Kurdowie, niczym Polacy w XIX wieku, pozostają wyrzutem sumienia demokratycznego świata
My Kurdowie, nie mamy przyjaciół. Jedynymi naszymi przyjaciółmi są góry, w które uciekliśmy. Zamiast wędrować na południe do Mekki, by się modlić, wędrowaliśmy na północ, uciekając przed śmiercią. I nie wszyscy przed nią uciekli - tak stary uchodźca kurdyjski zwierzał się Marii Giedz, jedynej dziennikarce, której udało się dotrzeć do północnego Iraku wiosną 1991 r. Jego opowieść to najkrótszy i najbardziej wymowny komentarz do dziejów narodu kurdyjskiego.
Historię Kurdów znaczy pasmo nieszczęść, wojen, powstań i nie spełnionych nadziei. Ten dwudziestopięciomilionowy naród zamieszkuje zwarty obszar, jego historia sięga III tysiąclecia
p.n.e., ale nie zdołał on utworzyć państwa. Losy Kurdów podzielonych granicami sąsiedzkich państw często - nie bez racji - są porównywane z dziejami narodu polskiego pod zaborami.
Kurdowie, czyli Turcy górscy
I wojna światowa przyniosła podział Kurdystanu między pięć państw: Turcję, Iran, Wielką Brytanię i Francję (w latach 30. z francuskich i brytyjskich terytoriów mandatowych powstały Syria i Irak) oraz sowiecką Rosję. Wojna i związany z nią rozpad imperium osmańskiego stworzyły jednak ogromną szansę dla Kurdów. Jeden z punktów pokojowego programu Woodrowa Wilsona, prezydenta USA, zakładał powstanie w Turcji obszarów autonomicznych dla mniejszości nietureckich. Turcja podpisała w 1920 r. układ w SŹvres, gwarantujący utworzenie państwa kurdyjskiego z części ziem tureckich. Mimo że do tego nie doszło, pierwszy raz potraktowano Kurdów na arenie międzynarodowej podmiotowo. Traktat z Lozanny z 1923 r. przekreś-lił jednak ich dążenia niepodległościowe. Przedstawiciel Turcji powiedział w Lozannie: "Turcy i Kurdowie są partnerami, braćmi". Kilkanaście lat później okazali się tak bliskimi braćmi, że nie uznawano już jakiejkolwiek ich odrębności. W 1937 r. minister spraw wewnętrznych Turcji stwierdził: "Od dziś już nie istnieje problem kurdyjski, a bandytom siłą zaaplikowano zastrzyk cywilizacji". Turcja wydała dekret mianujący Kurdów "Turkami górskimi".
Od wybuchu I wojny światowej próby utworzenia niepodległego Kurdystanu podejmowali również Kurdowie zamieszkujący dzisiejszy Irak. Sprzeciwiali się temu Brytyjczycy, którzy zarządzali tym obszarem na mocy mandatu Ligi Narodów. Wielka Brytania nie mogła sobie pozwolić na utratę kontroli nad roponośnym regionem Kirkuku. Samoloty RAF kilkakrotnie bombardowały wioski i bazy powstańców.
Pod skrzydłami Moskwy
Rewolucja bolszewicka obudziła w Kurdach nadzieje na niepodległość. Szukali wsparcia w sowieckiej Rosji. Wystosowali apel do Moskwy: "Cała ludność Kurdystanu uważa naród rosyjski za wyzwoliciela Wschodu i jest zdecydowana oraz przygotowana do połączenia swoich losów z losem ludu rosyjskiego".
Po wkroczeniu wojsk radzieckich i brytyjskich do Iranu w trakcie II wojny światowej Kurdowie poczuli się silniejsi. Usunęli oddziały irańskie z Mahabadu, północno-zachodniej części Iranu. 22 stycznia 1946 r. ogłoszono powstanie w Mahabadzie Kurdystanu pod kuratelą Stalina. Amerykański dziennikarz Archibald Roosevelt Jr. zachwycał się: "Powstanie i specyfika tej małej republiki kurdyjskiej, jej krótka i burzliwa historia, jej nagły upadek to jedno z najwspanialszych wydarzeń we współczesnej historii Bliskiego Wschodu".
W Republice Mahabadzkiej język kurdyjski uznano za oficjalny i pierwszy raz w historii wprowadzono go do szkół. Otworzono pierwszy kurdyjski teatr. Rząd ZSRR podarował Kurdom wyposażenie drukarni i rozgłośni radiowej. Po wycofaniu się wojsk radzieckich z Iranu władze zlikwidowały jednak republikę. W drugiej połowie lat 40. Iran zliberalizował politykę wobec Kurdów, co miało zapobiec kolejnym powstaniom i ułatwić politykę Teheranu wobec sąsiadów. Wspierano politycznie i militarnie kurdyjski ruch narodowowyzwoleńczy w Iraku. Naturalnie, nie chodziło o interes Kurdów, ale o osłabienie sąsiada i odzyskanie ziem, do których Iran rościł sobie pretensje. W traktacie algierskim z 1975 r., zawartym między Irakiem a Iranem, w zamian za rzekę Szatt al-Arab Iran obiecywał nie wspierać Kurdów irackich.
Miecz i sztylet
Kolejny przypływ nadziei, tym razem Kurdom irackim, przyniósł rok 1958. W Iraku obalono monarchę. Nowi przywódcy zaoferowali Kurdom autonomię. Na godle Iraku prócz arabskiego miecza pojawił się kurdyjski sztylet. Kiedy jednak nowa ekipa umocniła się u władzy, o obietnicach zapomniano, a dopominającym się o ich spełnienie Kurdom zafundowano naloty bombowe. W 1963 r. na ziemie Kurdów wkroczyły wojska irackie. ONZ szacuje, że w latach 1960-1970 w walkach zginęło lub zostało rannych 60 tys. Kurdów.
Wśród Kurdów irackich pogłębiał się tymczasem rozłam na dwie frakcje. Jedni opowiadali się za utrzymaniem dobrych stosunków z rządem, licząc w zamian na autonomię, obiecywaną przez Bagdad w zamian za poparcie w konflikcie z Iranem. Drugich, mających wsparcie Iranu, interesowała tylko niepodległość. W latach 90. ten konflikt przerodził się w krwawą wojnę domową.
Węzeł kurdyjski
Państwa regionu solidarnie dbały o to, by nie istniały ponadgraniczne więzi między Kurdami. W 1963 r. powstał plan utworzenia przygranicznego pasa pustynnego o szerokości 30 km. Miał on uniemożliwić Kurdom z Iraku kontakty zagraniczne. Realizację projektu rozpoczęto po 15 latach.
W latach 70. przez Kurdystan przeprowadzono szosy strategiczne i zaczęto budować "nowoczesne wsie" pilnowane przez policję. Rząd Iraku prowadził działania propagandowe wśród Kurdów. Ich osady zelektryfikowano. W 1980 r. telewizja pokazała prezydenta Saddama Husajna obdarowującego ludność kurdyjską telewizorami i lodówkami.
Polityka Iraku i Turcji wobec mniejszości kurdyjskiej miała wiele wspólnego. Oba kraje organizowały wspólne manewry na obszarach kurdyjskich. Na mocy porozumienia ich armie mogły wejść 30 km w głąb ziem kurdyjskich. Obawiano się przede wszystkim opanowania złóż naftowych przez Kurdów. W latach 1981-1986 Turcja wiele razy bombardowała iracki Kurdystan.
Syria i Turcja wykorzystywały sprawę kurdyjską w rozgrywkach między sobą. Toczyły spór o granice, a także o dopływ wody z Eufratu, na którym Turcja zbudowała zapory. Państwa należały do zwalczających się obozów militarno-politycznych - Turcja była członkiem NATO, a Syria stała po stronie Układu Warszawskiego. Dlatego w latach 80. Syria dawała schronienie Abdullahowi Öcalanowi, przywódcy komunizującej Partii Pracujących Kurdystanu, któ-
ry był wrogiem numer 1 Turcji. Öcalan utworzył w Syrii obozy szkoleniowe dla swoich partyzantów. W 1991 r. przeniósł je do Iraku. Z jego terytorium prowadził ataki na oddziały tureckie. W lutym 1999 r. Öcalan został porwany z ambasady greckiej w Kenii i przewieziony do Turcji. Skazany na karę śmierci, po międzynarodowych protestach zamienioną na dożywocie, przebywa w tureckim więzieniu.
Kwiatowa woda Saddama
Pierwszy raz Irak użył przeciw Kurdom broni chemicznej - bomb napalmowych - w 1963 r. Pozostało to nie zauważone przez opinię światową. Ten brak reakcji ośmielił Husajna, kiedy postanowił ukarać Kurdów irackich za współpracę z Iranem w czasie wojny iracko-irańskiej. 16 i 17 marca 1988 r. samoloty irackie dokonały ataku chemicznego na Halabdżę. Zginęło 5 tys. osób. Ponad 100 tys. Kurdów udało się na tułaczkę. I tym razem Zachód nie zajął wyraźnego stanowiska. "Z braku dowodów" ONZ przerwała dochodzenie przeciwko Husajnowi. Gdy delegacja kurdyjska zjawiła się w Kuwejcie, by złożyć oficjalny protest przeciwko terrorowi, kuwejcki dyplomata zapytał z ironią: "Czego się spodziewaliście? Spryskania wodą kwiatową?".
Pod koniec lutego 1991 r. - gdy trwała operacja "Pustynna burza" - Kurdowie iraccy wzniecili powstanie. Było ono odpowiedzią na wezwanie George'a Busha. Powstańcy zajęli duży obszar Kurdystanu, ale nie zdobywszy wsparcia USA, ponieśli klęskę. W marcu 1991 r. siły irackie przystąpiły do kontrofensywy. Jej celem było stworzenie na ziemiach Kurdów zakazanej strefy: zatruto wodę, roślinność obsypano chemikaliami, miały tam zniknąć wszelkie formy życia. Dwa miliony Kurdów uciekło w góry w kierunku tureckiej i irańskiej granicy. Oficjalne stanowisko dyplomacji amerykańskiej brzmiało: "USA nie mają powodu, by się czuć winne, bo nigdy nie obiecywały, wbrew temu co niektórzy twierdzą, iż pomogą kurdyjskim powstańcom zbrojnie".
Wartością nadrzędną było zachowanie równowagi na Bliskim Wschodzie. Stworzenie państwa Kurdów zdestabilizowałoby region w sposób nieobliczalny. W niczyim interesie (oprócz Kurdów) nie leżało i nie leży powstanie państwa kurdyjskiego. W czasie ostatniej wojny z Irakiem obawa, że Kurdowie przejmą kontrolę nad złożami ropy, kazała Turcji zażądać wycofania peszmergów, bojowników kurdyjskich, z Kirkuku zdobytego przez antysaddamowską koalicję. Amerykanie stanęli przed trudnym wyzwaniem: jeśli udzielą Kurdom jakiejkolwiek pomocy, dojdzie do ostrego konfliktu z Turcją. Kurdowie, niczym Polacy w XIX w., pozostają wyrzutem sumienia demokratycznego świata.
Historię Kurdów znaczy pasmo nieszczęść, wojen, powstań i nie spełnionych nadziei. Ten dwudziestopięciomilionowy naród zamieszkuje zwarty obszar, jego historia sięga III tysiąclecia
p.n.e., ale nie zdołał on utworzyć państwa. Losy Kurdów podzielonych granicami sąsiedzkich państw często - nie bez racji - są porównywane z dziejami narodu polskiego pod zaborami.
Kurdowie, czyli Turcy górscy
I wojna światowa przyniosła podział Kurdystanu między pięć państw: Turcję, Iran, Wielką Brytanię i Francję (w latach 30. z francuskich i brytyjskich terytoriów mandatowych powstały Syria i Irak) oraz sowiecką Rosję. Wojna i związany z nią rozpad imperium osmańskiego stworzyły jednak ogromną szansę dla Kurdów. Jeden z punktów pokojowego programu Woodrowa Wilsona, prezydenta USA, zakładał powstanie w Turcji obszarów autonomicznych dla mniejszości nietureckich. Turcja podpisała w 1920 r. układ w SŹvres, gwarantujący utworzenie państwa kurdyjskiego z części ziem tureckich. Mimo że do tego nie doszło, pierwszy raz potraktowano Kurdów na arenie międzynarodowej podmiotowo. Traktat z Lozanny z 1923 r. przekreś-lił jednak ich dążenia niepodległościowe. Przedstawiciel Turcji powiedział w Lozannie: "Turcy i Kurdowie są partnerami, braćmi". Kilkanaście lat później okazali się tak bliskimi braćmi, że nie uznawano już jakiejkolwiek ich odrębności. W 1937 r. minister spraw wewnętrznych Turcji stwierdził: "Od dziś już nie istnieje problem kurdyjski, a bandytom siłą zaaplikowano zastrzyk cywilizacji". Turcja wydała dekret mianujący Kurdów "Turkami górskimi".
Od wybuchu I wojny światowej próby utworzenia niepodległego Kurdystanu podejmowali również Kurdowie zamieszkujący dzisiejszy Irak. Sprzeciwiali się temu Brytyjczycy, którzy zarządzali tym obszarem na mocy mandatu Ligi Narodów. Wielka Brytania nie mogła sobie pozwolić na utratę kontroli nad roponośnym regionem Kirkuku. Samoloty RAF kilkakrotnie bombardowały wioski i bazy powstańców.
Pod skrzydłami Moskwy
Rewolucja bolszewicka obudziła w Kurdach nadzieje na niepodległość. Szukali wsparcia w sowieckiej Rosji. Wystosowali apel do Moskwy: "Cała ludność Kurdystanu uważa naród rosyjski za wyzwoliciela Wschodu i jest zdecydowana oraz przygotowana do połączenia swoich losów z losem ludu rosyjskiego".
Po wkroczeniu wojsk radzieckich i brytyjskich do Iranu w trakcie II wojny światowej Kurdowie poczuli się silniejsi. Usunęli oddziały irańskie z Mahabadu, północno-zachodniej części Iranu. 22 stycznia 1946 r. ogłoszono powstanie w Mahabadzie Kurdystanu pod kuratelą Stalina. Amerykański dziennikarz Archibald Roosevelt Jr. zachwycał się: "Powstanie i specyfika tej małej republiki kurdyjskiej, jej krótka i burzliwa historia, jej nagły upadek to jedno z najwspanialszych wydarzeń we współczesnej historii Bliskiego Wschodu".
W Republice Mahabadzkiej język kurdyjski uznano za oficjalny i pierwszy raz w historii wprowadzono go do szkół. Otworzono pierwszy kurdyjski teatr. Rząd ZSRR podarował Kurdom wyposażenie drukarni i rozgłośni radiowej. Po wycofaniu się wojsk radzieckich z Iranu władze zlikwidowały jednak republikę. W drugiej połowie lat 40. Iran zliberalizował politykę wobec Kurdów, co miało zapobiec kolejnym powstaniom i ułatwić politykę Teheranu wobec sąsiadów. Wspierano politycznie i militarnie kurdyjski ruch narodowowyzwoleńczy w Iraku. Naturalnie, nie chodziło o interes Kurdów, ale o osłabienie sąsiada i odzyskanie ziem, do których Iran rościł sobie pretensje. W traktacie algierskim z 1975 r., zawartym między Irakiem a Iranem, w zamian za rzekę Szatt al-Arab Iran obiecywał nie wspierać Kurdów irackich.
Miecz i sztylet
Kolejny przypływ nadziei, tym razem Kurdom irackim, przyniósł rok 1958. W Iraku obalono monarchę. Nowi przywódcy zaoferowali Kurdom autonomię. Na godle Iraku prócz arabskiego miecza pojawił się kurdyjski sztylet. Kiedy jednak nowa ekipa umocniła się u władzy, o obietnicach zapomniano, a dopominającym się o ich spełnienie Kurdom zafundowano naloty bombowe. W 1963 r. na ziemie Kurdów wkroczyły wojska irackie. ONZ szacuje, że w latach 1960-1970 w walkach zginęło lub zostało rannych 60 tys. Kurdów.
Wśród Kurdów irackich pogłębiał się tymczasem rozłam na dwie frakcje. Jedni opowiadali się za utrzymaniem dobrych stosunków z rządem, licząc w zamian na autonomię, obiecywaną przez Bagdad w zamian za poparcie w konflikcie z Iranem. Drugich, mających wsparcie Iranu, interesowała tylko niepodległość. W latach 90. ten konflikt przerodził się w krwawą wojnę domową.
Węzeł kurdyjski
Państwa regionu solidarnie dbały o to, by nie istniały ponadgraniczne więzi między Kurdami. W 1963 r. powstał plan utworzenia przygranicznego pasa pustynnego o szerokości 30 km. Miał on uniemożliwić Kurdom z Iraku kontakty zagraniczne. Realizację projektu rozpoczęto po 15 latach.
W latach 70. przez Kurdystan przeprowadzono szosy strategiczne i zaczęto budować "nowoczesne wsie" pilnowane przez policję. Rząd Iraku prowadził działania propagandowe wśród Kurdów. Ich osady zelektryfikowano. W 1980 r. telewizja pokazała prezydenta Saddama Husajna obdarowującego ludność kurdyjską telewizorami i lodówkami.
Polityka Iraku i Turcji wobec mniejszości kurdyjskiej miała wiele wspólnego. Oba kraje organizowały wspólne manewry na obszarach kurdyjskich. Na mocy porozumienia ich armie mogły wejść 30 km w głąb ziem kurdyjskich. Obawiano się przede wszystkim opanowania złóż naftowych przez Kurdów. W latach 1981-1986 Turcja wiele razy bombardowała iracki Kurdystan.
Syria i Turcja wykorzystywały sprawę kurdyjską w rozgrywkach między sobą. Toczyły spór o granice, a także o dopływ wody z Eufratu, na którym Turcja zbudowała zapory. Państwa należały do zwalczających się obozów militarno-politycznych - Turcja była członkiem NATO, a Syria stała po stronie Układu Warszawskiego. Dlatego w latach 80. Syria dawała schronienie Abdullahowi Öcalanowi, przywódcy komunizującej Partii Pracujących Kurdystanu, któ-
ry był wrogiem numer 1 Turcji. Öcalan utworzył w Syrii obozy szkoleniowe dla swoich partyzantów. W 1991 r. przeniósł je do Iraku. Z jego terytorium prowadził ataki na oddziały tureckie. W lutym 1999 r. Öcalan został porwany z ambasady greckiej w Kenii i przewieziony do Turcji. Skazany na karę śmierci, po międzynarodowych protestach zamienioną na dożywocie, przebywa w tureckim więzieniu.
Kwiatowa woda Saddama
Pierwszy raz Irak użył przeciw Kurdom broni chemicznej - bomb napalmowych - w 1963 r. Pozostało to nie zauważone przez opinię światową. Ten brak reakcji ośmielił Husajna, kiedy postanowił ukarać Kurdów irackich za współpracę z Iranem w czasie wojny iracko-irańskiej. 16 i 17 marca 1988 r. samoloty irackie dokonały ataku chemicznego na Halabdżę. Zginęło 5 tys. osób. Ponad 100 tys. Kurdów udało się na tułaczkę. I tym razem Zachód nie zajął wyraźnego stanowiska. "Z braku dowodów" ONZ przerwała dochodzenie przeciwko Husajnowi. Gdy delegacja kurdyjska zjawiła się w Kuwejcie, by złożyć oficjalny protest przeciwko terrorowi, kuwejcki dyplomata zapytał z ironią: "Czego się spodziewaliście? Spryskania wodą kwiatową?".
Pod koniec lutego 1991 r. - gdy trwała operacja "Pustynna burza" - Kurdowie iraccy wzniecili powstanie. Było ono odpowiedzią na wezwanie George'a Busha. Powstańcy zajęli duży obszar Kurdystanu, ale nie zdobywszy wsparcia USA, ponieśli klęskę. W marcu 1991 r. siły irackie przystąpiły do kontrofensywy. Jej celem było stworzenie na ziemiach Kurdów zakazanej strefy: zatruto wodę, roślinność obsypano chemikaliami, miały tam zniknąć wszelkie formy życia. Dwa miliony Kurdów uciekło w góry w kierunku tureckiej i irańskiej granicy. Oficjalne stanowisko dyplomacji amerykańskiej brzmiało: "USA nie mają powodu, by się czuć winne, bo nigdy nie obiecywały, wbrew temu co niektórzy twierdzą, iż pomogą kurdyjskim powstańcom zbrojnie".
Wartością nadrzędną było zachowanie równowagi na Bliskim Wschodzie. Stworzenie państwa Kurdów zdestabilizowałoby region w sposób nieobliczalny. W niczyim interesie (oprócz Kurdów) nie leżało i nie leży powstanie państwa kurdyjskiego. W czasie ostatniej wojny z Irakiem obawa, że Kurdowie przejmą kontrolę nad złożami ropy, kazała Turcji zażądać wycofania peszmergów, bojowników kurdyjskich, z Kirkuku zdobytego przez antysaddamowską koalicję. Amerykanie stanęli przed trudnym wyzwaniem: jeśli udzielą Kurdom jakiejkolwiek pomocy, dojdzie do ostrego konfliktu z Turcją. Kurdowie, niczym Polacy w XIX w., pozostają wyrzutem sumienia demokratycznego świata.
Przekleństwo ropy W średniowieczu Kurdowie toczyli zawzięte boje z krzyżowcami. Zwycięstwo nad Ryszardem Lwie Serce przyniosło sławę kurdyjskiemu wodzowi Saladynowi, który stał się legendą dla muzułmanów i wzorem dla Saddama Husajna. W 1514 r. Kurdystan podzielono między imperium osmańskie i Iran. Od tego czasu do drugiej połowy XIX wieku na terenie Kurdystanu istniało około 30 księstw. Ich władcy nie byli jednak zainteresowani współpracą. Kontaktom nie sprzyjało również górzyste ukształtowanie terenu. Pod koniec XIX wieku w Kurdystanie odkryto ogromne złoża ropy naftowej, największe w 1908 r. w okolicach Kirkuku, będącego do dziś centrum wydobycia ropy w Iraku. Chęć przejęcia kontroli nad drogocennymi złożami spowodowała, że do sporów o Kurdystan włączyły się Wielka Brytania, Francja i Rosja. |
Prawnukowie Medów Kurdowie uważani są za potomków Medów, indoeuropejskich plemion, które zaczęły się osiedlać na terenie Kurdystanu około III tysiąclecia p.n.e. Punktem zwrotnym w ich historii było zdobycie Niniwy (dzisiejszy Mosul) przez króla Kyaksaresa w 612 r. p.n.e. Rywalizowali z Persami, ale nigdy nie utworzyli samodzielnego państwa. Przez stulecia istniały w tym rejonie państwa ponadnarodowe. Według historyków, jedno z plemion medyjskich nosiło nazwę Kurd. |
Więcej możesz przeczytać w 17/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.