Oprócz niezliczonych wad bycie zawodowym scenarzystą filmowym ma też kilka zalet. Jedną z nich jest umiejętność przyglądania się życiu jako fabule. Tak właśnie przyglądam się od lat istnieniu Antoniego Macierewicza. Jego hiperaktywność jest znana nam wszystkim. Kino ma tę przewagę nad realnością, że można do niego nie iść. Niestety, Antoni Macierewicz jest wyświetlany w rzeczywistości, która nie ma wyłącznika. W dodatku nieustannie wibruje, a my nie nadążamy za jego częstotliwością. Niczym kot Schrödingera – żywy i martwy jednocześnie – pojawia się w miejscach, których istnienie jednocześnie sam podważa.
Spróbuję odtworzyć jego polityczne ADHD. Współtworzył Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe. Startował z listy Wyborczej Akcji Katolickiej. Odszedł ze Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. Założył Akcję Polską. Wszedł w skład Ruchu dla Rzeczypospolitej. Zamknął Akcję Polską. Startował z listy Koalicji dla Rzeczypospolitej. Reaktywował Akcję Polską. Przeniósł Akcję Polską do Ruchu Odbudowy Polski. Rozłamał Ruch Odbudowy Polski. Wyłonił Ruch Katolicko-Narodowy. Jako Ruch Katolicko-Narodowy startował z listy Ligi Polskich Rodzin. Ligę Polskich Rodzin współtworzył z Ruchem Odbudowy Polski, który (mam nadzieję, że to nie uszło państwa uwadze) wcześniej rozłamał. A potem (jakie to proste!) razem z nim startował ze wspólnej listy. Wcześniej (co mi, widzę, umknęło) współtworzył Razem Polsce (proszę jednak nie mylić dawnej Razem Polsce Macierewicza z dzisiejszą Polską Razem Gowina). Razem Polsce współtworzył jako Ruch Katolicko-Narodowy z Ruchem Odbudowy Polski, z którego odszedł wcześniej, i ze Zjednoczeniem Chrześcijańsko-Narodowym, z którego odszedł jeszcze wcześniej. Współtworzył też Ruch Patriotyczny. Współtworzył go jako Ruch Katolicko-Narodowy wespół z Ruchem Odbudowy Polski, z którego (jak już dobrze wiemy) odszedł, oraz z Przymierzem dla Polski, w którym (rzecz zdumiewająca!) nigdy nie był. Jako Ruch Patriotyczny startował z list Prawa i Sprawiedliwości. Nie będąc członkiem Prawa i Sprawiedliwości, został posłem Prawa i Sprawiedliwości. Wystąpił z Ruchu Katolicko-Narodowego. Wstąpił do Prawa i Sprawiedliwości. Siedzi po prawicy Boga Ojca. Amen.
Z pewnością coś pominąłem, ale założę się, że nawet rosyjskie, niemieckie, izraelskie, amerykańskie, arabskie, masońskie, reptiliańskie i alfacentauriańskie tajne służby (które jeżedniewno analizują jego drżączkę) nie są w stanie nadążyć za permutacjami.
Dość jednak wymieniania sprawności, które Antoni Macierewicz naszył sobie na mundurku. Co mówi o nim teoretyczna wiedza filmowa, której każdy scenarzysta, planujący stworzenie wiarygodnej postaci, powinien być świadom? Otóż mówi, że:
a) jeśli protagonista staje naprzeciw sił wszechpotężnych i jest okrętem flagowym trzech największych afer, jakie miały miejsce w historii dużego państwa europejskiego, z których pierwsza afera (1992 – lista Macierewicza) to rozbicie struktury agenturalnej umiejscowionej w świecie polityki, druga (2007 – raport Macierewicza) to rozbicie struktury agenturalnej umieszczonej w tajnych służbach i pracującej na rzecz obcych państw, a trzecia (2010-2014 – zespół Macierewicza) to ujawnienie okoliczności zamachu popełnionego na prezydencie państwa przez premiera działającego w porozumieniu z prezydentem innego państwa, i:
b) nie jest to komiks, przygodówka, film animowany czy political fiction (których jedynym sensem jest przyczynienie się do wzrostu konsumpcji popcornu), ale opis wydarzeń, jakie naprawdę miały miejsce, to:
c) bohater nie ma prawa przeżyć.
Tymczasem Antoni Macierewicz żyje. Co o takiej okoliczności mówi podręcznik pisania scenariuszy? Że jeśli nasz protagonista, nieugięty tropiciel gigantycznych afer i zbrodni w kraju, gdzie skrytobójczo zamordowano i prezydenta Kaczyńskiego, i prezydenta Kaczorowskiego, i premiera Jaroszewicza, i wicepremiera Sekułę, i wicepremiera Leppera, i marszałka Płażyńskiego, i wicemarszałka Putrę, i wicemarszałka Szmajdzińskiego, i dowódców wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RP, i ministra Dębskiego, i generała Szumskiego, i generała Petelickiego, i generała Papałę, i ludzi zajmujących się aferą FOZZ, i prezesa NIK, i prezesa NBP, i dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich, i wiele, wiele innych prominentnych osób, ciągle żyje (i to nie w ukryciu, jak Salman Rushdie, ale na luziku, chodzi po mieście bez ochroniarzy i kupuje w Biedronce), to należy przed finałem wprowadzić innego bohatera – antagonistę – który stanie naprzeciw niego i niskim głosem zada najbardziej filmowe pytanie świata: dla kogo tak naprawdę miauczysz, kocie Schrödingera? ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.