Żydzi, którzy ocaleli z Holocaustu, należą dziś do elity intelektualnej Izraela
Baria Gur, wybitna izraelska pisarka i krytyk literatury, odeszła wiosną tego roku. Niedawno zmarł też inny wielki literat - Dan Calka. Oboje pochodzili z Polski, oboje byli dziećmi Holocaustu. W Izraelu, gdzie dorastali, ich język hebrajski sięgnął wyżyn. I choć każde z nich pisało o Izraelu i izraelskim społeczeństwie, to w ich twórczości zawsze można było znaleźć ślady europejskiej kultury.
Dzieckiem ocalałym z Zagłady był też już nieżyjący krytyk literatury Yoram Bronowski. Przed śmiercią napisał książkę o Polsce, której współautorem był Maciej Kozłowski, wówczas ambasador Polski w Izraelu. Odeszła już też wybitna aktorka i śpiewaczka Cyla Dagan. I ona przyjechała do Izraela z Polski jako dziecko. Polskiego pochodzenia jest również inna śpiewaczka, propagująca folklor izraelski Chawa Albersztajn. Podobnie śpiewak Efraim Szamir. Wszyscy przyjechali do Izraela, kiedy ich językiem był język polski. Część z nich rozmawiała i śpiewała w jidisz, który był językiem ojczystym Żydów polskich.
Wiele lat temu zmarł prof. Robert Szereszewski, którego na Uniwersytecie Telawiwskim uznawano za geniusza. On również był dzieckiem Zagłady. Podczas Holocaustu urodził się prof. Szymon Redlich, wykładający na Uniwersytecie Ben Guriona w Beer Szewa, który ostatnio opublikował książkę o Przemyślanach - swoim rodzinnym miasteczku. Roman Frister, jeden z najwybitniejszych dziennikarzy izraelskich, który obecnie zarządza Instytutem Dziennikarstwa, także przeżył Holocaust w Polsce. Do Izraela jako młody człowiek przyjechał z Polski chyba najważniejszy komentator spraw gospodarczych Sewer Plocker. W Piotrkowie Trybunalskim urodził się były rabin naczelny Izraela Meir Lau. Dzieckiem Zagłady jestem też ja, Szewach Weiss, były przewodniczący Knesetu i były ambasador Izraela w Polsce. Uchodźcy z Polski należą do czołowych postaci literatury, sztuki czy nauk ścisłych w Izraelu.
Pokolenie, które przeżyło Holocaust, tworzyło izraelskie elity. Do tego pokolenia należał nieżyjący już Hanoch Lewin, wybitny dramatopisarz izraelski. Jego "Requiem" było wystawiane z powodzeniem w Polsce. Polskiego pochodzenia są również muzycy, pedagodzy, biznesmeni. W Izraelu mieszka obecnie ponad 60 tys. Żydów urodzonych w Polsce, a drugie i trzecie pokolenia można już liczyć na setki tysięcy. Świat ich pamięci przepełniony jest polskością. Równie mocno przywiązani są oni do Izraela, kraju, w którym się urodzili, jak i do Polski, kraju, gdzie urodzili się ich rodzice. Jest to pokolenie, które nie widziało swoich dziadków, ponieważ tych zamordowali Niemcy na polskiej ziemi. Ale Polska nie jest dla nich tylko cmentarzem. Jest ona również swoistą pamięcią historyczną oraz dziedzictwem kulturowym.
Moje doświadczenia upoważniają mnie do mówienia o trudnościach związanych z adaptacją tych ludzi w Izraelu. To pokolenie rosło w otoczeniu samotnych rodziców, często biednych, obarczonych tragiczną pamięcią o zamordowanych najbliższych. Dorastało w rodzinach, w których przez lata milczano o Holocauście, bo jedynym pragnieniem tych, co przeżyli, było zapewnienie swym dzieciom normalnego życia. To pokolenie niosło z sobą ogromny smutek, ale i wielkie pragnienie życia. Wreszcie pokolenie to natknęło się w Izraelu na społeczeństwo "cabarów" - dumne i butne, które spoglądało z wysoka na ocalałych i nie przejmowało się załamaniami duchowymi. Izraelczycy pogardzali naszym dziedzictwem na wygnaniu - językiem żydowskim i polskim akcentem, choć podobnie mówili nasi przodkowie i nauczyciele, którzy przyjechali do Palestyny przed wojną.
Po wielu latach, kiedy pokonaliśmy wszystkie trudności, kiedy przyzwyczailiśmy się do nowego środowiska, staliśmy się ważną częścią społeczeństwa izraelskiego, jego elitą, wnosząc do niego naszą europejskość, naszą polskość.
Dzieckiem ocalałym z Zagłady był też już nieżyjący krytyk literatury Yoram Bronowski. Przed śmiercią napisał książkę o Polsce, której współautorem był Maciej Kozłowski, wówczas ambasador Polski w Izraelu. Odeszła już też wybitna aktorka i śpiewaczka Cyla Dagan. I ona przyjechała do Izraela z Polski jako dziecko. Polskiego pochodzenia jest również inna śpiewaczka, propagująca folklor izraelski Chawa Albersztajn. Podobnie śpiewak Efraim Szamir. Wszyscy przyjechali do Izraela, kiedy ich językiem był język polski. Część z nich rozmawiała i śpiewała w jidisz, który był językiem ojczystym Żydów polskich.
Wiele lat temu zmarł prof. Robert Szereszewski, którego na Uniwersytecie Telawiwskim uznawano za geniusza. On również był dzieckiem Zagłady. Podczas Holocaustu urodził się prof. Szymon Redlich, wykładający na Uniwersytecie Ben Guriona w Beer Szewa, który ostatnio opublikował książkę o Przemyślanach - swoim rodzinnym miasteczku. Roman Frister, jeden z najwybitniejszych dziennikarzy izraelskich, który obecnie zarządza Instytutem Dziennikarstwa, także przeżył Holocaust w Polsce. Do Izraela jako młody człowiek przyjechał z Polski chyba najważniejszy komentator spraw gospodarczych Sewer Plocker. W Piotrkowie Trybunalskim urodził się były rabin naczelny Izraela Meir Lau. Dzieckiem Zagłady jestem też ja, Szewach Weiss, były przewodniczący Knesetu i były ambasador Izraela w Polsce. Uchodźcy z Polski należą do czołowych postaci literatury, sztuki czy nauk ścisłych w Izraelu.
Pokolenie, które przeżyło Holocaust, tworzyło izraelskie elity. Do tego pokolenia należał nieżyjący już Hanoch Lewin, wybitny dramatopisarz izraelski. Jego "Requiem" było wystawiane z powodzeniem w Polsce. Polskiego pochodzenia są również muzycy, pedagodzy, biznesmeni. W Izraelu mieszka obecnie ponad 60 tys. Żydów urodzonych w Polsce, a drugie i trzecie pokolenia można już liczyć na setki tysięcy. Świat ich pamięci przepełniony jest polskością. Równie mocno przywiązani są oni do Izraela, kraju, w którym się urodzili, jak i do Polski, kraju, gdzie urodzili się ich rodzice. Jest to pokolenie, które nie widziało swoich dziadków, ponieważ tych zamordowali Niemcy na polskiej ziemi. Ale Polska nie jest dla nich tylko cmentarzem. Jest ona również swoistą pamięcią historyczną oraz dziedzictwem kulturowym.
Moje doświadczenia upoważniają mnie do mówienia o trudnościach związanych z adaptacją tych ludzi w Izraelu. To pokolenie rosło w otoczeniu samotnych rodziców, często biednych, obarczonych tragiczną pamięcią o zamordowanych najbliższych. Dorastało w rodzinach, w których przez lata milczano o Holocauście, bo jedynym pragnieniem tych, co przeżyli, było zapewnienie swym dzieciom normalnego życia. To pokolenie niosło z sobą ogromny smutek, ale i wielkie pragnienie życia. Wreszcie pokolenie to natknęło się w Izraelu na społeczeństwo "cabarów" - dumne i butne, które spoglądało z wysoka na ocalałych i nie przejmowało się załamaniami duchowymi. Izraelczycy pogardzali naszym dziedzictwem na wygnaniu - językiem żydowskim i polskim akcentem, choć podobnie mówili nasi przodkowie i nauczyciele, którzy przyjechali do Palestyny przed wojną.
Po wielu latach, kiedy pokonaliśmy wszystkie trudności, kiedy przyzwyczailiśmy się do nowego środowiska, staliśmy się ważną częścią społeczeństwa izraelskiego, jego elitą, wnosząc do niego naszą europejskość, naszą polskość.
Więcej możesz przeczytać w 34/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.