W 2002 roku tylko sześć z siedemnastu wyścigów Formuły 1 zorganizowano poza Europą. W przyszłym roku proporcje mogą być odwrotne.
Wyczynami Michaela Schumachera czy Kimi Raikonnena będą się pasjonować mieszkańcy Chin oraz Bahrajnu. Wszystko to wbrew zdrowemu rozsądkowi, bo zawody Formuły 1 na żywo ogląda średnio 200 tys. osób, zaś w telewizji ponad 100 mln. Formuła 1 będzie nadal świetnym interesem, ale już nie w Europie, z której wygania ją zakaz reklamy papierosów.
W 1997 r. Komisja Europejska zapowiedziała, że wprawdzie zakazuje reklamowania wyrobów tytoniowych na imprezach sportowych, ale do października 2006 r. będzie je tolerować podczas wyścigów Formuły 1. Oznaczało to, że po 2006 r. ten sport wyniesie się ze Starego Kontynentu, bo pieniądze otrzymywane od sponsorów to ponad 70 proc. budżetów startujących zespołów, a najwięcej - prawie 40 proc. - dają koncerny tytoniowe. Team Ferrari wydaje na przykład rocznie 350 mln dolarów, z czego prawie jedna trzecia pochodzi od producentów papierosów. - Firmy tytoniowe inwe-stują w Formułę 1 co najmniej 500 mln dolarów rocznie - szacuje Max Mosley, szef Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA).
Koniec Spa
Po ogłoszeniu decyzji Komisji Europejskiej teamy wyścigowe zaczęły szukać nowych źródeł finansowania: obecnie już pięć z dziesięciu startujących zespołów nie reklamuje papierosów. Williams oraz Toyota zdobyły poważnych sponsorów spoza branży nikotynowej, inni prowadzą negocjacje. Wydawało się, że do 2006 r. konflikt umrze naturalną śmiercią, jednak Belgowie, a później Austriacy stwierdzili, że wszelkie wyjątki od unijnych zakazów są nie-
dopuszczalne. Jeśli Formuła 1 chce startować w tych krajach, musi od razu zrezygnować z reklamowania firm tytoniowych. W efekcie bolidy nie pojawią się już na legendarnym belgijskim torze Spa, a 18 maja po raz ostatni pojadą po austriackim A1 Ring.
Z niejasnych powodów Bruksela przesunęła ustaloną wcześ-niej datę wprowadzenia bezwzględnego zakazu reklamowania papierosów na lipiec 2005 r. Tymczasem kontrakty, które teamy Formuły 1 podpisały z firmami tytoniowymi, wygasają dopiero pod koniec 2006 r. Na ich wypowiedzenie nie stać nawet najbogatszych ekip. - Skoro Europa nas nie chce, to europejscy kibice będą musieli się bez nas obejść - grzmiał wściekły Bernie Ecclestone, uważany za najbardziej wpływową osobistość w świecie Formuły 1. - W 2004 r. będziemy jeździć w Szanghaju i Bahrajnie, w 2005 r. w Stambule, a potem w Rosji. Prowadzimy też rozmowy z Indiami, Egiptem i Meksykiem - zapewniał.
Europa stagnacji
2005 r. kibice Formuły 1 z Europy obejrzą najwyżej sześć wyścigów. Na tyle startów swoich teamów bez logo są skłonni wyrazić zgodę producenci papierosów. Max Mosley sugeruje jednak, że wkrótce Formuła 1 definitywnie wycofa się z Europy. Wtedy Europejczycy będą się pasjonować wyścigami tylko w telewizji. Zobaczą w niej reklamy, których nie wolno im oglądać na europejskich torach. Stracą organizatorzy zawodów, setki tysięcy kibiców i budżety państw. Po raz kolejny miliony dolarów odpłyną z pogrążonej w stagnacji Europy do Azji, znacznie lepiej rozumiejącej zasady współczesnego biznesu.
W 1997 r. Komisja Europejska zapowiedziała, że wprawdzie zakazuje reklamowania wyrobów tytoniowych na imprezach sportowych, ale do października 2006 r. będzie je tolerować podczas wyścigów Formuły 1. Oznaczało to, że po 2006 r. ten sport wyniesie się ze Starego Kontynentu, bo pieniądze otrzymywane od sponsorów to ponad 70 proc. budżetów startujących zespołów, a najwięcej - prawie 40 proc. - dają koncerny tytoniowe. Team Ferrari wydaje na przykład rocznie 350 mln dolarów, z czego prawie jedna trzecia pochodzi od producentów papierosów. - Firmy tytoniowe inwe-stują w Formułę 1 co najmniej 500 mln dolarów rocznie - szacuje Max Mosley, szef Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA).
Koniec Spa
Po ogłoszeniu decyzji Komisji Europejskiej teamy wyścigowe zaczęły szukać nowych źródeł finansowania: obecnie już pięć z dziesięciu startujących zespołów nie reklamuje papierosów. Williams oraz Toyota zdobyły poważnych sponsorów spoza branży nikotynowej, inni prowadzą negocjacje. Wydawało się, że do 2006 r. konflikt umrze naturalną śmiercią, jednak Belgowie, a później Austriacy stwierdzili, że wszelkie wyjątki od unijnych zakazów są nie-
dopuszczalne. Jeśli Formuła 1 chce startować w tych krajach, musi od razu zrezygnować z reklamowania firm tytoniowych. W efekcie bolidy nie pojawią się już na legendarnym belgijskim torze Spa, a 18 maja po raz ostatni pojadą po austriackim A1 Ring.
Z niejasnych powodów Bruksela przesunęła ustaloną wcześ-niej datę wprowadzenia bezwzględnego zakazu reklamowania papierosów na lipiec 2005 r. Tymczasem kontrakty, które teamy Formuły 1 podpisały z firmami tytoniowymi, wygasają dopiero pod koniec 2006 r. Na ich wypowiedzenie nie stać nawet najbogatszych ekip. - Skoro Europa nas nie chce, to europejscy kibice będą musieli się bez nas obejść - grzmiał wściekły Bernie Ecclestone, uważany za najbardziej wpływową osobistość w świecie Formuły 1. - W 2004 r. będziemy jeździć w Szanghaju i Bahrajnie, w 2005 r. w Stambule, a potem w Rosji. Prowadzimy też rozmowy z Indiami, Egiptem i Meksykiem - zapewniał.
Europa stagnacji
2005 r. kibice Formuły 1 z Europy obejrzą najwyżej sześć wyścigów. Na tyle startów swoich teamów bez logo są skłonni wyrazić zgodę producenci papierosów. Max Mosley sugeruje jednak, że wkrótce Formuła 1 definitywnie wycofa się z Europy. Wtedy Europejczycy będą się pasjonować wyścigami tylko w telewizji. Zobaczą w niej reklamy, których nie wolno im oglądać na europejskich torach. Stracą organizatorzy zawodów, setki tysięcy kibiców i budżety państw. Po raz kolejny miliony dolarów odpłyną z pogrążonej w stagnacji Europy do Azji, znacznie lepiej rozumiejącej zasady współczesnego biznesu.
Najważniejsi sponsorzy Formuły
|
Więcej możesz przeczytać w 17/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.