Spotykamy się w niewielkiej kancelarii w centrum Rzeszowa. Mały regał pełen teczek z aktami i dwa biurka. Jedno nawet bez komputera, jedynie z kalką, bo ojciec Marcina Lewandowskiego jest tradycjonalistą i laptopów nie uznaje. Marcin Lewandowski tak. Podjął się właśnie prowadzenia sprawy Mariusza Trynkiewicza, „Szatana z Piotrkowa”. Stał się przez to z dnia na dzień jednym z najbardziej nielubianych prawników w kraju. I jednym z najbardziej rozpoznawalnych adwokatów w Rzeszowie. – Prawdę mówiąc, w ogóle mnie to nie interesuje. Nie mam parcia na szkło – mówi. I zapewnia: – Wiem, że wziąłem trudną sprawę. Ale nie przestraszy mnie jej ciężar.
W którym roku się pan urodził?
W 1979.
Czyli kiedy skazywali Trynkiewicza, miał pan dziesięć lat. Ma pan dzieci?
Mam.
I reprezentuje pan poczwórnego mordercę dzieci i pedofila. W internecie można przeczytać: „Skoro Lewandowski go broni, niech zostanie ze swoją rodziną sąsiadem Trynkiewicza”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.