Tadeusz Ross wybiera się do europarlamentu. Niedawno przyznawał, że w Sejmie niewiele jeszcze zdziałał, bo jest w nim za krótko i dopiero się uczy. Rozumiemy, że teraz chłopina chce się pouczyć w Brukseli. Ross podkreśla przy każdej okazji, że jest w polityce po to, żeby zrobić coś dla dzieci. Pewnie dlatego na plakacie wyborczym otoczył się stadkiem maluszków. Chce pokazać, jak bardzo je lubi. Biedny, nie wie, że ta sympatia nie jest odwzajemniona.
No mercy – to nie nazwa zespołu metalowego, lecz – jak się dowiedzieliśmy – ulubione powiedzonko Grzegorza Schetyny. Dość dobrze oddaje ono polityczną metodę tego zacnego działacza i wyjaśnia, dlaczego PO nie jest partią chrześcijańską. Grześkowi lepiej nie podpadać, bo można skończyć na cmentarzu historii. Zresztą nie tylko historii.
Minister Bogdan Klich chce przenieść do Wrocławia Dowództwo Wojsk Lądowych. Wszyscy krzyczą, że to głupie, kosztowne i niepotrzebne, ale Klich się uparł. Pewnie chce, żebyśmy zaczęli w końcu kojarzyć jego nazwisko, bo do tej pory nie było żadnej okazji. No dobra, Bogdan, już będziemy pamiętać, żeś Kiep. To jest Klip… Klich, oczywiście.
W listopadzie Premier Donek chce jechać do Arabii Saudyjskiej. Ale tym razem nie będzie to „Podróż życia 2. Decydujące starcie". Oficjalnie jedzie tam po to, żeby wyciągnąć od Arabów trochę kasy na inwestycje. Nieoficjalnie, żeby namówić następcę tronu do sfinansowania operacji rozdzielenia bliźniaków. Chyba nie musimy dodawać których.
Kolejna sensacja wyborcza – Marian Krzaklewski ponoć farbuje włosy. Ciekawe, czy również łonowe. Ale nie z tego powodu socjaliści europejscy uznali kandydata PO za „straszliwego". Uczynili to ze względu na jego poglądy. Trochę się spóźnili. Poglądy Maryjana przeminęły wraz z siwizną i akcesem do PO. Ale trzeba przyznać, że w Krzaklewskim jedno jest niezmienne: ma fajną żonę.
Niemieccy chadecy swym słynnym oświadczeniem o wypędzeniach postawili PO w wyjątkowo niezręcznej sytuacji. Platforma miała do wyboru: dać odpór Niemcom albo PiS, które domagało się stanowczej reakcji rządu. Wybrała to drugie, wychodząc ze słusznego założenia, że ludzie bardziej nie lubią Kaczorów niż Niemców. Słusznie, ale jeśli rząd boi się ryknąć na Niemców, to mógł też nie piszczeć. Takie dźwięki wydają myszy i kastraci.
Minister Sikorski zakwestionował prawo PiS do określenia tego, kto jest dobrym Polakiem. No, ale ktoś to przecież musi stwierdzać? Może minister Arabski? Jego nie można by oskarżać o ksenofobię. W razie potrzeby można też odkurzyć Syryjczyka.
Jerzy Buzek jest zasypywany ofertami. Może zostać przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Polska XXI (Dutkiewicz plus Ujazdowski) łechcą go wizją startu w wyborach prezydenckich. Z kolei PO podsuwa mu stanowisko premiera – jeśli Donek zostanie prezydentem. Zdecydowanie najgorszy jest ten ostatni pomysł. Buzek już przecież był premierem i było to traumatyczne doświadczenie dla naszej ojczyzny.
PO domaga się dymisji Piotra Kownackiego, który coś tam poknocił w Banku Ochrony Środowiska. Co ciekawe, w PO działa osoba, która objęta jest aktem oskarżenia w sprawie nieprawidłowości w BOŚ. Prezydent Opola i szef opolskiej PO Ryszard Zembaczyński – bo o nim mowa – wpada czasem do sądu w Bielsku-Białej, który zajmuje się wątpliwym kredytem udzielonym kiedyś przez pana Zembaczyńskiego. Na zdrowy rozum PO powinna się domagać, żeby Zembaczyński przestał być prezydentem Opola i szefem miejscowej PO. Ale się nie domaga. Widać akurat niedomaga.
„Dziennik" chwilowo przestał się znęcać nad Kataryną i zajął się finansami Janusza Palikmiota. Okazuje się, że do Palikmiota płyną pieniądze z zagranicy, a sam poseł PO nie wie od kogo. Coś takiego się kiedyś przydarzyło Żydom – manna spadała im z nieba. Palikmiot jest drugi.
No mercy – to nie nazwa zespołu metalowego, lecz – jak się dowiedzieliśmy – ulubione powiedzonko Grzegorza Schetyny. Dość dobrze oddaje ono polityczną metodę tego zacnego działacza i wyjaśnia, dlaczego PO nie jest partią chrześcijańską. Grześkowi lepiej nie podpadać, bo można skończyć na cmentarzu historii. Zresztą nie tylko historii.
Minister Bogdan Klich chce przenieść do Wrocławia Dowództwo Wojsk Lądowych. Wszyscy krzyczą, że to głupie, kosztowne i niepotrzebne, ale Klich się uparł. Pewnie chce, żebyśmy zaczęli w końcu kojarzyć jego nazwisko, bo do tej pory nie było żadnej okazji. No dobra, Bogdan, już będziemy pamiętać, żeś Kiep. To jest Klip… Klich, oczywiście.
W listopadzie Premier Donek chce jechać do Arabii Saudyjskiej. Ale tym razem nie będzie to „Podróż życia 2. Decydujące starcie". Oficjalnie jedzie tam po to, żeby wyciągnąć od Arabów trochę kasy na inwestycje. Nieoficjalnie, żeby namówić następcę tronu do sfinansowania operacji rozdzielenia bliźniaków. Chyba nie musimy dodawać których.
Kolejna sensacja wyborcza – Marian Krzaklewski ponoć farbuje włosy. Ciekawe, czy również łonowe. Ale nie z tego powodu socjaliści europejscy uznali kandydata PO za „straszliwego". Uczynili to ze względu na jego poglądy. Trochę się spóźnili. Poglądy Maryjana przeminęły wraz z siwizną i akcesem do PO. Ale trzeba przyznać, że w Krzaklewskim jedno jest niezmienne: ma fajną żonę.
Niemieccy chadecy swym słynnym oświadczeniem o wypędzeniach postawili PO w wyjątkowo niezręcznej sytuacji. Platforma miała do wyboru: dać odpór Niemcom albo PiS, które domagało się stanowczej reakcji rządu. Wybrała to drugie, wychodząc ze słusznego założenia, że ludzie bardziej nie lubią Kaczorów niż Niemców. Słusznie, ale jeśli rząd boi się ryknąć na Niemców, to mógł też nie piszczeć. Takie dźwięki wydają myszy i kastraci.
Minister Sikorski zakwestionował prawo PiS do określenia tego, kto jest dobrym Polakiem. No, ale ktoś to przecież musi stwierdzać? Może minister Arabski? Jego nie można by oskarżać o ksenofobię. W razie potrzeby można też odkurzyć Syryjczyka.
Jerzy Buzek jest zasypywany ofertami. Może zostać przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Polska XXI (Dutkiewicz plus Ujazdowski) łechcą go wizją startu w wyborach prezydenckich. Z kolei PO podsuwa mu stanowisko premiera – jeśli Donek zostanie prezydentem. Zdecydowanie najgorszy jest ten ostatni pomysł. Buzek już przecież był premierem i było to traumatyczne doświadczenie dla naszej ojczyzny.
PO domaga się dymisji Piotra Kownackiego, który coś tam poknocił w Banku Ochrony Środowiska. Co ciekawe, w PO działa osoba, która objęta jest aktem oskarżenia w sprawie nieprawidłowości w BOŚ. Prezydent Opola i szef opolskiej PO Ryszard Zembaczyński – bo o nim mowa – wpada czasem do sądu w Bielsku-Białej, który zajmuje się wątpliwym kredytem udzielonym kiedyś przez pana Zembaczyńskiego. Na zdrowy rozum PO powinna się domagać, żeby Zembaczyński przestał być prezydentem Opola i szefem miejscowej PO. Ale się nie domaga. Widać akurat niedomaga.
„Dziennik" chwilowo przestał się znęcać nad Kataryną i zajął się finansami Janusza Palikmiota. Okazuje się, że do Palikmiota płyną pieniądze z zagranicy, a sam poseł PO nie wie od kogo. Coś takiego się kiedyś przydarzyło Żydom – manna spadała im z nieba. Palikmiot jest drugi.
Więcej możesz przeczytać w 23/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.