Zawód skoczka narciarskiego jest podobny do zawodu polityka. Wymaga przede wszystkim talentu i umiejętności błyskawicznego podejmowania decyzji.
Zdumiewa, że pytanie, czy Adam Małysz ma prawo wypowiadać się o polityce, stawiają media i że czasem pada odpowiedź, że jako „celebryta" powinien uważać na to, co mówi. Przecież prawo ma i czynią to inni „celebryci”, jak Paweł Kukiz czy Zbigniew Hołdys, a nikt nie ma do nich pretensji. Kaczyński ma kiepski okres i jego wypowiedź na temat tego, że Małysz może wypowiadać się o skokach, a prezes o polityce, zbiegła się niemal z zakupami, kiedy chciał okazać kompetencje polityka znającego marną naszą dolę drożyźnianą.
Słusznie Tusk przypomniał czasy, kiedy wzywano pisarzy do pióra, studentów do nauki itd., wychodząc z założenia, że polityka jest dla polityków. Nic bardziej błędnego i, nie czepiając się już Jarosława Kaczyńskiego, wyjaśnijmy, na czym polega mniemanie, że politycy są specjalistami od polityki. Oczywiście politycy chcieliby nam to wmówić, byśmy się do polityki nie wtrącali. Demokracja jest dla polityków ustrojem niewygodnym, bo trzeba się liczyć z poglądami społeczeństwa, które w mniemaniu wielu z nich jest niekompetentne i dlatego przed wyborami niezbędne są populistyczne manipulacje, żeby cymbałów, czyli nas, skłonić do odpowiedniego głosowania.
Szkopuł w tym, że o ile istnieje zawód nauczyciela czy menedżera, o tyle nie istnieje zawód polityka. Polityki nie można się nauczyć, trzeba mieć do niej smykałkę, a jeszcze lepiej talent. Niezbędne jest doświadczenie, które pomaga przy podejmowaniu decyzji opartych na intuicji. Dlatego też politycy na ogół odbywają drogę przez politykę lokalną czy samorządową do polityki centralnej. Jest to potrzebne także dlatego, że muszą zwrócić na siebie publiczną uwagę, bo trudno głosować na zupełnie nieznanego kandydata.
W tym rozumieniu zatrudnienie polityka jest bliskie innym zajęciom, które wymagają oprócz pracy i doświadczenia także talentu, czyli intuicji i błyskawicznej oceny sytuacji. W tym rozumieniu zajęcie skoczka narciarskiego bliższe jest zajęciu polityka niż typowego wyuczonego zawodu. Max Weber odróżnił politykę jako zawód i jako powołanie oraz wskazał na zagrożenia, jakie wynikają z traktowania polityki jako powołania, zagrożenia ideologią i utopijnymi wizjami moralistycznymi. Miał rację, ale nie jestem przekonany, że jego podział dobrze pasuje do polityki demokratycznej.
Zwłaszcza bowiem w czasach demokracji polityka nie może być zawodem, gdyż wtedy łatwo byłoby sprowadzić ją do poziomu administracji państwem. Niewątpliwie na poziomie podpolitycznym niezbędni są dobrzy administratorzy i dlatego w Wielkiej Brytanii jest stanowisko permanentnego podsekretarza stanu, osoby pozapartyjnej, która trwa mimo zmian rządu, po to żeby utrzymać administracyjną ciągłość. To ma sens.
Polityka jednak nie jest i nie będzie administracją, dopóki nie zakończą się wszystkie konflikty wewnętrzne i międzynarodowe, a to nie nastąpi nigdy. Polityk nie jest też negocjatorem, chociaż taka umiejętność bywa przydatna. Jego zadaniem nie jest rozwiązywanie konfliktów, lecz podejmowanie decyzji i ewentualnie skłanianie do akceptacji tych decyzji społeczeństwa. Często w Polsce przypominany jest przykład Finlandii i ogromnych nakładów na naukę, jakie tam funkcjonują od ponad dwu dekad. Zapomina się jednak o tym, jakie były koszty takiego priorytetu w kraju, który był w czasach jego formułowania stosunkowo biedny. I jak bardzo trzeba było wyjaśniać społeczeństwu sens takiej decyzji, i jak wiele wymagało to talentu i stanowczości od polityków. Wielka to ich zasługa.
Olbrzymia większość nas na polityków się nie nadaje, choć naturalnie wszyscy mamy prawo na temat polityki się wypowiadać. Każdy ma prawo i nawet powinien mieć poglądy polityczne, z czego nie wynika, że dysponuje chociażby minimalnym politycznym talentem. Zajęcie polityka ponadto jest bardzo ryzykowne, bo na początku drogi nie wiadomo, czy się ów talent ma, a jak się okaże, że nie, to się będzie tylko miernotą.
To zupełnie jak zajmowanie się muzyką. Inwestycja w to zatrudnienie może być fatalna, jeżeli okaże się, iż zamiast talentu dysponuje się jedynie rzemiosłem. Polityk rzemieślnik to też smutny widok, a jego perspektywy są beznadziejne. Dlatego tak mało jest wybitnych polityków i dlatego należy szanować każdy polityczny talent, bo to dla społeczeństwa wielka gratka. Utalentowany polityk może również być podłym politykiem, ale to już nasza sprawa, także Adama Małysza, by się przed tym bronić.
Słusznie Tusk przypomniał czasy, kiedy wzywano pisarzy do pióra, studentów do nauki itd., wychodząc z założenia, że polityka jest dla polityków. Nic bardziej błędnego i, nie czepiając się już Jarosława Kaczyńskiego, wyjaśnijmy, na czym polega mniemanie, że politycy są specjalistami od polityki. Oczywiście politycy chcieliby nam to wmówić, byśmy się do polityki nie wtrącali. Demokracja jest dla polityków ustrojem niewygodnym, bo trzeba się liczyć z poglądami społeczeństwa, które w mniemaniu wielu z nich jest niekompetentne i dlatego przed wyborami niezbędne są populistyczne manipulacje, żeby cymbałów, czyli nas, skłonić do odpowiedniego głosowania.
Szkopuł w tym, że o ile istnieje zawód nauczyciela czy menedżera, o tyle nie istnieje zawód polityka. Polityki nie można się nauczyć, trzeba mieć do niej smykałkę, a jeszcze lepiej talent. Niezbędne jest doświadczenie, które pomaga przy podejmowaniu decyzji opartych na intuicji. Dlatego też politycy na ogół odbywają drogę przez politykę lokalną czy samorządową do polityki centralnej. Jest to potrzebne także dlatego, że muszą zwrócić na siebie publiczną uwagę, bo trudno głosować na zupełnie nieznanego kandydata.
W tym rozumieniu zatrudnienie polityka jest bliskie innym zajęciom, które wymagają oprócz pracy i doświadczenia także talentu, czyli intuicji i błyskawicznej oceny sytuacji. W tym rozumieniu zajęcie skoczka narciarskiego bliższe jest zajęciu polityka niż typowego wyuczonego zawodu. Max Weber odróżnił politykę jako zawód i jako powołanie oraz wskazał na zagrożenia, jakie wynikają z traktowania polityki jako powołania, zagrożenia ideologią i utopijnymi wizjami moralistycznymi. Miał rację, ale nie jestem przekonany, że jego podział dobrze pasuje do polityki demokratycznej.
Zwłaszcza bowiem w czasach demokracji polityka nie może być zawodem, gdyż wtedy łatwo byłoby sprowadzić ją do poziomu administracji państwem. Niewątpliwie na poziomie podpolitycznym niezbędni są dobrzy administratorzy i dlatego w Wielkiej Brytanii jest stanowisko permanentnego podsekretarza stanu, osoby pozapartyjnej, która trwa mimo zmian rządu, po to żeby utrzymać administracyjną ciągłość. To ma sens.
Polityka jednak nie jest i nie będzie administracją, dopóki nie zakończą się wszystkie konflikty wewnętrzne i międzynarodowe, a to nie nastąpi nigdy. Polityk nie jest też negocjatorem, chociaż taka umiejętność bywa przydatna. Jego zadaniem nie jest rozwiązywanie konfliktów, lecz podejmowanie decyzji i ewentualnie skłanianie do akceptacji tych decyzji społeczeństwa. Często w Polsce przypominany jest przykład Finlandii i ogromnych nakładów na naukę, jakie tam funkcjonują od ponad dwu dekad. Zapomina się jednak o tym, jakie były koszty takiego priorytetu w kraju, który był w czasach jego formułowania stosunkowo biedny. I jak bardzo trzeba było wyjaśniać społeczeństwu sens takiej decyzji, i jak wiele wymagało to talentu i stanowczości od polityków. Wielka to ich zasługa.
Olbrzymia większość nas na polityków się nie nadaje, choć naturalnie wszyscy mamy prawo na temat polityki się wypowiadać. Każdy ma prawo i nawet powinien mieć poglądy polityczne, z czego nie wynika, że dysponuje chociażby minimalnym politycznym talentem. Zajęcie polityka ponadto jest bardzo ryzykowne, bo na początku drogi nie wiadomo, czy się ów talent ma, a jak się okaże, że nie, to się będzie tylko miernotą.
To zupełnie jak zajmowanie się muzyką. Inwestycja w to zatrudnienie może być fatalna, jeżeli okaże się, iż zamiast talentu dysponuje się jedynie rzemiosłem. Polityk rzemieślnik to też smutny widok, a jego perspektywy są beznadziejne. Dlatego tak mało jest wybitnych polityków i dlatego należy szanować każdy polityczny talent, bo to dla społeczeństwa wielka gratka. Utalentowany polityk może również być podłym politykiem, ale to już nasza sprawa, także Adama Małysza, by się przed tym bronić.
Więcej możesz przeczytać w 13/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.