Luty 2014. Na ulicach Kijowa reżim Janukowycza masakruje nieuzbrojonych ludzi, a rosyjski pisarz Siergiej Łukjanienko, autor m.in. kultowej „Straży nocnej”, uwielbiany w Rosji i popularny również w Polsce, pisze w swoim blogu: „Nie ma takiego kraju jak Ukraina i nigdy nie powinno być. To ziemia przeklęta, która swoją podłość i tchórzostwo będzie musiała odpokutować przez następne trzy pokolenia”. W ramach retorsji za Majdan Łukjanienko zabrania wydawania swoich powieści na Ukrainie. Przy okazji radzi też wszystkim – jak się wyraża – „normalnym Ukraińcom”, by emigrowali do Rosji. Lub na Białoruś. W ostateczności.
Czerwiec 1831. Dogorywa powstanie listopadowe, a Aleksander Puszkin – o którym w polskiej szkole można się jedynie dowiedzieć, że układał piękne strofy i przyjaźnił się z Mickiewiczem – pisze do swojego przyjaciela, księcia Piotra Wiaziemskiego: „A jednak ich trzeba zadusić i nasza powolność jest męcząca. Dla nas bunt Polski – to sprawa rodzinna, dawna, dziedziczna waśń”.
Wrzesień 1831. Rosyjski feldmarszałek Iwan Paskiewicz zajmuje Warszawę, a legendarny obrońca wolskiej reduty gen. Józef Sowiński ginie. Pięć dni później Aleksander Siergiejewicz w liście do przyjaciółki Praskowii Osipowej nie potrafi ukryć entuzjazmu: „Nie będę Pani pisał o zdobyciu Warszawy. Proszę sobie wyobrazić, z jakim zachwytem przyjąłem tę wiadomość po dziewięciomiesięcznych ciężkich porażkach”. A niebawem tworzy wiersz „Oszczercom Rosji”:
To Słowian spór, rodzinny spór domowy, Nie rozwiążecie go krasomówczymi słowy. (...) Już wieki oba te plemiona Wzajemnym gniewem czoła chmurzą, Nieraz to ich, to nasza strona Musiała ugiąć się przed burzą. Kto w tym nierównym wytrwa sporze: Czy dufny Lach, czy wierny Ross? (tłum. Julian Tuwim)
„Rodzinny spór domowy”? Łot de fak?! To brzmi zupełnie jak: „bo zupa była za słona”! Dopóki w Rosji myślą, że podbój sąsiednich państw to „takie wewnątrzrosyjskie rodzinne sprawki”, nasza część świata nie może się czuć bezpiecznie. Ukraińcy to nasi bracia – powtarza dziś Moskwa. Zapomina przy tym dodać, że w tej osobliwej rodzinnej relacji przydzieliła sobie rolę Kaina. Wobec Polaków bywała równie rodzinna. W liście z grudnia 1830 r. do Jelizawiety Chitrowo, córki feldmarszałka Michaiła Kutuzowa, Puszkin wspomina jej ojca, który po utracie niepodległości przez Rzeczpospolitą był na Litwie generał-gubernatorem (1799-1801): „Podczas jego wejścia do Wilna Polacy rzucili się do jego nóg. Wstańcie, powiedział on, pamiętajcie, że jesteście Rosjanami”. Rosjanami? Chyba wyłącznie w logice: Курица не птица, Польша не заграница (kura nie jest ptakiem, a Polska nie jest zagranicą).
Niestety, dla imperialnej Rosji Polska nie jest zagranicą, co najwyżej zagranicą bywa. W kolejnym liście do córki Kutuzowa (ze stycznia 1831 r.) – pisanym niemal dokładnie w tym samym momencie, w którym Sejm Królestwa Polskiego pozbawił tronu polskiego cara Mikołaja I – Puszkin się entuzjazmuje: „Otrzymamy warszawską gubernię, co należało uczynić już 33 lata temu”.
Marzec 2014. Moskwa odbudowuje gubernię krymską. Nie ukrywa przy tym, że marzy się jej i kijowska. Inne zresztą też. Trzy lata temu Związek Rosjan Litwy zaproponował, by we wspomnianym już Wilnie postawić pomnik Kutuzowa. W podzięce za obronę Rosji przed Napoleonem (!). W Wilnie dziękować za obronę Rosji można tylko wtedy, gdy – idąc za myślą innego poety rosyjskiego Fiodora Tiutczewa (autora słynnej frazy: „Rozumem Rosji się nie pojmie”) – uważa się, że jest to miasto „starodawnie ruskie”.
Tiutczew – młodszy od Puszkina o cztery lata – to zresztą kolejny piewca „wielkiej rosyjskiej rodziny narodów” i jeden z najgorliwszych entuzjastów imperializmu rosyjskiego. Z jednej strony uprawiał wysmakowaną lirykę filozoficzną, a z drugiej – nazywał Polskę Judaszem Słowiańszczyzny, pisał pochwalne hymny do Michaiła Murawjowa „Wieszatiela” w uznaniu jego zasług w tłumieniu powstania styczniowego, a Mickiewicza pouczał, aby odrzucił polskość i stał się w końcu Słowianinem. Trwanie Mickiewicza przy polskości irytowało również Puszkina; we wspomnianej już korespondencji z córką Kutuzowa autor „Eugeniusza Oniegina” zżymał się: „Miłość do ojczyzny zawsze była w duszy Polaka uczuciem beznadziejnie ponurym. Proszę przypomnieć ich poetę Mickiewicza”. Kocham poezję. Zawsze uwielbiałem, kiedy Bułat Okudżawa śpiewał: „A jednak mi żal, że tu w drzwiach nie pojawi się Puszkin”. Dziś jednak mam nadzieję, że się nie pojawi. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.