Nie przewidzieli jednego: że sprawa rozwodowa będzie się przeciągała, w tym czasie nastanie kryzys gospodarczy, a ceny mieszkań polecą na łeb na szyję. I nagle się okazało, że ich mieszkanie kosztuje teraz niespełna 800 tys. zł, a kupców na nie i tak nie ma.
Znajomy prawnik poradził Tomaszowi: – Niech pan sobie da spokój z rozwodem, warto przeczekać kryzys. Niedoszły rozwodnik chwilę pomyślał, a potem zainwestował w pierścionek z perłą, bukiet czerwonych róż i kolację w indyjskiej restauracji. Kosztowało go to niecałe 2 tysiące, a zaowocowało uzgodnieniem, że rozwód zostanie odłożony do czasu zakończenia kryzysu.
Państwo Z. wciąż są razem, bo ceny mieszkań wcale nie chcą wzrosnąć.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.