Rząd zafundował pracownikom socjalnym serial telewizyjny o ich codziennym znoju. – Mało realistyczny – uznali oni sami. Woleliby podwyżki i trochę lepsze prawo.
Klient jest często awanturujący się. Na przykład klientka bez rąk i nóg. Się do niej jedzie, do walącej się, przeznaczonej do rozbiórki kamienicy na warszawskiej Woli. Się mija na chodnikach odszykowanych biznesmenów pędzących do pracy w nowoczesnych wysokościowcach. Się schodzi do ciemnej i zimnej piwnicy, gdzie klientka rezyduje z konkubentem. Się jej mówi, że się dla niej znalazło miejsce w schronisku. Dla konkubenta też. A ona, że nie! Że za nic w świecie się nie ruszy! I jest awantura.
Się patrzy na nią i jakoś tak zostają w głowie przebite opony jej wózka. Cztery flaki – dwa na kółkach z przodu, dwa na kołach z tyłu. Jak się wraca do domu, do łóżka, to się te opony śnią.
Olek, któremu śnią się przebite gumy, pracuje w Ośrodku Pomocy Społecznej na warszawskiej Woli. Gdy przyszedł do OPS sześć lat temu, od razu zaczął pracę z bezdomnymi. Dostał niecały tysiąc na rękę. Na pytanie, jak najkrócej określiłby swoją pracę, odpowiada: – Orka na ugorze.
Więcej możesz przeczytać w 49/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.