Tydzień minął bardzo szybko. Gérard Depardieu znalazł nareszcie swoje miejsce na ziemi i zamieszka w Sarańsku w republice Mordowia, przy ulicy, jakże by inaczej, Demokratycznej.
Być może jeśli przyjmie propozycję tamtejszych władz, zostanie nowym ministrem kultury, i wtedy po Francji będzie jeździł na numerach dyplomatycznych. I nikt nie sprawdzi, czy jedzie na trzeźwo, czy na calvadosie.
A co w naszej Mordowii?
Nastąpiły długo oczekiwane, wstrząsające zmiany w rządzie. Nikt nie wyleciał, większość zadowolona, bo awansowała, dziennikarze też, bo mieli o czym przez tydzień spekulować, a pan premier powiedział, że następnych tak drastycznych przetasowań trzeba oczekiwać w połowie roku, ale ponieważ wszyscy wiemy, że pan premier szybko zapomina, co mówił wcześniej, może się okazać, że nie mamy w tym roku połowy roku. Tak więc pani ministra Mucha może spać spokojnie, a już w stanie wybudzenia mówić, że nie widzi powodu, by dawać pieniądze sportowcom, którzy zdobyli medale przypadkowo, i wręczać je tym, którzy tych medali nie zdobyli, ale za to z wielkim poświęceniem.
Pan premier na koniec przeprosił Agnieszkę Holland za słowa pana posła Niesiołowskiego, który się zdenerwował, że ta nie będzie głosować na PO tylko dlatego, że ma córunię lesbijkę, a Platforma ją rozczarowała, co nie jest żadnym argumentem, bo dzięki takim postawom może wygrać PiS, a to jest większym nieszczęściem od nieszczęścia, jakim jest PO. Jest to jakiś argument, ponieważ okazuje się, że istnieje mniejsze zło w postaci mniejszego nieszczęścia, i pierwszy raz czuję, że nie mogę wymagać od rządzących, żeby lepiej rządzili, tylko rząd wymaga ode mnie, żebym go nie dotykał, bo się obrazi minister Gowin.
Z tego wszystkiego postanowiłem pójść do kościoła, żeby wyspowiadać się ze swoich robaczywych myśli. Kiedy już byłem w drzwiach, żona zapytała: – A PIT wziąłeś?
A co w naszej Mordowii?
Nastąpiły długo oczekiwane, wstrząsające zmiany w rządzie. Nikt nie wyleciał, większość zadowolona, bo awansowała, dziennikarze też, bo mieli o czym przez tydzień spekulować, a pan premier powiedział, że następnych tak drastycznych przetasowań trzeba oczekiwać w połowie roku, ale ponieważ wszyscy wiemy, że pan premier szybko zapomina, co mówił wcześniej, może się okazać, że nie mamy w tym roku połowy roku. Tak więc pani ministra Mucha może spać spokojnie, a już w stanie wybudzenia mówić, że nie widzi powodu, by dawać pieniądze sportowcom, którzy zdobyli medale przypadkowo, i wręczać je tym, którzy tych medali nie zdobyli, ale za to z wielkim poświęceniem.
Pan premier na koniec przeprosił Agnieszkę Holland za słowa pana posła Niesiołowskiego, który się zdenerwował, że ta nie będzie głosować na PO tylko dlatego, że ma córunię lesbijkę, a Platforma ją rozczarowała, co nie jest żadnym argumentem, bo dzięki takim postawom może wygrać PiS, a to jest większym nieszczęściem od nieszczęścia, jakim jest PO. Jest to jakiś argument, ponieważ okazuje się, że istnieje mniejsze zło w postaci mniejszego nieszczęścia, i pierwszy raz czuję, że nie mogę wymagać od rządzących, żeby lepiej rządzili, tylko rząd wymaga ode mnie, żebym go nie dotykał, bo się obrazi minister Gowin.
Z tego wszystkiego postanowiłem pójść do kościoła, żeby wyspowiadać się ze swoich robaczywych myśli. Kiedy już byłem w drzwiach, żona zapytała: – A PIT wziąłeś?
Więcej możesz przeczytać w 9/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.