Czy będziemy musieli uciekać z polskiego wyzysklandu?
Czy będziemy musieli uciekać z polskiego wyzysklandu? Wejście do Unii Europejskiej może się dla nas okazać bardzo dobrym wyjściem, pod warunkiem że nie okaże się zejściem. A zejściem śmiertelnym wejście do UE okaże się dla nas wówczas, gdy integrację potraktujemy wyłącznie jako jeszcze jedną okazję do wyciągnięcia ręki po cudze pieniądze - tym razem z Brukseli; gdy rozleniwieni przez Ogólnopolski Zakład Opieki Aspołecznej, w którym opłaca się wszystko z wyjątkiem pracy (14 mln Polaków pracuje, a 20 mln pobiera różnego rodzaju świadczenia!), na amen zastygniemy w oczekiwaniu na datki wypłacane w euro. To byłby wariant polegający na samobójczej afrykanizacji Polski - stracą na nim Polacy, czyli także Polska. Wyjściem całkiem niezłym okaże się dla nas wejście do Unii Europejskiej wtedy, gdy będziemy potrafili skorzystać z szansy, jaką daje unijny rynek pracy, czyli gdy wyeksportujemy się do Niemiec, Francji albo Hiszpanii, znajdziemy tam dobre posady, a dzięki nim zdobędziemy nie tylko pieniądze, ale także nowe doświadczenia - niczym Filipińczycy, którzy do tego stopnia opanowali rynek pracy wielu krajów, że w 2000 r. zarobili na zagranicznych kontraktach 73 mld dolarów (vide: "Jak znaleźć pracę w Europie"). Co prawda, taki model integracji z unią grozi Polsce wyludnieniem - w kraju pozostaną w końcu głównie emeryci, renciści i trochę życiowych nieudaczników, na czele z zastępem obsługujących ich niepełnosprawnych polityków z SLD, PSL, LPR i Samoobrony. Cóż jednak robić - o ich los (czyli przyobiecane przez siebie emerytury, renty i zasiłki) niech się martwią premier Miller, jego genialny minister finansów Kołodko oraz liderzy opozycji Kalinowski, Lepper i Giertych, bo my nasze podatki będziemy już wtedy płacić poza polskim wyzysklandem. Zgodnie z tym wariantem - oznaczającym faktyczną enerdyzację Polski - sporo zyskają najbardziej przedsiębiorczy Polacy, znacznie mniej Polska. I wreszcie wyjściem bardzo dobrym, wręcz rewelacyjnym, wyjściem z przyszłością i na przyszłość, byłoby takie wejście Polski do Unii Europejskiej, które zostałoby poprzedzone udaną próbą sprowadzenia do Polski kilkuset tysięcy, a jeszcze lepiej kilku milionów miejsc pracy czekających na chętnych w całej Europie. Nasi politycy dobrze wiedzą, jak tego dokonać, ale boją się do tego przyznać. Wiedzą, że wystarczy zbudować przejrzysty system podatkowy - najlepiej z podatkiem liniowym, bez jakichkolwiek ulg, wystarczy obniżyć podatki (oraz wydatki budżetu), zliberalizować kodeks pracy, zlikwidować korupcjogenne prawo, a inwestycje popłyną do Polski szerokim strumieniem. Tak jak to było w Irlandii. Bezrobocie nie przekraczające kilku procent, tempo wzrostu PKB przez wiele lat z kolei przekraczające 6 proc. rocznie i do tego niska inflacja. Zaiste, to byłaby prawdziwa irlandyzacja Polski, na której zyskaliby wszyscy szybko bogacący się Polacy i coraz bogatsza bogactwem swych coraz bogatszych obywateli Polska. Czy takiemu eksperymentowi przyklasnęłaby Bruksela? Cóż, pysznie byłoby się o tym przekonać na własne oczy i uszy. Właśnie dlatego zagłosujmy w referendum za wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej, ale dopiszmy na naszej karcie do głosowania*: "Polska jak Irlandia", żeby było jasne, że owszem, głosujemy za Polską w Unii Europejskiej, ale za Polską rozwijającą się co najmniej tak szybko jak Irlandia. Za Polską z niskimi podatkami i prostym systemem podatkowym, za Polską z liberalnym prawem pracy i systemem wolnym od korupcjogennych przepisów, a więc za Polską plasującą się w czołówce rankingu 100 największych republik (państw i firm) świata, w którym w tym roku znaleźliśmy się na miejscu 30., choć jeszcze przed rokiem byliśmy na pozycji 26. (vide: "Firmy-państwa"). Poza Unią Europejską ta sztuka nie bardzo nam wychodzi, ale może wyjdzie, gdy już będziemy w unii - oczywiście pod warunkiem że wejście do UE potrafimy przekuć na dobre wyjście, które wyjdzie na dobre nam i całej unii.
* Zgodnie z art. 21 par. 4 ustawy z 14 marca 2003 r. o referendum ogólnokrajowym, "dopisanie na karcie do głosowania dodatkowych pytań lub wariantów rozwiązania albo poczynienie innych dopisków poza kratką nie wpływa na ważność głosu".
Więcej możesz przeczytać w 17/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.