Podobne ambicje ma inny „polityk", Andrzej Lepper. Właśnie „odroczono" mu wyrok w sprawie seksafery. Jego najbliższy współpracownik Łyżwiński poszedł siedzieć, sprawa Leppera z powodów formalnych trafiła znów do pierwszej instancji. Żaden z zarzutów nie został uchylony, żadne z zeznań unieważnione. Lepper jednak już triumfuje, już jest w mediach, będzie startować, wraca do polityki. Bezwstyd?
Na szczęście na obrzeżach polityki znalazł się inny pan, tym razem z PO. Słynny amator podglądania lesbijek został wyrzucony z klubu i z partii.
Co różni tych wszystkich panów? Przynależność partyjna. Czy ma ona coś wspólnego z zasobem ich poglądów? Śmiem twierdzić, że niewiele. Różni ich doświadczenie, poziom pychy, cynizmu, bezwstydu i politycznej zaradności. Co ich łączy? Seksizm. Seksiści to całkiem spora partia w Sejmie, w której poglądy, w przeciwieństwie do politycznych, są bardzo wyraziste.
Seksizm to dyskryminacja ze względu na płeć. Przybiera różne formy, możemy mówić o seksistowskich zachowaniach, postawach i seksistowskim języku. To znaczy języku, który dyskryminuje, upokarza, instrumentalizuje, infantylizuje płeć przeciwną, „legitymizując" zarazem władzę tego, który się nim posługuje. Zachowania Leppera, bon moty Millera, rechot Węgrzyna są seksistowskie, dyskryminujące, wyrażają pogardę dla kobiet i prowadzą, niekiedy, do rzeczywistej instrumentalizacji i przemocy, co widoczne było w seksaferze.
Panowie nader często uważają, że ich komplementy, zaloty, sprośności, „lepkie rączki" i propozycje są normalną grą męsko-- damską, która zadowala kobiety. Że są w tym wspaniali, dowcipni, światowi, na luzie, a kobieta, która się temu opiera, nic nie rozumie, jest zakompleksiona albo pozbawiona poczucia humoru. Te, które to otwarcie krytykują, są albo brzydkie, albo stare, albo są lesbijkami (względnie feministkami). Bo któraż „normalna kobieta" oprze się czarowi Millera, dowcipowi Węgrzyna czy męskiej sile Leppera? Żadna, a zwłaszcza ta, której zależy na pracy i pozycji, którą mężczyzna posiadający władzę może jej gwarantować, może jej zagrozić, może jej odebrać.
Politycy zdążyli się już nauczyć, że opowiadanie dowcipów o Żydach, wyśmiewanie się z Cyganów czy „czarnych" jest w miejscu publicznym co najmniej niestosowne. Można sobie zepsuć karierę lub naznaczyć ją negatywnym od pewnego czasu piętnem antysemity czy ksenofoba. Z seksizmem jest inaczej. Jak twierdzi Miller, wśród 80 proc. panów myśl o podglądaniu lesbijek budzi w nich równie radosny rechot jak w pośle Węgrzynie, więc cóż jest w tym złego? To dowód męskości, normalności, inteligencji i poczucia humoru. Że to chamskie, niestosowne, niegrzeczne? Ależ skąd! „Pani jest przewrażliwiona!". „Prostytutki zgwałcić nie można” – mówił swego czasu Lepper. Bo prostytutki są od gwałcenia tak jak seksista jest od pokazywania kobietom, gdzie jest ich miejsce.
Seksizm jest często związany z władzą, a władza z wiekiem. Seksistami są więc najczęściej podstarzali faceci o niskim wzroście, kompleksach i dużych ambicjach. Kobiety mówią o nich „oblech", „lepkie rączki", ale nie protestują, bo dystrybucja władzy, miejsc pracy i pozycji zależy od mężczyzn. Podporządkowują się więc i najczęściej milczą.
Znakiem nowoczesności i przetasowania elit politycznych jest los posła Węgrzyna. „Temu panu już dziękujemy". Parlament w państwie europejskim nie jest miejscem dla ksenofobów i seksistów. Leszek Miller, mimo że Polskę do Europy wprowadzał, nie może tego zrozumieć (Lepper nie zrozumie tego nigdy). Panie premierze, ze wszystkich pana „uroczych" powiedzonek zapamiętałam jedno: „Nie można być panną młodą na każdym weselu”. Pana wesele już się odbyło. Pora może zająć się wnukami, a nie polityką.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.