30 lat temu na swoich koncertach zabierał rodaków do kolejnych kręgów piekła i obiecywał zmartwychwstanie. Dziś, przygwożdżony Oscarem, Jan A.P. Kaczmarek uwodzi świat i chce mieć na niego wpływ. I ma.
Piotr Najsztub: Wziąłeś się ostatnio za romantyzm, czyli za „Koncert Jankiela", po to, żeby zrozumieć, że polski romantyzm z ciebie wyparował?!
Jan A.P. Kaczmarek: Dokładnie. Jak to poczułeś? Czasami „coś" już jest pod skórą i trzeba tylko pretekstu czy bodźca, jakim jest np. pisanie takiego koncertu, i nagle wiesz, że te wszystkie „wielkie" gesty, społeczne, narodowe, kompletnie na ciebie już nie działają! To nagle wyszło, gdy trzeba było zdecydować, czy będzie w koncercie zgrzyt targowicy, czy będzie „Mazurek Dąbrowskiego”, i w jakim kontekście. Zresztą ja winną za tę zmianę we mnie czynię Amerykę...
Jan A.P. Kaczmarek: Dokładnie. Jak to poczułeś? Czasami „coś" już jest pod skórą i trzeba tylko pretekstu czy bodźca, jakim jest np. pisanie takiego koncertu, i nagle wiesz, że te wszystkie „wielkie" gesty, społeczne, narodowe, kompletnie na ciebie już nie działają! To nagle wyszło, gdy trzeba było zdecydować, czy będzie w koncercie zgrzyt targowicy, czy będzie „Mazurek Dąbrowskiego”, i w jakim kontekście. Zresztą ja winną za tę zmianę we mnie czynię Amerykę...
Więcej możesz przeczytać w 34/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.