Mam 46 lat, od 22 lat jestem żonaty, mam trójkę dzieci. I ci, którzy mnie znają, wiedzą, że cechuje mnie nieustanny głód wiedzy. Kupuję więcej książek, niż mogę przeczytać, zapisuję się na więcej kursów, niż mogę ukończyć. Naprawdę wierzę w to, że człowiek, który się ciągle nie uczy, przestaje robić użyteczne rzeczy – napisał w liście do pracowników nowy szef Microsoftu Satya Nadella. Ten szczupły i niepozorny Hindus stanął właśnie na czele firmy wartej ponad 311 mld dolarów, będąc jej trzecim prezesem w 38-letniej historii. – To zwrot o 180 stopni – komentują analitycy. Poprzedni szef giganta z Redmond, Steve Ballmer, był typem sprzedawcy. Porywający, z pasją, potrafił rozbawić dziennikarzy do łez, ale był dla Microsoftu przeciwieństwem tego, czym Steve Jobs był dla Apple. Za jego rządów Microsoft przegapił m.in. iPhone’a i iPada. Kiedy inni upraszczali wzornictwo, on je komplikował. Teraz firma chce to nadrobić. Satya Nadella to inżynier, technologiczny geek, co w żargonie komputerowców oznacza mniej więcej kujona. Jego zadaniem będzie wszystko uprościć i sprawić, by Microsoft przestał być postrzegany jako firma, która nie nadąża za trendami.
Wojna liderów
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.