4 czerwca to dla Jarosława Kaczyńskiego wyjątkowa data. Jednak nie tylko dlatego, że mija 20 lat od pierwszych wolnych wyborów. To przede wszystkim 16. rocznica antywałęsowskiej demonstracji, na której narodził się dzisiejszy Jarosław Kaczyński, przywódca antyestablishmentowej prawicy. Niewiele jednak brakowało, by obchodził tę rocznicę nie jako lider dużej partii i twórca IV RP, ale jako samotny właściciel małego antykwariatu na warszawskiej Starówce.
Dzisiejszy widok związkowców palących opony to pestka w porównaniu z antywałęsowskimi wiecami z 1993 r. To była jazda bez trzymanki. Płonąca kukła Wałęsy, transparent z czerwoną świnią i dopiskiem „Bolek" i kilkanaście tysięcy ludzi wykrzykujących: „Precz z Wałęsą!", „Bolek do Moskwy!", „Miałeś, chamie, złoty róg!”, „Targowica!”. Na czele tych demonstracji ( jedna odbyła się 29 stycznia, a druga – 4 czerwca 1993 r.) szedł niewysoki mężczyzna po czterdziestce, z niedbałą fryzurą i w niechlujnie zawiązanym krawacie – Jarosław Kaczyński. Nie skandował, za to całą drogę nerwowo ruszał szczęką. Odezwał się dopiero na koniec: „Kochani! Nie daliśmy się. Potrafiliśmy tutaj przyjść, potrafiliśmy uniknąć prowokacji. Ten dzień będzie początkiem polskiej centroprawicy, będzie zaczynem zwycięstwa. Zakończmy go hymnem narodowym i ?Boże, coś Polskę?” – krzyczał do małego mikrofonu, potrząsając bukietem kwiatów trzymanym w drugiej ręce.
Więcej możesz przeczytać w 23/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.