8 sierpnia 2011. panika na światowych giełdach, indeksy największych spółek lecą na łeb na szyję, inwestorzy wykrzykują świetnie rymujące się ze słowem „strach” hasło „krach”. Kto krzyczy najgłośniej? Ci, którzy na krachu i strachu chcą solidnie zarobić.
Było gorąco. Od 8 do 17.30 non stop przed monitorem. Najtrudniej szło z kontraktami terminowymi. Na tym rynku trzeba reagować błyskawicznie, zatwierdzać transakcje, przelewać pieniądze z depozytu na depozyt, bo kilka minut opóźnienia to strata. Sam się dziwię, że zdążyłem zaparzyć sobie kawę i zamówić pizzę – wspomina sierpniowy czarny poniedziałek 31-letni Krzysztof Piróg z Wrocławia.
Na giełdowych perturbacjach powiększył swój kapitał o mniej więcej 30 proc. Piróg nie jest milionerem, ale żyje z giełdy, i to całkiem przyzwoicie. Mówi, że kluczem do sukcesu jest umiejętność obstawiania. Im precyzyjniej obstawisz, że rynek akcji, obligacji czy surowców się załamie, tym więcej zarobisz.
Na giełdowych perturbacjach powiększył swój kapitał o mniej więcej 30 proc. Piróg nie jest milionerem, ale żyje z giełdy, i to całkiem przyzwoicie. Mówi, że kluczem do sukcesu jest umiejętność obstawiania. Im precyzyjniej obstawisz, że rynek akcji, obligacji czy surowców się załamie, tym więcej zarobisz.
Więcej możesz przeczytać w 34/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.