jedna z największych na świecie.
Waldemar Świerzy, współtwórca Polskiej Szkoły Plakatu
– Potęga polskiego plakatu skończyła się z prostej przyczyny – za PRL kupowano zagraniczne filmy bez reklamy, więc przy ok. 350 kinowych premierach rocznie rodzimi artyści mieli dużo do zrobienia. Plakat teatralny jest dziś natomiast zbyt drogi: druk i opłacenie billboardów kosztowałyby więcej niż przygotowanie premiery. Dawniej robiliśmy plakaty do czterech premier w 20 teatrach rocznie. Zmienili się także sami twórcy. Pokolenie założycieli polskiej szkoły plakatu umarło, a obecnie plakaty najczęściej projektują komputerowo absolwenci szkół reklamy, a nie plastycy.
Piotr Nalewajko,
malarz
– Kapitalizm nie potrzebuje już plakatu artystycznego, tylko reklamy. A sam plakat broni się chyba jedynie w teatrze. Nawet plakat społeczny jest wypierany przez fotografie na billboardach.
Najdrożej sprzedany plakat w historii to „Casablanca" włoskiego artysty Silvana Campeggiego, za który zapłacono 8640 funtów. Film z Ingrid Bergman i Humphreyem Bogartem miał premierę w 1942 r., ale leżał na półce do 1962 r., kiedy to pokazano go masowej widowni.
Najdroższe plakaty pochodzą z tzw. pierwszej serii, tych odbijanych w małym nakładzie. Niektóre są numerowane i sygnowane przez artystów.
1300 funtów
Tyle zapłacono dwa lata temu na aukcji w londyńskim domu aukcyjnym Christie’s za plakat Wiktora Górki do musicalu „Kabaret" z 1972 r., z Lizą Minnelli w roli głównej. Jest to rekordowa suma zapłacona za plakat polskiego artysty.
Polska szkoła plakatu rozkwitła w latach 60., a za jej największych artystów są uznawani Henryk Tomaszewski, Jan Młodożeniec, Franciszek Starowieyski i Waldemar Świerzy.
60 tysięcy plakatów
Tyle prac ma Muzeum Plakatu w Wilanowie. To największa tego typu kolekcja w Europie i jedna z największych na świecie.
Waldemar Świerzy, współtwórca Polskiej Szkoły Plakatu
– Potęga polskiego plakatu skończyła się z prostej przyczyny – za PRL kupowano zagraniczne filmy bez reklamy, więc przy ok. 350 kinowych premierach rocznie rodzimi artyści mieli dużo do zrobienia. Plakat teatralny jest dziś natomiast zbyt drogi: druk i opłacenie billboardów kosztowałyby więcej niż przygotowanie premiery. Dawniej robiliśmy plakaty do czterech premier w 20 teatrach rocznie. Zmienili się także sami twórcy. Pokolenie założycieli polskiej szkoły plakatu umarło, a obecnie plakaty najczęściej projektują komputerowo absolwenci szkół reklamy, a nie plastycy.
Piotr Nalewajko,
malarz
– Kapitalizm nie potrzebuje już plakatu artystycznego, tylko reklamy. A sam plakat broni się chyba jedynie w teatrze. Nawet plakat społeczny jest wypierany przez fotografie na billboardach.
Więcej możesz przeczytać w 27/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.