Prezydent ma wyjątkowe wyczucie taktu i smaku. Ledwo pojawił się na miejscu tragedii w Kamieniu Pomorskim, od razu dał sygnał, kto jest w tej sytuacji najważniejszy: on. Zły rząd nie powiadomił go o pożarze, więc dał wyraz swemu oburzeniu, choć jeszcze się dymiło. Hm, jeśli Radek Sikorski ma rozdęte ego, to prezydent ma je wielkości Zeppelina. Fakt, że nie lata, można wyjaśnić chyba tylko tym, że nie jest zbyt lotny.
Zastanawiamy się, gdzie tkwi tajemnica PiS-owskiej kariery Richarda Francisa Czarneckiego, której ofiarą stał się Kosma Złotowski, a która tak wkurzyła Wojciecha Mojzesowicza. Awans eksprezesa ZChN-u i eksprzydupasa Leppera jest dziwny, bowiem kiedyś Jarosław Kaczyński i Richard Francis nie mogli na siebie patrzeć. Robili w latach 90. wspólny rajd po Polsce i Czarnecki ciągle coś wcinał i w dodatku nie tył, co doprowadzało Kaczora do szału i nienawistnych tyrad. Natomiast Czarnecki uważał Kaczyńskiego za psuja i awanturnika. Rozumiemy, że dzisiaj atutem Czarneckiego jest pisany przez niego blog. Dla PiS-u każdy piśmienny jest po prostu bezcenny.
No i w Bydgoskiem PiS się burzy, Mojzesowicz grozi odejściem, a media się zastanawiają, czy PiS podzieli los PC. Młodziakom przypominamy, że PC też była partią Jarosława Kaczyńskiego, też miała swoje pięć minut, ale Kaczor ze wszystkimi się skłócił i zostali przy nim tylko najwierniejsi: Przemysław Edgar i Adam Lipiński. Teraz sytuacja jest jednak znacznie lepsza. Przy wodzu wytrwa wszak także Marek Suski, a z tuzinem Suskich można podbić pół Grójca.
PiS-owi nie udało się odbić Telewizji Burdelicznej. Rządzi w niej nadal prezes Farfał, przedstawiciel największego polskiego polityka Romana Giertycha. Przy okazji doceniamy ewolucję formacji endeckiej. Kiedyś endecy mieli obsesje na punkcie Żydów, dzisiaj – jak podkreślają na każdym kroku – na punkcie Kaczyńskich. W ten sposób dołączyli w końcu do cywilizowanego świata. A mimo to ich bojkotują.
Prezydent Lech Kaczyński na dnie. Nie, nie to, że się rozpił, jak chciałby Janusz Palikot. Po prostu ma wyjątkowo fatalne notowania, nie trawi go już 68 procent Polaków. Przy talentach spin doktorków Bielana i Kamińskiego ten współczynnik może dojść do 120 procent. Niemożliwe? Jak niemożliwe! PiS da radę!
Ludwik Dorn wygrał proces z Jarosławem Kaczyńskim. A raczej Jarosław Kaczyński przegrał. Ale mimo serii porażek prezes PiS pozostanie, mamy nadzieję, niezłomny i nie da się przekonać, że czarne jest czarne, a białe jest białe.
Ten uroczy proces dotyczył – jak pamiętamy – niepłacenia alimentów przez Dorna. Sąd nakazał Kaczorkowi przeprosić swego niegdysiejszego kompana, ale były premier nie chce. Przepraszanie Dorna to faktycznie ohydna perspektywa. Przecież to zdrajca i renegat. W normalnym kraju wysłałoby się go do łagru albo wydusiło przyznanie do winy na Łubiance. A w Polsce durne sądy nie są w stanie stwierdzić, kto jest japońskim szpiegiem. III RP stanowczo wymaga sanacji.
Prezydent się przestraszył, że rząd nie chce wysłać jego nabzdyczonej eksfaworyty do Waszyngtonu. Anna Fotyga ma tam być ambasadorem przy ONZ. Lech Kaczyński zaczął już groźnie, ale okazało się, że nie ma powodu. Sikorski nie chce Fotydze bruździć. Rozumiemy go. Tak absurdalna instytucja jak ONZ to idealne miejsce dla tak absurdalnej postaci.
IPN uważa, że dawny OPZZ-owiec Wacek Martyniuk był agentem SB. Martyniuk twierdzi, że świadomie nie współpracował. To akurat oczywiste. Wystarczy rzucić okiem na facjatę pana Wacława i już się wie: ten człowiek niewiele rzeczy robi świadomie.
SLD świętuje 10. rocznicę powstania. Jak ten czas leci. SLD jest dwa razy starszy niż biust Dody. I znacznie mniej prężny.
Nelli Rokita opowiedziała „Vivie!" o swoim małżeństwie. Z wywiadu wynika, że Jan Maria Władysław jest potworem. Może i tak. Ale znacznie gorszym potworem jest ktoś, kto obrabia mężowi tyłek w kolorowej gazecinie.
Zastanawiamy się, gdzie tkwi tajemnica PiS-owskiej kariery Richarda Francisa Czarneckiego, której ofiarą stał się Kosma Złotowski, a która tak wkurzyła Wojciecha Mojzesowicza. Awans eksprezesa ZChN-u i eksprzydupasa Leppera jest dziwny, bowiem kiedyś Jarosław Kaczyński i Richard Francis nie mogli na siebie patrzeć. Robili w latach 90. wspólny rajd po Polsce i Czarnecki ciągle coś wcinał i w dodatku nie tył, co doprowadzało Kaczora do szału i nienawistnych tyrad. Natomiast Czarnecki uważał Kaczyńskiego za psuja i awanturnika. Rozumiemy, że dzisiaj atutem Czarneckiego jest pisany przez niego blog. Dla PiS-u każdy piśmienny jest po prostu bezcenny.
No i w Bydgoskiem PiS się burzy, Mojzesowicz grozi odejściem, a media się zastanawiają, czy PiS podzieli los PC. Młodziakom przypominamy, że PC też była partią Jarosława Kaczyńskiego, też miała swoje pięć minut, ale Kaczor ze wszystkimi się skłócił i zostali przy nim tylko najwierniejsi: Przemysław Edgar i Adam Lipiński. Teraz sytuacja jest jednak znacznie lepsza. Przy wodzu wytrwa wszak także Marek Suski, a z tuzinem Suskich można podbić pół Grójca.
PiS-owi nie udało się odbić Telewizji Burdelicznej. Rządzi w niej nadal prezes Farfał, przedstawiciel największego polskiego polityka Romana Giertycha. Przy okazji doceniamy ewolucję formacji endeckiej. Kiedyś endecy mieli obsesje na punkcie Żydów, dzisiaj – jak podkreślają na każdym kroku – na punkcie Kaczyńskich. W ten sposób dołączyli w końcu do cywilizowanego świata. A mimo to ich bojkotują.
Prezydent Lech Kaczyński na dnie. Nie, nie to, że się rozpił, jak chciałby Janusz Palikot. Po prostu ma wyjątkowo fatalne notowania, nie trawi go już 68 procent Polaków. Przy talentach spin doktorków Bielana i Kamińskiego ten współczynnik może dojść do 120 procent. Niemożliwe? Jak niemożliwe! PiS da radę!
Ludwik Dorn wygrał proces z Jarosławem Kaczyńskim. A raczej Jarosław Kaczyński przegrał. Ale mimo serii porażek prezes PiS pozostanie, mamy nadzieję, niezłomny i nie da się przekonać, że czarne jest czarne, a białe jest białe.
Ten uroczy proces dotyczył – jak pamiętamy – niepłacenia alimentów przez Dorna. Sąd nakazał Kaczorkowi przeprosić swego niegdysiejszego kompana, ale były premier nie chce. Przepraszanie Dorna to faktycznie ohydna perspektywa. Przecież to zdrajca i renegat. W normalnym kraju wysłałoby się go do łagru albo wydusiło przyznanie do winy na Łubiance. A w Polsce durne sądy nie są w stanie stwierdzić, kto jest japońskim szpiegiem. III RP stanowczo wymaga sanacji.
Prezydent się przestraszył, że rząd nie chce wysłać jego nabzdyczonej eksfaworyty do Waszyngtonu. Anna Fotyga ma tam być ambasadorem przy ONZ. Lech Kaczyński zaczął już groźnie, ale okazało się, że nie ma powodu. Sikorski nie chce Fotydze bruździć. Rozumiemy go. Tak absurdalna instytucja jak ONZ to idealne miejsce dla tak absurdalnej postaci.
IPN uważa, że dawny OPZZ-owiec Wacek Martyniuk był agentem SB. Martyniuk twierdzi, że świadomie nie współpracował. To akurat oczywiste. Wystarczy rzucić okiem na facjatę pana Wacława i już się wie: ten człowiek niewiele rzeczy robi świadomie.
SLD świętuje 10. rocznicę powstania. Jak ten czas leci. SLD jest dwa razy starszy niż biust Dody. I znacznie mniej prężny.
Nelli Rokita opowiedziała „Vivie!" o swoim małżeństwie. Z wywiadu wynika, że Jan Maria Władysław jest potworem. Może i tak. Ale znacznie gorszym potworem jest ktoś, kto obrabia mężowi tyłek w kolorowej gazecinie.
Fot. A. Jagielak
Więcej możesz przeczytać w 17/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.