Dziennie policja aresztuje tu 60 osób. A powinna dużo więcej – przekonuje. Ale w południe wrota były szeroko otwarte, przy wejściu nikt nas nie sprawdził, bramki do wykrywania metalu stały wyłączone. Każdy mógł wejść z ulicy tak jak my. Uspokajamy go, że samochód stoi tuż obok. Spokojnie dojeżdżamy do hotelu z pomocą GPS, który tym razem nie zawodzi – w Johannesburgu wybudowano ostatnio tak wiele dróg, że wciąż albo nie znajdujemy właściwej ulicy, albo mijamy zjazd z autostrady, bo nie było go tam, gdzie być powinien. W pokoju po dokładnym zamknięciu drzwi jeszcze tylko zasuwamy kratę, sprawdzamy czy „panic button" (pilot do natychmiastowego wezwania ochrony) jest na miejscu i można iść spać!
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.