Syndrom NWP, czyli nadmiernego wzmożenia partyjnego. Wie pan, co to za choroba?
To syndrom stale obecny w PiS, udzielający się innym prawicowym politykom.
Choroba cechująca zagończyków, a nie poważnych polityków, dopadła pana i objawiła się we wściekłym ataku na polityków PiS za ich obecność na Majdanie. Po co to panu?
Moje oburzenie tym, co robią politycy PiS, trwa. Wykorzystują dramatyczną sytuację w Kijowie do własnych celów partyjnych. Do promocji przedwyborczej PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Wystąpienia na Majdanie, które podkręcają atmosferę, są wbrew strategii liderów opozycyjnych i są igraniem z ogniem przy beczce prochu. Gdybym usłyszał wystąpienia posłów Hofmana czy Poręby nawołujące do kompromisu, do zaakceptowania idei porozumienia z Janukowyczem, powiedziałbym: „Tak trzymać, panowie”. Ale mówienie o tym, że nadejdzie czas zwycięstwa, nie jest rolą żadnego obcego polityka w Kijowie. Mówienie ze sceny do Ukraińców, którzy walczą o swoją ojczyznę, o Jarosławie Kaczyńskim, przekroczyło granice kompromitacji.
A to dlaczego?
A co Ukraińców obchodzi lider polskiej opozycji? Jaki on ma wpływ na los ukraińskiego państwa, Majdanu i negocjowanie trudnego kompromisu między opozycją a Janukowyczem?
Pan uważa, że posłowie PiS pojechali tam, aby podgrzewać atmosferę, a nie pokazać: jesteśmy z wami?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.