20 lipca 2013 r. pod Przemyślem. Świta. Banda ukraińskich nacjonalistów otacza wieś. Słychać wrzask: „Śmierć Lachom!”. Podkładają ogień pod domy, a ludzi mordują siekierami, widłami, rżną piłami, wyłupiają oczy, palą żywcem. Rekonstrukcja wołyńskiej rzezi z 1943 r. ma posłużyć… pojednaniu? Tak przynajmniej uważa Przemyskie Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej „X D.O.K.”, które w Radymnie organizuje obchody 70. rocznicy ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA. Rekonstrukcja odbędzie się pod hasłem: „Wołyń 1943 – nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary”. – Ta szczególna forma obchodów ma na celu przywrócenie pamięci o niewinnych ofiarach i dążenie do pojednania poprzez ukazanie prawdy historycznej – przekonuje Mirosław Majkowski, prezes stowarzyszenia.
Do komitetu honorowego obchodów weszli ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, żołnierz wołyńskiej AK i historyk prof. Władysław Filar, badaczka rzezi Ewa Siemaszko oraz ocalony z napadu UPA na rodzinną wieś gen. Mirosław Hermaszewski. Przerażeni pomysłem ludzie zaczęli komentować na Facebooku: „Może zrobicie rekonstrukcjęgetta warszawskiego, ubaw po pachy!”. – Pojednania na tym nie zbudują. To podżeganie konfliktu i budowanie relacji na „gorących wartościach”, czyli cały czas spornych i wywołujących emocje. To ma służyć zbliżeniu? Raczej prowokacji i okopaniu się radykałów na swoich pozycjach – dziwi się Olga Solarz, antropolog kultury mieszkająca w Przemyślu. – Ta rekonstrukcja zaostrzy to, co i tak jest ciągle ostre. To tak, jakby Żydzi zrobili rekonstrukcję spalenia stodoły z ludźmi w Jedwabnem. Czy na to Polacy mieliby pozytywne spojrzenie? – dodaje.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.