****1/2*
Gdyby tylko Justin Sullivan zechciał się tak trochę sprzedać, zawrzeć kompromis z amerykańskim rynkiem, a i odrobinkę zrobić z siebie błazna, przy jego inteligencji i talencie zespół New Model Army mógłby za jednym zamachem przyćmić przereklamowanych U2 i całą hordę pseudopunkowych młodych gniewnych, strojących groźne minki do kamer MTV. Dość wysłuchać dziewiątego studyjnego albumu NMA "Carnival", by pojąć, że czystej wody rock powstaje nie tam, gdzie nawraca się nawróconych i wydaje podręczniki dla zawodowych pacyfistów, jak rozbroić bombę atomową. Nie na darmo zespół z Bradford przyjął nazwę stworzonej przez Olivera Cromwella antyrojalistycznej bezklasowej armii, by pukać pokornie do drzwi salonów możnych tego świata i udawać, że chce się zmienić świat. Wierni swym robotniczym korzeniom, wierni tradycji protest songów z północy Anglii, wierni wreszcie etosowi Joe Strummera i The Clash NMA mają świadomość, że są głosem odchodzącej bezpowrotnie do przeszłości Brytanii. Stąd tyle w ich muzyce goryczy i mroku, ale też pasji i godności. Może właśnie dlatego wydany po pięcioletniej przerwie album "Carnival" jest najlepszą pozycją w dyskografii NMA od czasu "Thunder And Consolation" z 1989 r. A że była to jedna z najlepszych płyt rockowych lat 80. nikogo Đ zwłaszcza polskich fanów, których Justin i jego muzycy zdobyli podczas kilku wizyt w naszym kraju Đ nie trzeba przekonywać.
Jerzy A. Rzewuski
New Model Army "Carnival" (Attack Attack/Sonic)
Gdyby tylko Justin Sullivan zechciał się tak trochę sprzedać, zawrzeć kompromis z amerykańskim rynkiem, a i odrobinkę zrobić z siebie błazna, przy jego inteligencji i talencie zespół New Model Army mógłby za jednym zamachem przyćmić przereklamowanych U2 i całą hordę pseudopunkowych młodych gniewnych, strojących groźne minki do kamer MTV. Dość wysłuchać dziewiątego studyjnego albumu NMA "Carnival", by pojąć, że czystej wody rock powstaje nie tam, gdzie nawraca się nawróconych i wydaje podręczniki dla zawodowych pacyfistów, jak rozbroić bombę atomową. Nie na darmo zespół z Bradford przyjął nazwę stworzonej przez Olivera Cromwella antyrojalistycznej bezklasowej armii, by pukać pokornie do drzwi salonów możnych tego świata i udawać, że chce się zmienić świat. Wierni swym robotniczym korzeniom, wierni tradycji protest songów z północy Anglii, wierni wreszcie etosowi Joe Strummera i The Clash NMA mają świadomość, że są głosem odchodzącej bezpowrotnie do przeszłości Brytanii. Stąd tyle w ich muzyce goryczy i mroku, ale też pasji i godności. Może właśnie dlatego wydany po pięcioletniej przerwie album "Carnival" jest najlepszą pozycją w dyskografii NMA od czasu "Thunder And Consolation" z 1989 r. A że była to jedna z najlepszych płyt rockowych lat 80. nikogo Đ zwłaszcza polskich fanów, których Justin i jego muzycy zdobyli podczas kilku wizyt w naszym kraju Đ nie trzeba przekonywać.
Jerzy A. Rzewuski
New Model Army "Carnival" (Attack Attack/Sonic)
Więcej możesz przeczytać w 34/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.