Co się stało z cudownym dzieckiem peerelowskiej polityki, patronem salonów III RP?Kilka miesięcy temu Sejm większością głosów przyjął raport komisji w sprawie Rywina, w którym wnioskuje się o pociągnięcie Kwaśniewskiego do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. 8 marca Kwaśniewski jako pierwszy w historii prezydent RP stanie przed sejmową komisją śledczą. Dlaczego? Choćby dlatego, że wraz z żoną podejmował Marka Dochnala, siedzącego obecnie w areszcie lobbystę uwikłanego w łapówkarstwo i pranie pieniędzy. Spotykał się z jednym z głównych podejrzanych w aferze mafii paliwowej. Jego żona łamała się opłatkiem z głównymi rozgrywającymi tzw. układu wiedeńskiego, który to układ jest wiązany z kilkoma zagadkowymi zabójstwami. Dużo wcześniej, jako szef państwowego związku sportowego, nic nie zrobił, by nie doszło do nielegalnych transferów pieniędzy za granicę. Na jego wpływy i patronat miał się powoływać najbogatszy polski biznesmen w rozmowach o sprzedaży Rosjanom spółek paliwowych. Taki opis pasowałby do największego aferzysty III RP, a nie prezydenta dużego, demokratycznego państwa.
W sieci lobbystów"Jeżeli w sobotniej "Gazecie Wyborczej" czytam, że opozycja jest zawiedziona zawartością notatek, gdyż wcześniej słyszała, że jest w nich informacja, iż Marek Dochnal miał pod moim patronatem stworzyć specjalny fundusz korupcyjny, to pytam: gdzie jest kres szaleństwa? Dochnala oczywiście nie znam, nigdy z nim nie rozmawiałem, nie miałem z nim żadnych kontaktów" - powiedział 30 października 2004 r. Aleksander Kwaśniewski w wywiadzie dla "Polityki". Publikujemy fotografie dowodzące, że prezydent kłamał. Wbrew publicznym deklaracjom Kwaśniewscy znają aresztowanego lobbystę Marka Dochnala.
Zdobyte przez nas fotografie dowodzą, że ta znajomość datuje się co najmniej od 1997 r. To wtedy Kwaśniewscy podejmowali Dochnala w prezydenckim pałacu. Jak Markowi Dochnalowi udało się przekonać głowę państwa, by go przyjął? Dochnal lobbował wtedy w imieniu duńskiego koncernu TeleDanmark (obecnie TDC), który jest właścicielem 19,61 proc. akcji Polkomtela, operatora sieci Plus GSM. I właśnie z delegacją TeleDanmarku Dochnal pojawił się w Pałacu Prezydenckim. Nie skończyło się na kwiatach dla Jolanty Kwaśniewskiej, bo w następnych latach Polkomtel był jednym z największych darczyńców fundacji Jolanty Kwaśniewskiej Porozumienie bez Barier - wpłacił 700 tys. zł. O szczegóły spotkania z Dochnalem zapytaliśmy Kancelarię Prezydenta. - 26 maja 1997 r. Aleksander Kwaśniewski przyjął w Pałacu Prezydenckim prezesa koncernu TeleDanmark Hansa Wuertzena wraz z osobami towarzyszącymi. Z powodu upływu czasu nie jest możliwe natychmiastowe ustalenie, kto towarzyszył prezesowi Wuertzenowi - poinformowała nas Teresa Grabczyńska, dyrektor Biura Informacji i Komunikacji Społecznej Kancelarii Prezydenta.
W stenogramach z podsłuchanych rozmów Dochnala z przebywającym w areszcie posłem Andrzejem Pęczakiem znalazły się też zapisy rozmów o "Duńczykach". Chodzi właśnie o koncern TDC. Duńczycy rywalizują z anglo-amerykańskim Vodafone'em - drugim zagranicznym akcjonariuszem Polkomtela. Chcą kupić akcje spółki od polskich udziałowców związanych ze skarbem państwa: KGHM, PSE, Orlenu i Węglokoksu. Dochnal w wywiadach prasowych i na swej stronie internetowej przedstawiał się jako "ojciec chrzestny Polkomtela". Jego kontaktem w spółce miał być - jak wynika z zapisu podsłuchów - wiceprezes Mirosław Bielicki.
Podobnych spotkań jak te z Duńczykami musiało być więcej. W czasie sobotniego przesłuchania przed sejmową komisją śledczą ds. Orlenu Marek Dochnal zeznał, że w latach 1996-1998 zasiadał w radzie fundacji Jolanty Kwaśniewskiej. Sam organizował lub wie o organizowaniu przez osoby z Kancelarii Prezydenta spotkań Kwaśniewskiej z biznesmenami, którzy zabiegali o pomoc ze strony państwa w zamian za wsparcie fundacji.
W sieci mafii paliwowej
Zdjęcia z Markiem Dochnalem to nie pierwsze fotografie dokumentujące dziwne spotkania Kwaśniewskiego. W październiku 2004 r. ujawniliśmy, że 29 kwietnia 2002 r. prezydent spotkał się w Wiśle z Bogusławem Lepiarzem, jednym z głównych podejrzanych w sprawie mafii paliwowej. W kwietniu 2002 r., kiedy doszło do spotkania, przeciwko Lepiarzowi toczyło się śledztwo dotyczące przestępstw popełnionych już w 1993 r. (groźby karalne, pobicia, wymuszenia). Zarzuty sformułowane przez prokuratury w Katowicach i Opolu dowodzą, że kiedy prezydent Kwaśniewski spotkał się z Bogusławem Lepiarzem, ten od kilku już lat kierował zorganizowaną grupą przestępczą popełniającą oszustwa podatkowe, skarbowe i piorącą pieniądze.
W sieci układu wiedeńskiego
Wszystko wskazuje na to, że przesłuchując prezydenta, członkowie komisji śledczej ds. Orlenu wkroczą w sferę życia prywatnego Kwaśniewskich. Dziennik "Życie" kilka miesięcy temu ujawnił zdjęcia Jolanty Kwaśniewskiej z niektórymi bohaterami afery Orlenu: Andrzejem Kuną (przed komisją śledczą zeznał, że nigdy nie kontaktował się z Kwaśniewską) oraz Aleksandrem Żaglem (utrzymywał, że jeśli nawet spotykał się z Kwaśniewską, to kilkanaście lat temu). Kilka tygodni temu dziennikarze "Wprost" i TVN ustalili, że tzw. układ wiedeński - z Kuną i Żaglem, wspólnikami Sławomira Wiatra, który działał w fundacji Jolanty Kwaśniewskiej - zahaczał o Pałac Prezydencki. Interesy z Andrzejem Kuną i Aleksandrem Żaglem robił bowiem Marek Zabrzeski, obecny zarządca spółki Nieruchomości Royal Wilanów, należącej do Jolanty Kwaśniewskiej. To Zabrzeski organizował spotkanie w warszawskim hotelu Marriott, z którego pochodzą zdjęcia Kwaśniewskiej z Kuną i Żaglem.
W sieci politycznego kapitalizmu
Po wybuchu afery Rywina Aleksander Kwaśniewski publicznie apelował do polityków, by omijali rauty i imprezy organizowane przez biznesmenów, bo to rodzi podejrzenia o wspieranie politycznego kapitalizmu. Tymczasem to prezydent był jednym z patronów politycznego kapitalizmu. Nowe światło na korzenie afery PZU rzucają dokumenty, do których dotarli dziennikarze "Wprost". Chodzi o wyniki kontroli, którą inspektorzy z warszawskiego urzędu wojewódzkiego przeprowadzili w 1991 r. w Polskim Komitecie Olimpijskim. Kontrola obejmowała okres, w którym PKOl kierował Aleksander Kwaśniewski. Audytorzy stwierdzili, że z kont komitetu transferowano pieniądze na zagraniczne konta - w oddziale Banku Handlowego w Londynie. "PKOl nie przedstawił kontrolującemu zezwolenia ministra finansów na otwarcie rachunku walutowego w Londynie" - stwierdził kontroler. A na rachunku zgromadzono 1,6 mln dolarów. Miały one posłużyć do opłacenia pobytu polskich sportowców na olimpiadzie w Barcelonie. Po stwierdzeniu nieprawidłowości kontrolerzy skierowali do sądu wniosek o rozwiązanie PKOl. Sprawa ciągnęła się pięć lat. Na początku 1996 r., tuż po wygranych przez Kwaśniewskiego wyborach, wniosek został wycofany z sądu.
Skarbnikiem PKOl w czasie, gdy kierował nim Kwaśniewski, był Bogusław Kott, obecny prezes Banku Millennium. A to ten bank - wtedy jako BIG Bank Gdański - wraz z Eureko kupił pakiet akcji PZU. Od 1991 r. szefem Banku Handlowego, w którym PKOl prowadził swoje rachunki, był Cezary Stypułkowski, obecny prezes PZU. - Ten układ personalny dowodzi, że główni rozgrywający w sprawie PZU razem działali w biznesie od wielu lat - zauważa Aleksander Szczygło, poseł PiS, z sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej.
W sieci rosyjskich interesów
Przed komisją śledczą Kwaśniewski będzie pytany o relacje z Janem Kulczykiem, o nieformalne ustalanie z jego udziałem składu rad nadzorczych spółek skarbu państwa. Ale prawdziwą bombą mogą się okazać kulisy rozmów Kulczyka z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem, podczas których najbogatszy Polak miał się powoływać na pełnomocnictwa "pierwszego". Poseł Zbigniew Wassermann (PiS) ujawnił "Wprost", że podczas przesłuchania poruszy nie wyjaśnioną dotychczas sprawę odbywających się równolegle ze spotkaniem wiedeńskim rozmów Kwaśniewski - Putin. Podczas nich także mówiono o rynku paliwowym w Polsce i planach rosyjskich spółek. - Być może było tak, że część nieformalną załatwiały forpoczty typu Dochnal, Kulczyk i Ałganow, a część formalną dobijali prezydenci - mówi poseł Wassermann. Jego przypuszczenia mogą potwierdzać zeznania, które w sobotę złożył przed komisją śledczą ds. Orlenu Marek Dochnal. Lobbysta przyznał, że od 1991 r. zna Władimira Putina i Władimira Ałganowa. Pochwalił się nawet, że rosyjski prezydent przekazywał mu życzenia urodzinowe za pośrednictwem Ałganowa. Zeznał też, że w latach 2002-2003 ludzie z otoczenia prezydenta postawili mu za zadanie przekonanie Rosjan, iż Jan Kulczyk ma pełnomocnictwo Kwaśniewskiego na prowadzenie rozmów o sprzedaży polskich rafinerii. Na początku 2003 r. z Dochnalem skontaktował się minister Marek Ungier i polecił mu, by zaprzestał tych starań.
Roman Giertych (LPR), wiceprzewodniczący komisji ds. Orlenu, liczy na to, że przesłuchanie prezydenta pomoże udowodnić tezę, iż wspierał on Jana Kulczyka w planach opanowania sektora naftowego w Polsce, a potem sprzedaży największych firm Rosjanom. - Prawdziwym końcem afery Orlenu będzie postawienie prezydenta przed Trybunałem Stanu za naruszenie konstytucji - mówi Giertych.
Kolejka do komisji
Sejmowe przesłuchanie Aleksandra Kwaśniewskiego w sprawie Orlenu przypomniało politykom, że wciąż nie rozliczono jego związków z aferą Rywina. W przyjętym przez Sejm raporcie Zbigniew Ziobro zarzuca prezydentowi popełnienie przestępstwa urzędniczego polegającego na ukryciu przed organami ścigania ważnego dowodu (listu od Rywina). Przyjmując raport Ziobry, posłowie zgodzili się też z jego konkluzją, czyli wnioskiem o pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej. Tyle że w obecnym parlamencie nie ma on szans na uzyskanie niezbędnej większości dwóch trzecich głosów. Ziobro liczy, że w przyszłym Sejmie taka większość się znajdzie. Jeśli dojdzie do przyspieszonych wyborów, PiS zapowiada wszczęcie procedury impeachmentu, czyli usunięcia prezydenta.
Prezydent wie, że komisja śledcza ds. Orlenu nie jest ostatnią, przed jaką przyjdzie mu stanąć. Posłowie z komisji śledczej ds. PZU już deklarują, że będą chcieli prześwietlić kulisy powstania BIG Banku (obecnie Millennium), który kupił od skarbu państwa 10 proc. akcji PZU. Bank założyły państwowe firmy PZU, Poczta Polska Telefon i Telegraf, Universal oraz Warta. Wśród założycieli BIG była również Fundacja Rozwoju Żeglarstwa, którą w kwietniu 1989 r. powołali m.in. Bogusław Kott i Aleksander Kwaśniewski.
Mimo że termin przesłuchania prezydenta jest znany od stycznia, jego kancelaria nie dostarczała posłom kompletu dokumentów, choćby tych dotyczących powiązań ze sprawą Orlenu prezydenckich ministrów: (byłego już) Marka Ungiera i Stanisława Cioska. W ubiegły czwartek Jolanta Szymanek-Deresz, szefowa Kancelarii Prezydenta, zapewniała, że dostarczy komisji brakujące materiały. - Nie zdziwię się, jak zrobią nam wrzutkę sterty dokumentów kilkadziesiąt godzin przed przesłuchaniem - mówi poseł Zbigniew Wassermann.
Upadek mitu
Przesłuchanie prezydenta przed komisją śledczą będzie kolejnym etapem obalania mitu Kwaśniewskiego. Trzeba było trzech komisji śledczych i rozkładu broniącej prezydenta lewicy, żeby politycy zrozumieli, że w państwie prawa prezydent jest wprawdzie pierwszym obywatelem, ale nie jest nadobywatelem. Że w demokracji głowa państwa powinna być sługą prawa, a nie odwrotnie. I że to prezydent powinien być obrońcą konstytucji, a nie konstytucja obrońcą prezydenta. Wkrótce się okaże, czy z brązowionego na potęgę prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego nie zostanie tylko obywatel Aleksander K.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.