Bez litości

Wcześniej. Piątkowe popołudnie – PiS ogłasza wykluczenie z partii obu posłanek. 17.54 zapowiedziana przez nie konferencja prasowa odwleka się już prawie o godzinę. Posłanki zaszyte w sejmowym pokoiku piszą wspólne oświadczenie dla mediów. Wygłaszają je, po czym wychodzą z Sejmu. Nie chcą odpowiadać na żadne pytania.

Obie są tak zdenerwowane, że wjeżdżają na skrzyżowanie na czerwonym świetle. O tym, co się stało, nie chcą rozmawiać z dziennikarzami. Początkowo nie chcą rozmawiać także ze mną. Sukcesem jest już to, że wpuszczają mnie do biura za zakratowaną bramą. Powtarzają, że nie mogą i nie chcą udzielać wywiadów – „Sprawa jest zbyt świeża, musimy wszystko na spokojnie przemyśleć, teraz każde nasze słowo będzie brane pod lupę" przekonują.

Są roztrzęsione. Oglądają relacje z ich wyrzucenia z PiS w telewizjach informacyjnych i na portalach internetowych. Mają wypieki. Ich komórki są wyciszone, ale bez przerwy wibrują na stole. Wszystkie media próbują wydobyć od nich komentarz.

– Za wcześnie, za wcześnie – mówi Joanna Kluzik-Rostkowska. Elżbieta Jakubiak wybucha nagle śmiechem. Pokazuje Kluzik SMS-a, którego dostała. Kluzik się śmieje: – To najlepszy komentarz do całej sytuacji. Jakubiak czyta na głos wiadomość od swojego dentysty: „W listopadzie bezbolesne ekstrakcje gratis".

– Przed rzeczywistością nie można uciec – mówią w końcu i decydują się na udzielenie pierwszego wywiadu po wyrzuceniu z partii. „Wprost" – jak przyznają – miał swój udział w tym, co się stało. Obie udzieliły naszemu tygodnikowi wywiadów, które rozjuszyły partyjny beton. Zwłaszcza ostatnia rozmowa Joanny Kluzik-Rostkowskiej, w której zapowiedziała, że jest gotowa stanąć do walki o schedę po Jarosławie Kaczyńskim, jeśli kontrkandydatem w boju o przywództwo w partii będzie Zbigniew Ziobro. To właśnie jego obie uważają za sprawcę ich „partyjnej ekstrakcji". Jednak choć są zdenerwowane, ważą słowa. Obie są przekonane, że piątkowe wydarzenia to dopiero początek rewolucji w PiS.