Życie zaczyna się po pięćdziesiątce. Colin Firth, który do niedawna grywał niemal wyłącznie uwodzicieli i amantów, właśnie został nagrodzony Złotym Globem za rolę w „Jak zostać królem”. Jest też jednym z faworytów tegorocznego wyścigu po Oscara.
Sztywny, nudnawy angielski dżentelmen – tak został zaszufladkowany po roli w serialu „Duma i uprzedzenie" (1995). Od tego czasu Colin Firth był już tylko rozważnym i romantycznym panem Darcym. Kolejni reżyserzy umacniali ten stereotyp, obsadzając go w romansach i produkcjach kostiumowych. Firth w nieskończoność odtwarzał jedną i tę samą rolę, niczym jego rodak Hugh Grant. Ale w przeciwieństwie do Granta Firthowi udało się pozbyć niewygodnej etykietki.
Więcej możesz przeczytać w 4/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.