Za pierwszym razem się nie udało, przez myśl o psie. Magda przyznaje, że to brzmi trochę dziwnie, szczególnie w takim momencie. Połknęła dwa listki relanium i popiła jackiem daniel’sem. Nie, nie lubi whiskey, ale chciała, żeby było jakoś z klasą. Głupie, co? Dosłownie chwilę przed tym, jak zrobiło jej się niedobrze i zaczęło się kręcić w głowie, przypomniała sobie o psie. Edi, bury mieszaniec, żaden tam słodki szczeniaczek. Jacyś ludzie wzięli go rok wcześniej ze schroniska, ale musieli wyemigrować na Wyspy Brytyjskie. Fundacja szukała mu domu tymczasowego na dwa tygodnie, zanim znajdzie się ktoś, kto go przygarnie. Psa na stałe i tak by nie mogła wziąć, matka by się nie zgodziła. Ale były wakacje, jak co roku wyjechała na miesiąc do sanatorium, a Magda przeczytała, że jeśli nie znajdzie się żaden dom tymczasowy, Edi wróci do schroniska. Podobno dla psa taki powrót oznacza, że nigdy już nie zaufa człowiekowi. Magda już tak ma, że zawsze chce wszystkim pomagać. To chyba przez to wpędziła się w taki stan. Przez tę myśl o Edim zdążyła wykręcić 112 i coś wybełkotać. Spędziła tydzień na oddziale toksykologii, potem jeszcze miesiąc w psychiatryku. Ediego przygarnął w końcu hotel dla psów. Magda nie wie, czy znalazł jakiś nowy dom. Nie wie też, czy jest mu wdzięczna, czy raczej go nienawidzi.
Epidemia
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.