Czy gdyby nie Pana talent, genialne podania, nietuzinkowe główki, ambicja, wyszkolenie techniczne, szybkość i kondycja, mógłby Pan posiąść tytuły, które wymieniłem? Przecież to nie tylko talent, ale też nieustanna praca nad sobą przez całe życie. Nabytych ciężką pracą umiejętności nie traci się z wiekiem. Tylko moje pokolenie wspominające pamiętne dni chwały polskiej piłki wie, ilu światowych obrońców Pan oszukał i ośmieszył. Bali się Pana najwięksi bramkarze i najsłynniejsi trenerzy. Brazylijczycy do dzisiaj żegnają się nabożnie, kiedy słyszą Pana krótkie, sławne nazwisko. Takiego talentu się nie traci. Dalej jest Pan mistrzem.
Tylko głupcy śmieją się z Pana, przypominając, że w czasie ciężkiej senatorskiej pracy nigdy nie zabrał Pan głosu. Obaj wiemy, że nie warto. Śmieszni są ci, co tam przemawiają, a Pan przecież tylko nabierał doświadczenia, jak kiwać dalej klasę polityczną, społeczeństwo i swoich kolegów z zarządu. Jest Pan geniuszem, nikt w Polsce nie ośmieszył tylu rządów, kolejnych ministrów, dziennikarzy, kibiców i nawet tych Polaków, którzy nie interesują się piłką. Chcieli Euro, to mają. Wydali pieniądze na stadiony, to je sobie zbudowali. A gdzie mają umowy z Panem, że Pan każe na nich grać? Gdzie mają papiery z Pana podpisem, że będą siedzieli w Pana lożach? Po co Panu gabinet na Stadionie Narodowym, skoro Pan ma własne pieniądze na własną siedzibę samorządną i niezależną?
Zaszczycił Pan ich swoją obecnością w Sejmie. I mówił najdłużej w swoim życiu, bo dwa razy po cztery i pół minuty. Nie używa Pan, w przeciwieństwie do posłów, zdań podrzędnie złożonych i słusznie, bo takie zdania, po pierwsze, przepracowują mózg, a po drugie – nikt ich nie rozumie. A tak zrozumieli wszyscy, że nie ma Pan czasu ani że nic Pan nie wie, a oni biedni zostali sami ze sobą w swojej bezsilności ze świadomością, że niby mieli Pana w sidłach, ale tak naprawdę to sami się w nie złapali. A Pan w samolot, Kijów i inne lepsze towarzystwo.
Słusznie Pan postąpił z honorowym przedstawicielem Żywca, sekretarzem Zdzisławem Kręciną. Jest góralem, ma honor i podał się do dymisji. Pan, człowiek z nizin, wie, jak apelować, żeby ułatwić sobie życie. Gratuluję Panu z całego serca wytrzymałości psychicznej, klasy, niezwykłej przebiegłości, prostoty myślenia, która wielu wprawia w zakłopotanie, i śmieję się razem z Panem z tych wszystkich, których zostawia Pan w tyle, jak dawniej na boisku. Jeszcze jeden. Jeszcze jeden.
Post scriptum. Niech Pan jednak uważa w drugiej połowie meczu na nową panią minister sportu. Wydaje mi się, że jest opanowana i nieźle główkuje. Nie lekceważyłbym też pana Masioty wychowanego w pozytywistycznym, wielkopolskim trudzie. Przypominam, że mimo bohaterstwa polskich powstańców powstanie wygrali tylko Wielkopolanie. Niech Pan uważa, Panie Grzegorzu, Prezesie, bo może się to wszystko, mimo Pana geniuszu, dla Pana źle skończyć.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.