Moja przygoda ze szparagami zaczęła się wiele lat temu w Hiszpanii, kiedy mój kilkuletni wówczas syn połknął śrubkę. Zrozpaczona zadzwoniłam do lekarza i ten poradził mi nakarmienie Tadka szparagami z puszki. Miałam ich nie kroić, tylko dać mu je do zjedzenia w całości. Pomysł okazał się genialny – włókna szparagów owinęły się wokół połkniętej śrubki, która w ten sposób przeszła przez przewód pokarmowy, nie wyrządzając dziecku żadnej krzywdy.
Istnieją setki odmian szparagów, ale na stołach lądują zaledwie ich trzy rodzaje – poza białymi natura raczy nas jeszcze szparagami zielonymi i fioletowymi. W przeciwieństwie do białych zielone szparagi uprawiane są bez kopców, mają mniej zdecydowany smak i zasadniczo lepiej smakują upieczone niż ugotowane, mają również więcej makroelementów od białych odmian. Za to szparagi fioletowe... no, to po prostu rarytas. Szalenie rzadkie, uprawiane przede wszystkim we Włoszech i w Stanach Zjednoczonych, ale to właśnie te włoskie są wyjątkowe.
Więcej możesz przeczytać w 25/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.