Największym polskim portem handlowym jest od 2008 r.… Hamburg. To nie żart. Procedury celne w Polsce są tak uciążliwe i czasochłonne, że coraz więcej polskich importerów woli clić towary w Niemczech, Holandii albo na Litwie. Tylko w 2009 r. budżet państwa straci na tym prawie 2 mld zł.
Według przedstawicieli spółki Hafen Hamburg w 2008 r. w niemieckim porcie odprawiono 616 tys. polskich kontenerów. W tym samym czasie przez port w Gdyni przeszło 611 tys. kontenerów. – To brzmi dziwnie, ale odprawiającswoje ładunki aż w Hamburgu, polskie firmy oszczędzają czas i pieniądze – mówi Piotr Kozłowski, dyrektor frachtu oceanicznego i lotniczego w firmie Schenker. Na przykład przetransportowanie towarów z Singapuru do Hamburga trwa 24 dni. Ale już do Gdyni kontener płynie aż o tydzień dłużej. Wynika to z tego, że port w Hamburgu działa jak sito – zatrzymują się w nim największe statki oceaniczne, a ładunki w kierunku portów Morza Bałtyckiego wysyłane są mniejszymi jednostkami. Procedura rozładunku i ponownego załadunku wydłużatransport. Tymczasem kontener odprawiony w Hamburgu i wysłany do Polski drogą lądową raczej na pewno dotrze do odbiorcy w trzy dni.
Więcej możesz przeczytać w 51/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.