Rafał Pisera: Firmy opierające się głównie na nowych technologiach to w Polsce wciąż rzadkość. Jak udało się państwu osiągnąć sukces?
Piotr Wojciechowski: Zarówno ja, jak i moi partnerzy jesteśmy z wykształcenia inżynierami elektronikami i po 1989 r. pracowaliśmy nad rozwojem własnych firm zajmujących się tworzeniem wyrobów elektronicznych. W 1998 r. wraz Adamem Bartosiewiczem i Krzysztofem Wysockim postanowiliśmy połączyć siły. Firma od początku była nastawiona na tworzenie rozwiązań innowacyjnych na światowym poziomie.
Od czego zaczynaliście?
Niedługo po połączeniu stanęliśmy do przetargu ogłoszonego przez Ministerstwo Obrony Narodowej, które chciało kupić system kierowania ogniem dla artylerii. Ale zapewne na skutek niepełnego rozpoznania rynku postawiło wymagania, które wykraczały poza ówczesne możliwości techniczne. Większość firm się wystraszyła. My jednak byliśmy młodzi i wydawało nam się, że każdą przeszkodę można pokonać. Wygraliśmy. Nie mogliśmy jednak kupić gotowych rozwiązań technologicznych, bo ich nie było, a kontrakt był na tyle prestiżowy, że niewywiązanie się z niego nie wchodziło w grę. Udało nam się stworzyć system zgodny z wymaganiami. To utwierdziło nas w przekonaniu, że podstawą WB Electronics powinny być własne technologie: konkurencyjne, spełniające wymagania odbiorców i zarazem nowocześniejsze niż te produkowane przez zagraniczne firmy. Niektóre nasze rozwiązania były tak nowatorskie, że dopiero po paru latach klienci w pełni dorośli do wykorzystania ich wszystkich zastosowań. Pierwsi wprowadziliśmy do wyrobów wojskowych eternet, terminale osobiste przypominające smartfony czy palmtopy. Pierwsi stwierdziliśmy, że kluczem do rozwiązania komunikacji w wojsku jest nie łączność analogowa, tylko cyfrowa. Dzięki takiemu podejściu mamy się coraz lepiej, a nasze wyroby są eksportowane do wielu krajów.
Czy zwykły użytkownik ma szanse zetknąć się z waszymi produktami?
Dla Kowalskiego nie produkujemy nic, bo na rynkach produktów masowych konkuruje się ceną, a nie jakością rozwiązań technologicznych. Ale praktycznie każda spółka w Grupie WB wytwarza systemy do zastosowań cywilnych. Gdański Radmor produkuje radiotelefony i systemy łączności dyspozytorskiej dla policji, pogotowia i innych służb. Inna nasza spółka MindMade wspólnie z Eneą realizuje ciekawy projekt zarządzania sieciami energetycznymi. To system, który pozwala na monitorowanie zużycia prądu i zarządzanie jego dostawami, co przynosi ogromne oszczędności. W Gdyni Arex produkuje systemy dla kolejnictwa służące do zdalnego monitorowania i zarządzania zwrotnicami kolejowymi. Flytronic, jeszcze inna spółka grupy, opracowała i wprowadziła system bezzałogowy, który już jest używany przez wojsko. Może on mieć także wiele zastosowań cywilnych – np. monitorowanie obszarów objętych klęskami żywiołowymi, stanu linii energetycznych, rurociągów. To jednak przyszłość. Na razie brakuje przepisów regulujących poruszanie się takich statków powietrznych.
Jak duży jest udział środków własnych WB Electronics w nakładach na badania?
Bardzo dużo własnych środków inwestujemy w innowacyjność. Udział środków z budżetu państwa stanowi 20 proc. To pokazuje, że głęboko wierzymy w sukces naszych projektów.
Jak pan widzi przyszłość polskiego przemysłu zbrojeniowego?
Trwa dyskusja, czy go konsolidować, czy też znaleźć inny sposób na restrukturyzację. Nasza firma jest przykładem, że wybór takiego kierunku rozwoju, w którym będziemy się skupiać na budowaniu kompetencji, jest właściwy. Chodzi o to, by restrukturyzacja przyniosła jak największe korzyści dla państwa i gospodarki, by ten przemysł był jak najbardziej konkurencyjny. A konkurencyjność buduje się przez innowacje, budowę odpowiednich struktur marketingowych i kreowanie marki, która przez odbiorcę jest traktowana jako godna zaufania.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.