I rzeczywiście. Pod wodzą Galliano Dior prosperował świetnie, sam projektant wdarł się do czołówki kreatorów mody, a przyzwyczajone do fortepianowej ekwilibrystyki dłonie właściciela (Arnault jest pianistą amatorem, ale podobno całkiem niezłym) liczyły milionowe zyski. Galliano zawiódł dopiero kilka miesięcy temu. Tyle że nie biznesowo, ale moralnie i wizerunkowo. Pijany obrzucił grupkę gości jednego z paryskich barów antysemickimi hasłami. Arnault nie miał ani chwili wątpliwości: Galliano, geniusz i kura znosząca złote jaja, musi odejść. – U nas już nigdy pracy nie znajdzie – zaznaczył na konferencji prasowej biznesmen.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.