Białorusinom może pomóc obliczony na wiele lat program, a nie spektakularne gesty
Prześladowania Związku Polaków na Białorusi postawiły przed naszą opinią publiczną pytania o przyszłość Białorusi i możliwości naszego wpływania na tamtejszą sytuację. Na razie na te pytania otrzymaliśmy kilka nerwowych odpowiedzi. Należy to zrzucić na karb nagłej, zaskakującej sytuacji, chyba nieprzypadkowo wywołanej przez reżim Łukaszenki na samym początku kampanii wyborczej w Polsce. Nie zwalnia nas to jednak od dyskusji o pełnowymiarowej strategii politycznej wobec naszego wschodniego sąsiada. Dziś - w powodzi pospiesznie wymyślanych akcji - wszyscy robią wszystko: piszemy apele, wysyłamy delegacje do Grodna, organizujemy koncerty i grozimy satrapie, który od dawna zwraca się w innym kierunku - ku Rosji. Nie wróży to sukcesów.
Sprawy polskiej na Białorusi nie sposób rozwiązać bez przywrócenia demokracji w tym kraju. Represje będą się nasilały i nic nie wskazuje na szybkie białoruskie przesilenie, jakie znamy z Ukrainy i Gruzji.
Wolne media
Zamiast spektakularnych gestów potrzebny jest obliczony na wiele lat program, w którego ramach organizacje pozarządowe (polskie i europejskie) zbudują sieć pomocy - taką samą jak dla Polski w latach 80. Potrzebne będzie wsparcie materialne i pomoc prawna dla rodzin osób, którym w ramach represji odebrano pracę i środki do życia. Kluczową sprawą jest kultura i poszerzanie przyjaznej przestrzeni rozwoju patriotyzmu białoruskiego, dziś deformowanego na stalinowską modłę przez władze. Powinno to polegać głównie na wspieraniu i budowaniu mediów oraz sieci kontaktów i wymiany niezależnej kultury białoruskiej ze światem zachodnim. Na końcu tej drogi winno się znaleźć wsparcie polityczne, którym dziś może być umiędzynarodowianie sprawy białoruskiej.
Pomoc finansowa
Z tego wynikają określone zadania dla różnych uczestników sceny publicznej w Polsce i Europie. Główną rolę do odegrania mają tu nie nadreprezentowani dziś politycy, ale organizacje obywatelskie. To właśnie te organizacje - polskie, europejskie, amerykańskie - mogą dziś działać legalnie, a jeśli trzeba, to i nielegalnie, na rzecz wolnej Białorusi.
W sferze politycznej ośrodek programowania, wspierania finansowego i ochrony przed infiltracją tego obywatelskiego ruchu powinien się skupiać wokół rządu i MSZ. Jak się wydaje, finansowo już dziś mamy duże możliwości. Istnieje specjalna ustawa i budżet na rzecz Białorusi zaproponowany niedawno przez prezydenta Busha. Od 2007 r. Unia Europejska będzie miała nową politykę sąsiedztwa (17 mld euro w planie budżetowym na lata 2007-2013), nad którą właśnie pracuje Parlament Europejski. Mamy w końcu wolę polskiego rządu (łatwo przewidzieć, że tym bardziej przyszłego) do wspierania takich inicjatyw.
Polityka euroatlantycka
Oprócz postulatu koordynacji działań europejskich i amerykańskich potrzebne jest też uporządkowanie polskiego systemu polityki wschodniej. Powinien nim zawiadywać rząd, także w sferze pomocy Polakom na Wschodzie. Będzie to system lepiej kontrolowany przez Sejm, który dziś z trudem panuje nad środkami rozproszonymi między Senatem, rządem, Wspólnotą Polską i fundacją Pomoc Polakom na Wschodzie.
Czas na prawdziwą politykę euroatlantycką kiedyś jeszcze nadejdzie - wówczas sami Białorusini dadzą nam i sobie szansę na inną Białoruś. Wtedy opinia światowa musi być przygotowana na szybkie wsparcie dla nowej Białorusi - nie tylko dyplomatyczne, ale również pomocowe i handlowe, a także w odtwarzaniu udziału Białorusi w życiu międzynarodowym Europy i jej gospodarczej reorientacji na Zachód. Dziś bezskuteczne pokrzykiwanie może nam odebrać powagę potrzebną do odgrywania roli ważnego współorganizatora społeczności międzynarodowej w sprawie Białorusi.
Więcej możesz przeczytać w 34/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.