Celiński daje drugą szansę Dochnalowi
Andrzej Celiński, członek komisji śledczej ds. Orlenu, poseł SDPL, we wrześniu lub październiku 2002 r. latał do Monte Carlo na spotkania z lobbystą Markiem Dochnalem. Obecnie Dochnal przebywa w areszcie pod zarzutem wręczenia łapówki posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi oraz prania pieniędzy. O spotkaniach z Dochnalem Celiński opowiadał prokuratorowi, który 2 marca przesłuchał posła w Prokuraturze Krajowej. O czym Celiński rozmawiał z Dochnalem? Oficjalnie o budowie pomnika ofiar ataku na World Trade Center, który Dochnal miał ufundować w budynku nowojorskiej giełdy, a odsłaniać miał go "premier lub prezydent RP". "Jeżeli chodzi o Marka Dochnala, (...) zawsze byłem ciekaw, co to jest za człowiek, w ogóle interesowało mnie to środowisko" - opowiadał Celiński. Poseł SDPL przyznał także, że Konrad Urbański, który był wiceprezesem Larchmont Capital, jest jego "bliskim znajomym" (ten "ścisły kontakt" poseł, jak twierdzi, zawiesił po zatrzymaniu Dochnala). Z wyjaśnień Celińskiego dowiedzieliśmy się m.in., że Urbański w 1998 r. proponował mu pracę w czterech spółkach. Celiński odpowiedział jednak, że "jest w stanie zająć się trzema". Zdaniem Celińskiego, współpracę z Dochnalem Urbański rozpoczął, gdy obecny poseł SDPL był ministrem kultury, gdyż wtedy "od jakiegoś czasu bywało tak, że nie miał czasu dla mnie". Sam Dochnal również nie jest obcy Celińskiemu. "Jestem pewien dwóch z nim spotkań. Na marginesie chcę zaznaczyć, że mam takie zasady, że kiedy poznaję człowieka, który chce się ze mną spotkać, zabiega o spotkanie ze mną, a jest postrzegany jako osoba kontrowersyjna bądź jest kontrowersyjny w rozmowie, to zazwyczaj daję mu drugą szansę (...), ale jeśli opinia się potwierdzi, to nie ma spotkania trzeciego" - twierdzi Celiński. Po chwili zastanowienia poseł dodał: "zdaje mi się, że widzieliśmy się [z Dochnalem] trzykrotnie".
Jan Piński
Zamach na Oleksego
Socjaldemokracja Polska przygotowuje czarną listę polityków SLD, którzy przeszkadzają we wspólnym starcie obu partii w wyborach parlamentarnych. Obok osób zamieszanych w najgłośniejsze afery ostatniego okresu, takich jak Leszek Miller, Aleksandra Jakubowska czy Lech Nikolski, na liście znajdują się m.in. Józef Oleksy, Jacek Zdrojewski i Krzysztof Martens. Pomysł, aby obie partie przedstawiły sobie nawzajem listy osób nie akceptowanych na wspólnych listach przypisuje się Włodzimierzowi Cimoszewiczowi. Jego zdaniem, w wypadku gdyby jakaś partia upierała się przy wystawieniu swego kandydata, ostateczną decyzję w jego sprawie podejmowałby Aleksander Kwaśniewski. Właśnie prezydent oraz Włodzimierz Cimoszewicz są patronami pomysłu wspólnego startu obu lewicowych ugrupowań. Wszystko wskazuje na to, że uda im się przekonać niechętnego takim pomysłom, a ostatnio przestraszonego niskimi sondażami Marka Borowskiego. Warunkiem ma być odsunięcie od przywództwa w SLD Józefa Oleksego. Ma tego dokonać - w porozumieniu z Pałacem Prezydenckim - Krzysztof Janik. Na kwietniowej konwencji sojuszu Oleksego miałby zastąpić obecny marszałek Sejmu lub minister rolnictwa Wojciech Olejniczak. (MAD)
KLUB KRAKOWSKIE PRZEDMIEŚCIE
Grzegorz Wieczerzak, były prezes PZU Życie, na tę chwilę czekał od lipca 2001 r., gdy został zatrzymany przez CBŚ, a prokuratura oskarżyła go o narażenie PZU Życie na ponad 170 mln zł strat. Zeznając w sobotę przed sejmową komisją śledczą ds. PZU, był doskonale przygotowany, dokumenty wyciągał jak króliki z kapelusza. I nokautował polityków jednego po drugim. O swoje kłopoty oskarżył "klub Krakowskie Przedmieście", czyli otoczenie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, które chciało się zemścić na nim i na Władysławie Jamrożym, byłym prezesie PZU SA, za zablokowanie zaprojektowanej przez ów "klub" fuzji Banku Handlowego z BRE Bankiem, a później poparcie próby przejęcia przez Deutsche Bank BIG Banku Gdańskiego (obecnie Bank Millennium). Wieczerzak wskazywał, jak ludzie Kwaśniewskiego angażowali pieniądze państwowych firm, by utrzymać kontrolę nad BIG BG i obronić posadę jego prezesa Bogusława Kotta. Do "klubu Krakowskie Przedmieście" Wieczerzak zaliczył m.in. ministra skarbu Jacka Sochę i nieżyjącego już Lesława Pagę, szefa firmy audytorskiej Deloitte & Touche (oskarżał tę firmę o udział w szpiegowaniu prezesów grupy PZU).
Były szef PZU Życie potwierdził też, że w sprawie PZU działał drugi "klub", "klub Telewizji Familijnej", czyli polityków AWS. Wieczerzak prywatyzację PZU w listopadzie 1999 r. (rząd Jerzego Buzka sprzedał na niekorzystnych warunkach 30 proc. akcji PZU SA i de facto oddał kontrolę nad spółką konsorcjum holenderskiego Eureko i BIG BG) uznał za nieważną, bo niezgodną z prawem. Mówił, że odnosił wrażenie, iż przetarg został ustawiony po myśli Eureko jeszcze przed oficjalnym rozstrzygnięciem. Opisywał, jak Joao Talone, były szef Eureko, powołując się na wpływy w Opus Dei, nakłaniał do poparcia swojej firmy Mariana Krzaklewskiego. Hubert Kierkowski, ówczesny dyrektor departamentu spółek strategicznych w Ministerstwie Skarbu, miał - jak sugerował Wieczerzak - "zapomnieć" o swoich wątpliwościach wobec wypłacalności Eureko w zamian za inwestycję PZU w Stoczni Gdynia. Wieczerzak powiedział, że słyszał plotki,iż Eureko za wygraną w przetargu obiecało sprzedać ówczesnej wiceminister skarbu Alicji Kornasiewicz spółkę PZU NFI Management i trzy NFI. Taką transakcję zrealizowano w 2004 r. (wspomniane spółki kupił bank CAIB, któremu dziś szefuje Kornasiewicz).
Wieczerzak mówił też o wpłatach pieniędzy z PZU na różne fundacje. Nie wykluczył, że agencja PR Krystyny Prokop, znajomej Jolanty Kwaśniewskiej, otrzymywała kontrakty od PZU właśnie dzięki owej znajomości. Wspominał, jak po telefonicznej rozmowie z Andrzejem Kratiukiem, współwłaścicielem kancelarii KNS i bliskim znajomym pani prezydentowej, PZU Życie wpłaciło pieniądze na fundację Porozumienie bez Barier.
Krzysztof Trębski
"WPROST" NA PAMIĘĆ
Znany historyk prof. Andrzej Garlicki przyznał na łamach tygodnika "Polityka", z którym współpracuje, że był agentem bezpieki. O współpracy Garlickiego pisaliśmy w ubiegłotygodniowym wydaniu "Wprost". W rozmowie z nami profesor zaprzeczał jednak, że współpracował z SB, a sprawę określił jako "absurdalną". Pamięć wróciła mu dopiero po publikacji naszego tygodnika. Okazuje się, że "Wprost" dobrze działa na osoby mające kłopoty z pamięcią.
W artykule "Profesor z SB" pisaliśmy nie tylko o przeszłości Garlickiego, ale przede wszystkim o autolustracji na wyższych uczelniach. W ostatnim tygodniu ten proces wyraźnie przyspieszył. Senat wrocławskiej akademii medycznej zdecydował, że oświadczenia lustracyjne będą musieli złożyć wszyscy kandydaci na rektora tej uczelni. W ubiegłym tygodniu wyszło też na jaw, że donosicielem był prof. Jerzy Śliwowski, jeden z najwybitniejszych toruńskich prawników, założyciel Wydziału Prawa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jego imieniem nazwano nawet jedno z audytoriów tego wydziału. To kolejny współpracownik peerelowskiej bezpieki ujawniony na UMK. W styczniu "Wprost" opisał agenta o kryptonimie "Henryk" - prawnika z tej uczelni, który został zwerbowany przez bezpiekę w 1981 r. Z materiałów IPN wynika, że tym agentem był prof. Błażej Wierzbowski.
Po naszej publikacji rektor UMK powołał specjalną komisję, która wyjaśnia, ilu naukowców było donosicielami. Wierzbowski został odsunięty od zajęć ze studentami i zobowiązany do przejścia na wcześniejszą emeryturę. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, pracę na UMK straci także psycholog dr Krzysztof Wolak, który został zdekonspirowany jako TW "Andrzej". Jego działalność jesienią ubiegłego roku opisał toruński historyk dr Wojciech Polak. Pod koniec lat 70. psycholog donosił na działaczy opozycji i studentów. Wiedzę czerpał m.in. z sesji terapeutycznych, które prowadził. (TB)
KGB w MSWiA?
Zsowieckim KGB współpracował przez lata Nikodem Przesmycki, szef Centrum Personalizacji Dokumentów w MSWiA, które wyrabia dowody osobiste i paszporty. Przesmycki, który w Służbie Bezpieczeństwa, a potem UOP doszedł do stopnia pułkownika, pracował w wydziale VI kontrwywiadu PRL, który zajmował się ochroną kontrwywiadowczą Północnej Grupy Wojsk Armii Czerwonej. - Praca w tym zespole polegała na ścisłej współpracy z KGB. Oni właściwie nie podlegali polskim szefom, ale bezpośrednio Rosjanom - mówi "Wprost" oficer Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przesmycki był na tyle wiarygodny dla sowieckich specsłużb, że uczestniczył w szkoleniu organizowanym przez KGB w Moskwie. Potwierdził to w rozmowie z "Wprost" sam Przesmycki, a także rzecznik MSWiA Jarosław Skowroński. - To skandal. Ludzie z taką przeszłością nie powinni zajmować newralgicznych stanowisk w instytucjach państwowych - mówi poseł Zbigniew Wassermann (PiS), członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych.
Tomasz Butkiewicz
"Pani" najlepsza
Profesjonalizm, znakomite rzemiosło, energetyzująca gra czerwienią między grafiką i tytułami - tak chwalił nagrodzoną okładkę "Pani" Tomasz Kuczborski, członek jury organizowanego przez Izbę Wydawców Prasy konkursu GrandFront 2004 na okładkę roku. Należący do AWR "Wprost" miesięcznik został zwycięzcą w kategorii "lifestyle & people" - za okładkę z Katarzyną Grocholą (nr 8/2004). Wyniki konkursu ogłoszono podczas gali na Zamku Królewskim w Warszawie. "Pani" wygrała z 66 konkurentami. Łącznie do trzeciej edycji konkursu ponad sto redakcji zgłosiło rekordową liczbę 383 okładek. Oceniano je w sześciu kategoriach. Spośród nich jury złożone z fotografików, desingerów, wykładowców uczelni plastycznych i dyrektorów agencji reklamowych wybrało 36 okładek, którym przyznano wyróżnienia i nagrody. W kategorii "gazety codzienne" wygrała okładka "Pulsu Biznesu", a wśród czasopism anglojęzycznych "The Warsaw Voice". (prus)
TAK TO SIĘ ROBI W AMERYCE!
Steve Fossett samotnie, bez międzylądowań i bez uzupełniania paliwa, obleciał świat dookoła w rekordowym czasie 67 godzin i jednej minuty. To kolejny sukces Fossetta, ale przede wszystkim wybitnego konstruktora lotniczego Burta Rutana. To on umożliwił ludzkości przekroczenie kolejnej granicy. We wrześniu ubiegłego roku jego SpaceShipOne wzleciał w przestrzeń kosmiczną, a dziś Global Flyer obleciał świat. Geniusz naukowy i techniczny Rutana pozwala realizować marzenia multimilionerów: Paula Allena (tego od Microsoftu - w locie SpaceShipOne), Richarda Brensona (właściciela linii lotniczych Virgin Atlantic) i samego Fossetta. Jakie bezpośrednie zastosowanie przyniesie lot Fossetta? Nie wiem. Ale czy ktokolwiek spodziewał się, co wkrótce będzie się działo w powietrzu, gdy 102 lata temu na wydmach pod Kitty Hawk bracia Wrightowie dokonali pierwszych kilku- i kilkusetmetrowych lotów samolotem przypominającym dzisiejsze kolosy transatlantyckie czy myśliwce bombardujące tak, jak zapewne Global Flyer przypomina pojazdy, którymi latać będą dookoła Ziemi i na Księżyc nasi wnukowie?
Do kin wchodzi właśnie film Martina Scorsese "Aviator". Warto zobaczyć go choćby dla fantastycznej rozmowy Hughesa z szefem linii lotniczych PanAm. Hughes to protoplasta dzisiejszych zwycięzców otwierających szampana po rekordowym locie Fossetta. To przedstawiciel kapitalizmu, który zbudował potęgę Ameryki. Szef PanAmu i fenomenalnie grany przez Allana Aldę senator, szef komisji śledczej próbujący zniszczyć Hughesa, to przedstawiciele ciemnej strony mocy systemu wolnej gospodarki. Po PanAmie nie ma dzisiaj śladu. A zbudowana przez Hughesa potęga opartych na badaniach naukowych korporacji, dziś głównie związanych z badaniami medycznymi, kwitnie. Gdyby Hughes żył, to dziś, mimo swego szaleństwa, byłby na lotnisku, na którym wylądował Fossett. I jeszcze jedna obserwacja. Global Flyer lądował na lotnisku uniwersyteckim w Kansas. Dawniej zacofana i nie biorąca udziału w tworzeniu wartości intelektualnej amerykańska prowincja dzięki rozwojowi uczelni i tworzeniu warunków dla działalności gospodarczej stała się siłą napędową amerykańskiej gospodarki. Tak to się robi w Ameryce.
prof. Łukasz A. Turski
Nawrócenie Beksińskiego
Dopiero 8 marca w Sanoku zostanie pochowany zamordowany 21 lutego malarz Zdzisław Beksiński. Jak poinformował "Wprost" ks. Bartosz Rajnowski, kanclerz kurii w Przemyślu, abp Józef Michalik odmówił zgody na kościelny pochówek artysty. - Ksiądz arcybiskup znał Beksińskiego i wie, że zajmował on stanowisko wrogie wobec Kościoła rzymskokatolickiego. Dlaczego więc taka osoba miałaby mieć katolicki pogrzeb? - pyta ks. Rajnowski. - Wujek rzeczywiście przez znaczną część życia był krytyczny wobec Kościoła. Jednak kiedy pokazaliśmy księdzu jego list, w którym potwierdza, że się nawrócił, i prosi, by do trumny włożyć mu książeczkę do nabożeństwa i różaniec, duszpasterz zgodził się poprowadzić nabożeństwo żałobne i wstawić trumnę do kościoła - powiedział "Wprost" Kamil Kuc, krewny artysty.
W poniedziałek 7 marca w intencji Beksińskiego zostanie w Warszawie odprawione nabożeństwo żałobne. Poprowadzi je duszpasterz środowisk twórczych ks. Wiesław Niewęgłowski.
- Nabożeństwo w intencji zmarłego to zupełnie co innego niż katolicki pogrzeb. Modlić się w intencji zmarłego można nawet wtedy, gdy nie był on katolikiem - komentuje tę informację kanclerz przemyskiej kurii.
Cezary Gmyz
Andrzej Celiński, członek komisji śledczej ds. Orlenu, poseł SDPL, we wrześniu lub październiku 2002 r. latał do Monte Carlo na spotkania z lobbystą Markiem Dochnalem. Obecnie Dochnal przebywa w areszcie pod zarzutem wręczenia łapówki posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi oraz prania pieniędzy. O spotkaniach z Dochnalem Celiński opowiadał prokuratorowi, który 2 marca przesłuchał posła w Prokuraturze Krajowej. O czym Celiński rozmawiał z Dochnalem? Oficjalnie o budowie pomnika ofiar ataku na World Trade Center, który Dochnal miał ufundować w budynku nowojorskiej giełdy, a odsłaniać miał go "premier lub prezydent RP". "Jeżeli chodzi o Marka Dochnala, (...) zawsze byłem ciekaw, co to jest za człowiek, w ogóle interesowało mnie to środowisko" - opowiadał Celiński. Poseł SDPL przyznał także, że Konrad Urbański, który był wiceprezesem Larchmont Capital, jest jego "bliskim znajomym" (ten "ścisły kontakt" poseł, jak twierdzi, zawiesił po zatrzymaniu Dochnala). Z wyjaśnień Celińskiego dowiedzieliśmy się m.in., że Urbański w 1998 r. proponował mu pracę w czterech spółkach. Celiński odpowiedział jednak, że "jest w stanie zająć się trzema". Zdaniem Celińskiego, współpracę z Dochnalem Urbański rozpoczął, gdy obecny poseł SDPL był ministrem kultury, gdyż wtedy "od jakiegoś czasu bywało tak, że nie miał czasu dla mnie". Sam Dochnal również nie jest obcy Celińskiemu. "Jestem pewien dwóch z nim spotkań. Na marginesie chcę zaznaczyć, że mam takie zasady, że kiedy poznaję człowieka, który chce się ze mną spotkać, zabiega o spotkanie ze mną, a jest postrzegany jako osoba kontrowersyjna bądź jest kontrowersyjny w rozmowie, to zazwyczaj daję mu drugą szansę (...), ale jeśli opinia się potwierdzi, to nie ma spotkania trzeciego" - twierdzi Celiński. Po chwili zastanowienia poseł dodał: "zdaje mi się, że widzieliśmy się [z Dochnalem] trzykrotnie".
Jan Piński
Trzy szybkie Oświadczam, że nie oświadczę Rozmowa z ministrem zdrowia Markiem Balickim (SDPL) |
---|
- Nie miałby pan ochoty przejść do opozycji wobec siebie? Poprowadzić demonstracji przeciwko polityce zdrowotnej rządu? Teraz taka moda. - Ja się za modą nie uganiam. Wie pan, albo rząd, albo opozycja. Ja jestem człowiekiem z zasadami. - I z zawieszonym członkostwem. - [śmiech] Ale tylko we władzach. - To może chociaż 5 maja wygłosi pan jakieś ważne oświadczenie polityczne? - Chciałbym już teraz wygłosić bardzo ważne oświadczenie. Otóż nie mam zamiaru wygłaszać żadnych oświadczeń. Rozmawiał Robert Mazurek |
Zamach na Oleksego
Socjaldemokracja Polska przygotowuje czarną listę polityków SLD, którzy przeszkadzają we wspólnym starcie obu partii w wyborach parlamentarnych. Obok osób zamieszanych w najgłośniejsze afery ostatniego okresu, takich jak Leszek Miller, Aleksandra Jakubowska czy Lech Nikolski, na liście znajdują się m.in. Józef Oleksy, Jacek Zdrojewski i Krzysztof Martens. Pomysł, aby obie partie przedstawiły sobie nawzajem listy osób nie akceptowanych na wspólnych listach przypisuje się Włodzimierzowi Cimoszewiczowi. Jego zdaniem, w wypadku gdyby jakaś partia upierała się przy wystawieniu swego kandydata, ostateczną decyzję w jego sprawie podejmowałby Aleksander Kwaśniewski. Właśnie prezydent oraz Włodzimierz Cimoszewicz są patronami pomysłu wspólnego startu obu lewicowych ugrupowań. Wszystko wskazuje na to, że uda im się przekonać niechętnego takim pomysłom, a ostatnio przestraszonego niskimi sondażami Marka Borowskiego. Warunkiem ma być odsunięcie od przywództwa w SLD Józefa Oleksego. Ma tego dokonać - w porozumieniu z Pałacem Prezydenckim - Krzysztof Janik. Na kwietniowej konwencji sojuszu Oleksego miałby zastąpić obecny marszałek Sejmu lub minister rolnictwa Wojciech Olejniczak. (MAD)
KLUB KRAKOWSKIE PRZEDMIEŚCIE
Grzegorz Wieczerzak, były prezes PZU Życie, na tę chwilę czekał od lipca 2001 r., gdy został zatrzymany przez CBŚ, a prokuratura oskarżyła go o narażenie PZU Życie na ponad 170 mln zł strat. Zeznając w sobotę przed sejmową komisją śledczą ds. PZU, był doskonale przygotowany, dokumenty wyciągał jak króliki z kapelusza. I nokautował polityków jednego po drugim. O swoje kłopoty oskarżył "klub Krakowskie Przedmieście", czyli otoczenie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, które chciało się zemścić na nim i na Władysławie Jamrożym, byłym prezesie PZU SA, za zablokowanie zaprojektowanej przez ów "klub" fuzji Banku Handlowego z BRE Bankiem, a później poparcie próby przejęcia przez Deutsche Bank BIG Banku Gdańskiego (obecnie Bank Millennium). Wieczerzak wskazywał, jak ludzie Kwaśniewskiego angażowali pieniądze państwowych firm, by utrzymać kontrolę nad BIG BG i obronić posadę jego prezesa Bogusława Kotta. Do "klubu Krakowskie Przedmieście" Wieczerzak zaliczył m.in. ministra skarbu Jacka Sochę i nieżyjącego już Lesława Pagę, szefa firmy audytorskiej Deloitte & Touche (oskarżał tę firmę o udział w szpiegowaniu prezesów grupy PZU).
Były szef PZU Życie potwierdził też, że w sprawie PZU działał drugi "klub", "klub Telewizji Familijnej", czyli polityków AWS. Wieczerzak prywatyzację PZU w listopadzie 1999 r. (rząd Jerzego Buzka sprzedał na niekorzystnych warunkach 30 proc. akcji PZU SA i de facto oddał kontrolę nad spółką konsorcjum holenderskiego Eureko i BIG BG) uznał za nieważną, bo niezgodną z prawem. Mówił, że odnosił wrażenie, iż przetarg został ustawiony po myśli Eureko jeszcze przed oficjalnym rozstrzygnięciem. Opisywał, jak Joao Talone, były szef Eureko, powołując się na wpływy w Opus Dei, nakłaniał do poparcia swojej firmy Mariana Krzaklewskiego. Hubert Kierkowski, ówczesny dyrektor departamentu spółek strategicznych w Ministerstwie Skarbu, miał - jak sugerował Wieczerzak - "zapomnieć" o swoich wątpliwościach wobec wypłacalności Eureko w zamian za inwestycję PZU w Stoczni Gdynia. Wieczerzak powiedział, że słyszał plotki,iż Eureko za wygraną w przetargu obiecało sprzedać ówczesnej wiceminister skarbu Alicji Kornasiewicz spółkę PZU NFI Management i trzy NFI. Taką transakcję zrealizowano w 2004 r. (wspomniane spółki kupił bank CAIB, któremu dziś szefuje Kornasiewicz).
Wieczerzak mówił też o wpłatach pieniędzy z PZU na różne fundacje. Nie wykluczył, że agencja PR Krystyny Prokop, znajomej Jolanty Kwaśniewskiej, otrzymywała kontrakty od PZU właśnie dzięki owej znajomości. Wspominał, jak po telefonicznej rozmowie z Andrzejem Kratiukiem, współwłaścicielem kancelarii KNS i bliskim znajomym pani prezydentowej, PZU Życie wpłaciło pieniądze na fundację Porozumienie bez Barier.
Krzysztof Trębski
"WPROST" NA PAMIĘĆ
Znany historyk prof. Andrzej Garlicki przyznał na łamach tygodnika "Polityka", z którym współpracuje, że był agentem bezpieki. O współpracy Garlickiego pisaliśmy w ubiegłotygodniowym wydaniu "Wprost". W rozmowie z nami profesor zaprzeczał jednak, że współpracował z SB, a sprawę określił jako "absurdalną". Pamięć wróciła mu dopiero po publikacji naszego tygodnika. Okazuje się, że "Wprost" dobrze działa na osoby mające kłopoty z pamięcią.
W artykule "Profesor z SB" pisaliśmy nie tylko o przeszłości Garlickiego, ale przede wszystkim o autolustracji na wyższych uczelniach. W ostatnim tygodniu ten proces wyraźnie przyspieszył. Senat wrocławskiej akademii medycznej zdecydował, że oświadczenia lustracyjne będą musieli złożyć wszyscy kandydaci na rektora tej uczelni. W ubiegłym tygodniu wyszło też na jaw, że donosicielem był prof. Jerzy Śliwowski, jeden z najwybitniejszych toruńskich prawników, założyciel Wydziału Prawa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jego imieniem nazwano nawet jedno z audytoriów tego wydziału. To kolejny współpracownik peerelowskiej bezpieki ujawniony na UMK. W styczniu "Wprost" opisał agenta o kryptonimie "Henryk" - prawnika z tej uczelni, który został zwerbowany przez bezpiekę w 1981 r. Z materiałów IPN wynika, że tym agentem był prof. Błażej Wierzbowski.
Po naszej publikacji rektor UMK powołał specjalną komisję, która wyjaśnia, ilu naukowców było donosicielami. Wierzbowski został odsunięty od zajęć ze studentami i zobowiązany do przejścia na wcześniejszą emeryturę. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, pracę na UMK straci także psycholog dr Krzysztof Wolak, który został zdekonspirowany jako TW "Andrzej". Jego działalność jesienią ubiegłego roku opisał toruński historyk dr Wojciech Polak. Pod koniec lat 70. psycholog donosił na działaczy opozycji i studentów. Wiedzę czerpał m.in. z sesji terapeutycznych, które prowadził. (TB)
KGB w MSWiA?
Zsowieckim KGB współpracował przez lata Nikodem Przesmycki, szef Centrum Personalizacji Dokumentów w MSWiA, które wyrabia dowody osobiste i paszporty. Przesmycki, który w Służbie Bezpieczeństwa, a potem UOP doszedł do stopnia pułkownika, pracował w wydziale VI kontrwywiadu PRL, który zajmował się ochroną kontrwywiadowczą Północnej Grupy Wojsk Armii Czerwonej. - Praca w tym zespole polegała na ścisłej współpracy z KGB. Oni właściwie nie podlegali polskim szefom, ale bezpośrednio Rosjanom - mówi "Wprost" oficer Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przesmycki był na tyle wiarygodny dla sowieckich specsłużb, że uczestniczył w szkoleniu organizowanym przez KGB w Moskwie. Potwierdził to w rozmowie z "Wprost" sam Przesmycki, a także rzecznik MSWiA Jarosław Skowroński. - To skandal. Ludzie z taką przeszłością nie powinni zajmować newralgicznych stanowisk w instytucjach państwowych - mówi poseł Zbigniew Wassermann (PiS), członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych.
Tomasz Butkiewicz
LICZNIK |
---|
|
"Pani" najlepsza
Profesjonalizm, znakomite rzemiosło, energetyzująca gra czerwienią między grafiką i tytułami - tak chwalił nagrodzoną okładkę "Pani" Tomasz Kuczborski, członek jury organizowanego przez Izbę Wydawców Prasy konkursu GrandFront 2004 na okładkę roku. Należący do AWR "Wprost" miesięcznik został zwycięzcą w kategorii "lifestyle & people" - za okładkę z Katarzyną Grocholą (nr 8/2004). Wyniki konkursu ogłoszono podczas gali na Zamku Królewskim w Warszawie. "Pani" wygrała z 66 konkurentami. Łącznie do trzeciej edycji konkursu ponad sto redakcji zgłosiło rekordową liczbę 383 okładek. Oceniano je w sześciu kategoriach. Spośród nich jury złożone z fotografików, desingerów, wykładowców uczelni plastycznych i dyrektorów agencji reklamowych wybrało 36 okładek, którym przyznano wyróżnienia i nagrody. W kategorii "gazety codzienne" wygrała okładka "Pulsu Biznesu", a wśród czasopism anglojęzycznych "The Warsaw Voice". (prus)
TAK TO SIĘ ROBI W AMERYCE!
Steve Fossett samotnie, bez międzylądowań i bez uzupełniania paliwa, obleciał świat dookoła w rekordowym czasie 67 godzin i jednej minuty. To kolejny sukces Fossetta, ale przede wszystkim wybitnego konstruktora lotniczego Burta Rutana. To on umożliwił ludzkości przekroczenie kolejnej granicy. We wrześniu ubiegłego roku jego SpaceShipOne wzleciał w przestrzeń kosmiczną, a dziś Global Flyer obleciał świat. Geniusz naukowy i techniczny Rutana pozwala realizować marzenia multimilionerów: Paula Allena (tego od Microsoftu - w locie SpaceShipOne), Richarda Brensona (właściciela linii lotniczych Virgin Atlantic) i samego Fossetta. Jakie bezpośrednie zastosowanie przyniesie lot Fossetta? Nie wiem. Ale czy ktokolwiek spodziewał się, co wkrótce będzie się działo w powietrzu, gdy 102 lata temu na wydmach pod Kitty Hawk bracia Wrightowie dokonali pierwszych kilku- i kilkusetmetrowych lotów samolotem przypominającym dzisiejsze kolosy transatlantyckie czy myśliwce bombardujące tak, jak zapewne Global Flyer przypomina pojazdy, którymi latać będą dookoła Ziemi i na Księżyc nasi wnukowie?
Do kin wchodzi właśnie film Martina Scorsese "Aviator". Warto zobaczyć go choćby dla fantastycznej rozmowy Hughesa z szefem linii lotniczych PanAm. Hughes to protoplasta dzisiejszych zwycięzców otwierających szampana po rekordowym locie Fossetta. To przedstawiciel kapitalizmu, który zbudował potęgę Ameryki. Szef PanAmu i fenomenalnie grany przez Allana Aldę senator, szef komisji śledczej próbujący zniszczyć Hughesa, to przedstawiciele ciemnej strony mocy systemu wolnej gospodarki. Po PanAmie nie ma dzisiaj śladu. A zbudowana przez Hughesa potęga opartych na badaniach naukowych korporacji, dziś głównie związanych z badaniami medycznymi, kwitnie. Gdyby Hughes żył, to dziś, mimo swego szaleństwa, byłby na lotnisku, na którym wylądował Fossett. I jeszcze jedna obserwacja. Global Flyer lądował na lotnisku uniwersyteckim w Kansas. Dawniej zacofana i nie biorąca udziału w tworzeniu wartości intelektualnej amerykańska prowincja dzięki rozwojowi uczelni i tworzeniu warunków dla działalności gospodarczej stała się siłą napędową amerykańskiej gospodarki. Tak to się robi w Ameryce.
prof. Łukasz A. Turski
Nawrócenie Beksińskiego
Dopiero 8 marca w Sanoku zostanie pochowany zamordowany 21 lutego malarz Zdzisław Beksiński. Jak poinformował "Wprost" ks. Bartosz Rajnowski, kanclerz kurii w Przemyślu, abp Józef Michalik odmówił zgody na kościelny pochówek artysty. - Ksiądz arcybiskup znał Beksińskiego i wie, że zajmował on stanowisko wrogie wobec Kościoła rzymskokatolickiego. Dlaczego więc taka osoba miałaby mieć katolicki pogrzeb? - pyta ks. Rajnowski. - Wujek rzeczywiście przez znaczną część życia był krytyczny wobec Kościoła. Jednak kiedy pokazaliśmy księdzu jego list, w którym potwierdza, że się nawrócił, i prosi, by do trumny włożyć mu książeczkę do nabożeństwa i różaniec, duszpasterz zgodził się poprowadzić nabożeństwo żałobne i wstawić trumnę do kościoła - powiedział "Wprost" Kamil Kuc, krewny artysty.
W poniedziałek 7 marca w intencji Beksińskiego zostanie w Warszawie odprawione nabożeństwo żałobne. Poprowadzi je duszpasterz środowisk twórczych ks. Wiesław Niewęgłowski.
- Nabożeństwo w intencji zmarłego to zupełnie co innego niż katolicki pogrzeb. Modlić się w intencji zmarłego można nawet wtedy, gdy nie był on katolikiem - komentuje tę informację kanclerz przemyskiej kurii.
Cezary Gmyz
Więcej możesz przeczytać w 10/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.