Pełniący obowiązki Kaczora Adam Lipiński zaprosił do powrotu do PiS Polskę Plus Dorna. Panie Adamie, Polska w liczbie 1,7 miliona jakoś już tam Kaczyńskiego popiera, natomiast jeśli chodzi o Plus, to Plus GSM jest w rękach Bauca. Czyli raczej popierają Komorowskiego.
Z kolei Wielki Simplus, czyli feldmarszałek Dorn, prędzej poprze Napieralskiego i będzie przekonywał, że to erudyta, prędzej wyściska się z Lepperem, za wąsy Olechowskiego wytarga, do kosmatej piersi Pawlaka przytuli, niż pojedna się z Kaczyńskim. No cóż, oni są jednak do siebie bliźniaczo podobni.
Ostatnio Dorn z pogardą wypiął się na propozycję Lipińskiego, pokpiwając, że serio to on składał swego czasu propozycje Renacie Beger, a nie jemu. To nas akurat zupełnie nie dziwi. Lipiński głupi nie jest i wie, kto poważniejszy.
Klerowi mówimy gromkie basta! Świętokrzyskiemu posłowi SLD Kopycińskiemu Sławomirowi nie spodobało się kazanie tamtejszego biskupa, Kazimierza Ryczana, który uprawiał haniebną agitację wyborczą. Kopyciński tak się tym oburzył, że aż list otwarty napisał. Najbardziej zabolało go, że hierarcha dzieli Polaków na lepszych i gorszych. Przypomnijmy, że biskup wzywał, coby głosować na „mądrego prezydenta, który będzie służył narodowi, a nie pragmatyzmowi partii". No tak, rzeczywiście, „mądry prezydent" to nie mogło być o kandydacie SLD.
W kampanię Napieralskiego ma się zaangażować żona Jerzego Szmajdzińskiego i mąż Jolanty Szymanek-Deresz. Ale tu, inaczej niż z Martą Kaczyńską, nikt im tego nie wypomina i nie twierdzi, że SLD „gra katastrofą smoleńską". Bo też kto by się przejmował kampanią Napieralskiego?
Do rangi drobnej sensacyjki towarzyskiej urosło wymiksowanie ze sztabu Kaczyńskiego Ziobry i Kurskiego.Wymiksowani koledzy chodzą teraz po mediach i opowiadają, że tak naprawdę, to wcale ich nie wymiksowano, a wręcz bardzo ich tam potrzebują. Co ciekawe, oni w to naprawdę wierzą. To musi mieć jakąś łacińską nazwę. Jak każda porządna choroba.
SLD sięga do korzeni i w kampanię Napieralskiego angażuje nie tylko Kwaśniewskiego, ale wręcz gen. Jaruzelskiego! Po niedzieli mają ponoć ogłosić, że wspierają ich też Waryński i Dzierżyński.
Jaruzelski ma się pojawić jako symbol „odzyskania Ziem Zachodnich". Szczerze mówiąc Kargul z Pawlakiem są bardziej symboliczni.
Á propos kłopotów postkomunistów z historią, to rozbawił nas ostatnio jeden z młodych polityków lewicy, który przyznał nam, że „poglądy historyczne to my mamy jak z PPS, ale musimy mówić, jakbyśmy byli z PPR".
Nasz uroczy narodowiec w mundurku, kandydujący na prezydenta faszysta włoski, wyglądem spod Ostrołęki, nie zdołał się niestety zarejestrować. Kilka innych, prawdziwie polskich egzemplarzy również nie.
Za to jest niejaki Ziętek. Że kto zacz? A niby skąd to mamy wiedzieć, co my, gugle, jesteśmy? Za to doskonale wiemy, że podpisy złożył też Najsłynniejszy Polski Mulat, który jednak z kandydowaniem może mieć drobny problem. Andrzej Lepper jest bowiem wielokrotnie skazany ze wszystkich możliwych paragrafów. No może oprócz brzuchomówstwa. Ale tu nie jesteśmy pewni, czy to karalne.
Rzecznikiem sztabu Kaczyńskiego został niejaki Paweł Poncyljusz. Ten sam, który niedawno wysyłał Jarosława do Sulejówka. Teraz będzie pewnie twierdził, że nie chodziło mu o Sulejówek, ale o Belweder, ale ponieważ historii nie skończył, to mu się pokićkało.
Z kolei Wielki Simplus, czyli feldmarszałek Dorn, prędzej poprze Napieralskiego i będzie przekonywał, że to erudyta, prędzej wyściska się z Lepperem, za wąsy Olechowskiego wytarga, do kosmatej piersi Pawlaka przytuli, niż pojedna się z Kaczyńskim. No cóż, oni są jednak do siebie bliźniaczo podobni.
Ostatnio Dorn z pogardą wypiął się na propozycję Lipińskiego, pokpiwając, że serio to on składał swego czasu propozycje Renacie Beger, a nie jemu. To nas akurat zupełnie nie dziwi. Lipiński głupi nie jest i wie, kto poważniejszy.
Klerowi mówimy gromkie basta! Świętokrzyskiemu posłowi SLD Kopycińskiemu Sławomirowi nie spodobało się kazanie tamtejszego biskupa, Kazimierza Ryczana, który uprawiał haniebną agitację wyborczą. Kopyciński tak się tym oburzył, że aż list otwarty napisał. Najbardziej zabolało go, że hierarcha dzieli Polaków na lepszych i gorszych. Przypomnijmy, że biskup wzywał, coby głosować na „mądrego prezydenta, który będzie służył narodowi, a nie pragmatyzmowi partii". No tak, rzeczywiście, „mądry prezydent" to nie mogło być o kandydacie SLD.
W kampanię Napieralskiego ma się zaangażować żona Jerzego Szmajdzińskiego i mąż Jolanty Szymanek-Deresz. Ale tu, inaczej niż z Martą Kaczyńską, nikt im tego nie wypomina i nie twierdzi, że SLD „gra katastrofą smoleńską". Bo też kto by się przejmował kampanią Napieralskiego?
Do rangi drobnej sensacyjki towarzyskiej urosło wymiksowanie ze sztabu Kaczyńskiego Ziobry i Kurskiego.Wymiksowani koledzy chodzą teraz po mediach i opowiadają, że tak naprawdę, to wcale ich nie wymiksowano, a wręcz bardzo ich tam potrzebują. Co ciekawe, oni w to naprawdę wierzą. To musi mieć jakąś łacińską nazwę. Jak każda porządna choroba.
SLD sięga do korzeni i w kampanię Napieralskiego angażuje nie tylko Kwaśniewskiego, ale wręcz gen. Jaruzelskiego! Po niedzieli mają ponoć ogłosić, że wspierają ich też Waryński i Dzierżyński.
Jaruzelski ma się pojawić jako symbol „odzyskania Ziem Zachodnich". Szczerze mówiąc Kargul z Pawlakiem są bardziej symboliczni.
Á propos kłopotów postkomunistów z historią, to rozbawił nas ostatnio jeden z młodych polityków lewicy, który przyznał nam, że „poglądy historyczne to my mamy jak z PPS, ale musimy mówić, jakbyśmy byli z PPR".
Nasz uroczy narodowiec w mundurku, kandydujący na prezydenta faszysta włoski, wyglądem spod Ostrołęki, nie zdołał się niestety zarejestrować. Kilka innych, prawdziwie polskich egzemplarzy również nie.
Za to jest niejaki Ziętek. Że kto zacz? A niby skąd to mamy wiedzieć, co my, gugle, jesteśmy? Za to doskonale wiemy, że podpisy złożył też Najsłynniejszy Polski Mulat, który jednak z kandydowaniem może mieć drobny problem. Andrzej Lepper jest bowiem wielokrotnie skazany ze wszystkich możliwych paragrafów. No może oprócz brzuchomówstwa. Ale tu nie jesteśmy pewni, czy to karalne.
Rzecznikiem sztabu Kaczyńskiego został niejaki Paweł Poncyljusz. Ten sam, który niedawno wysyłał Jarosława do Sulejówka. Teraz będzie pewnie twierdził, że nie chodziło mu o Sulejówek, ale o Belweder, ale ponieważ historii nie skończył, to mu się pokićkało.
Więcej możesz przeczytać w 20/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.