Polska prawica, teraz reprezentowana przez dwa ugrupowania, dostała takiej samej wścieklizny jak prawica na Węgrzech, w Danii, Finlandii, Austrii czy prawica, która po wyborach, jakie odbędą się wkrótce na Słowacji, zapewne dojdzie do władzy. Można już zatem przewidywać konflikty słowacko-węgierskie i minister Rostowski, mówiąc o ewentualnej wojnie, tylko trochę przesadzał.
Na czym polegają zagrożenia ze strony europejskiej prawicy? Widać niektóre z nich na przykładzie polskim. Najpoważniejsze jest zagrożenie dla samej egzystencji Unii Europejskiej jako organizmu politycznego (w mniejszym stopniu jako związku o charakterze wyłącznie ekonomicznym). Reakcja na śmiałe, ale w zasadzie słuszne wystąpienia ministra Sikorskiego w Berlinie pokazuje to znakomicie. Wielkie gazety europejskie się zachwycają, a polska prawica (także prawica w innych krajach) potępia w czambuł. W istocie bowiem prawica nie chce dopuścić do politycznej unii, obawiając się rzekomej utraty suwerenności narodowej. Prawica naturalnie manipuluje pojęciem suwerenności, ale kto jej zabroni manipulować.
Dalsze objawy wścieklizny to sprawa kary śmierci, która nagle wraca nie tylko w Polsce, czy radykalnego zakazu aborcji. Możemy się oburzać na zwolenników kary śmierci i wyjaśniać, że jest to niezgodne z doktryną Kościoła, ale zawsze znajdzie się nikczemny człowiek, który będzie się starał ludziom mieszać w głowach, a jak wiadomo, zwolenników kary śmierci w społeczeństwie jest zawsze sporo, bo jest to odruch zwierzęcy, któremu, niestety, my wszyscy czasem ulegamy. Większość z nas zrozumiała bezsens i makabrę tej kary, ale niestety, nie wszyscy.
Następnym wątkiem, jaki w Polsce do niedawna nie należał do prawicowego arsenału, ale już do niego został dołączony, jest nacjonalizm. I znowu można tłumaczyć godzinami i latami, że nacjonalizm we współczesnym wspólnym świecie jest nonsensem, i to zarówno w zakresie polityki, jak i gospodarki, ale zawsze znajdą się zwolennicy banalnych, ale patetycznie brzmiących sformułowań na temat tożsamości narodowej, interesu narodowego czy narodowej dumy.
I wreszcie wątek pozornie najmniej prawicowy, ale najbardziej niebezpieczny, czyli adresowanie tych skandalicznych głupot do biedniejszych i bardziej pokrzywdzonych grup społecznych, których liczba w miarę postępów kryzysu może tylko rosnąć. To sedno sprawy, bo tu pojawia się realne polityczne zagrożenie. Radykalnej prawicy sprzyja także w tym zakresie i w innych dziedzinach niemal powszechna w Europie porażka lewicy. Nie ma przeciwwagi, a ponadto to nacjonaliści, a nie socjaliści, chcą zagospodarować umysły rzesz. Powtarza się spór z przełomu XIX i XX w., tyle że wtedy siły były wyrównane, bo socjaliści czy socjaldemokraci stanowili potęgę. Dziś jest w istocie gorzej, a wiemy, do jakich nieszczęść spory z tamtych czasów doprowadziły.
Na tle wścieklizny prawicy nieoczekiwanie dobrze wypadają partie centrowe, na ogół bez wyraźnego programu i szerokich perspektyw, raczej pragmatyczne niż ideowe. Raczej reagujące na rzeczywistość niż próbujące dokonywać reform na wielką skalę. Na tym tle powinniśmy się cieszyć silną Platformą Obywatelską, która nie stanowi miłości mojego życia, ale gwarantuje realizację najmniejszego zła. Musimy nieco zmienić zdanie o partiach politycznych (nie tylko w Polsce) i przestać im stawiać zarzuty, jakie słusznie formułowaliśmy dotychczas. Wystarczy, że zdołają utrzymać modus vivendi i nieco polepszyć sytuację gospodarczą. Nie jest jeszcze tak źle i uważajmy z krytyką całościową, co nie oznacza, że mamy się powstrzymywać od krytyki poszczególnych posunięć polskich władz. Jednak radziłbym się radować – tu nieco zmieniam zdanie – ciepłą wodą, bo rozwścieczona prawica może nam na głowę wylać kubeł zimnej wody i jeszcze będziemy musieli się cieszyć, że to tylko woda.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.