Wojciech Mann: Coming outu tam nie ma żadnego. Ani robienia komuś koło pióra. Ale rzeczywiście wydawnictwo odezwało się do mnie ze zdziwieniem pewnym, że jest zapotrzebowanie i nerwowo drukują więcej.
Autobiografia, bo oto nadszedł taki moment życia, że należy je podsumować, ocenić?
Nie, nie miałem takiego krańcowego poczucia, że „już", „teraz" muszę to zrobić, bo coś się kończy… Męczył mnie redaktor Illg bardzo skutecznie i długo, aż wreszcie wydobył ze mnie trochę tekstu.
A mi tekstu brakuje w piosenkach. Mam takie wrażenie, że piosenki z lat 60., 70., jeszcze 80. miały teksty, o coś tam chodziło, formowały słuchaczy. A w co formują dzisiejsze piosenki?
Jest pewien upadek tej twórczości, bardziej u nas niż na świecie, bo na świecie produkcja jest wielka, więc jak się ominie te mielizny plastikowego popu, to można dotrzeć do wartościowych rzeczy. A u nas faktycznie, że zacytuję Tadeusza Nalepę, „muzyka się skończyła w latach 70.". Może dlatego że wtedy było inne podejście, nie było takiej walki o „załapanie się" choćby na miesiąc czy na pół sezonu w uchu publiczności niezbyt wymagającej, żeby tylko kręcił się interes.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.