Polityka rolna UE sprzyja zawałom i nowotworom!
Drzewo oliwne to najbogatszy dar natury - uważał Thomas Jefferson, trzeci prezydent USA. Polacy powinni dziś mówić w ten sposób o rzepaku - wytwarzane z jego najszlachetniejszych odmian tłuszcze roślinne nie ustępują oliwie z oliwek pod względem wartości odżywczych, są za to znacznie tańsze. Z najnowszych badań wynika, że to właśnie zwiększone spożycie oleju i margaryn wpłynęło na szybką poprawę stanu zdrowia polskiego społeczeństwa w ostatnich kilkunastu latach.
- Za czasów PRL państwo dotowało niezdrowe produkty. Demokracja doprowadziła do powrotu normalnych cen żywności - tłuszcze roślinne stały się tańsze niż zwierzęce, a wolne media pozwoliły nam przekonać Polaków do zmiany stylu życia - mówi prof. Witold Zatoński, szef fundacji Promocja Zdrowia. Efekt: liczba zachorowań na chorobę wieńcową serca spadła o ponad jedną trzecią u najbardziej nią zagrożonych osób w średnim wieku.
Terapia polityką
O tym, że demokracja jest zdrowa, świadczą dane dotyczące liczby zachorowań i zgonów w byłych krajach bloku wschodniego. Jeszcze na początku lat 80. ubiegłego wieku średnia długość życia w Polsce i Rosji była prawie taka sama. Dziś Polak żyje przeciętnie aż o 12 lat dłużej niż Rosjanin, rzadziej cierpi na chorobę wieńcową serca, marskość wątroby czy nowotwory złośliwe. Podobne efekty zaobserwowano w Czechach oraz - na mniejszą skalę - na Węgrzech i Słowacji, a ostatnio także w Estonii, na Litwie i Łotwie. Tymczasem stan zdrowia mieszkańców krajów postsowieckich cały czas się pogarsza - Rosja ma na przykład jeden z najwyższych wskaźników infekcji HIV na świecie, podczas gdy Polska podawana jest jako przykład wzorcowego wręcz radzenia sobie z epidemią AIDS.
Nie sprawdziła się też teoria, wedle której kapitalizm sprzyja rozwojowi chorób cywilizacyjnych związanych z agresywnym reklamowaniem szkodliwych używek. Zagraniczne koncerny tytoniowe, które weszły na nasz rynek w latach 90., chciały sprzedawać co najmniej o 10 proc. więcej papierosów niż dotychczas, ale mimo że rocznie na marketing wydawały równowartość 100 mln dolarów, sprzedaż spadła o 20 proc.! To, że palimy mniej, potwierdza również liczba zachorowań na raka płuc, systematycznie zmniejszająca się w wypadku mężczyzn. Radość onkologów psuje to, że po papierosy coraz częściej sięgają kobiety - nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.
Choroba transformacji
W Polsce po 1989 r. zwiększyła się liczba zgonów, których przyczyną były wypadki, marskość wątroby i choroby układu krążenia. Powód - większa dostępność mocnego alkoholu sprowadzanego z zagranicy. Naukowcy szacują, że we wszystkich krajach byłego bloku wschodniego tania wódka i spirytus zabiły w tym czasie kilka milionów ludzi. Na terenach byłej NRD czterokrotnie wzrosła liczba śmiertelnych wypadków samochodowych (wśród młodych ludzi - aż jedenastokrotnie!). Z kolei w krajach azjatyckich, m.in. w Chinach, od kilku lat gwałtownie przybywa palaczy, uważających papierosy za symbol nowoczesności.
Naukowcy zaobserwowali też na przykładzie Estonii i Portugalii, że w bogacących się społeczeństwach nowe, niezdrowe nawyki najpierw przejmują ludzie zamożni. "Są to jednak efekty przejściowe, które szybko ustępują miejsca zdrowszemu stylowi życia" - uspokaja dr Debbie Lawlor z University of Bristol. W Polsce spożycie mocnych alkoholi od lat spada na korzyść piwa i wina, a dieta śródziemnomorska, uprawianie sportu i korzystanie z klubów fitness to elementy zdrowego snobizmu.
Toksyczne dopłaty
Najważniejsze są jednak większa dostępność i relatywnie niższe ceny korzystnych dla zdrowia produktów spożywczych - przede wszystkim owoców, warzyw i tłuszczów roślinnych. - Poprawę stanu zdrowia Polaków zapoczątkowało zniesienie dopłat do produkcji tłuszczów zwierzęcych w 1991 r. W ciągu kilku lat spożycie olejów wzrosło z 8 kg na osobę do 19 kg - tłumaczy prof. Zatoński. Okazało się to ważniejsze albo co najmniej równie ważne jak wpływ bogatych w witaminy i przeciwutleniacze owoców południowych czy zmniejszający się odsetek palaczy. Gdy państwo przestało się wtrącać w mechanizmy rządzące rynkiem, ceny produktów pochodzenia zwierzęcego musiały wzrosnąć, ponieważ z przyczyn czysto biologicznych wyhodowanie krowy czy świni kosztuje więcej niż uprawa roślin.
Specjaliści ostrzegają jednak, że zdrowotne zdobycze demokracji w Polsce mogą zostać szybko zmarnowane z winy Unii Europejskiej. "Wspólna polityka rolna uznaje interesy rolników za ważniejsze od zdrowia obywateli i subsydiuje produkcję niezdrowej żywności: tłuszczów zwierzęcych, mięsa, tytoniu i alkoholu" - twierdzi prof. Martin McKee z London School of Hygiene and Tropical Medicine. Badania przeprowadzone w Szwecji i Słowenii wykazały już, że unijne dotacje rolnicze - pochłaniające rocznie 90 mld euro - przyczyniają się do wzrostu wydatków na leczenie chorób cywilizacyjnych. Gdyby nie zaporowe cła, płacilibyśmy znacznie mniej za chroniące przed nadciśnieniem banany czy szlachetną oliwę z oliwek. Unijne przepisy, wymuszane przez rolnicze lobby, mogą jednak wkrótce doprowadzić do gorzkiego paradoksu historii - większości mieszkańców Europy, historycznej ojczyzny zdrowej diety śródziemnomorskiej, nie będzie stać na jej stosowanie.
- Za czasów PRL państwo dotowało niezdrowe produkty. Demokracja doprowadziła do powrotu normalnych cen żywności - tłuszcze roślinne stały się tańsze niż zwierzęce, a wolne media pozwoliły nam przekonać Polaków do zmiany stylu życia - mówi prof. Witold Zatoński, szef fundacji Promocja Zdrowia. Efekt: liczba zachorowań na chorobę wieńcową serca spadła o ponad jedną trzecią u najbardziej nią zagrożonych osób w średnim wieku.
Terapia polityką
O tym, że demokracja jest zdrowa, świadczą dane dotyczące liczby zachorowań i zgonów w byłych krajach bloku wschodniego. Jeszcze na początku lat 80. ubiegłego wieku średnia długość życia w Polsce i Rosji była prawie taka sama. Dziś Polak żyje przeciętnie aż o 12 lat dłużej niż Rosjanin, rzadziej cierpi na chorobę wieńcową serca, marskość wątroby czy nowotwory złośliwe. Podobne efekty zaobserwowano w Czechach oraz - na mniejszą skalę - na Węgrzech i Słowacji, a ostatnio także w Estonii, na Litwie i Łotwie. Tymczasem stan zdrowia mieszkańców krajów postsowieckich cały czas się pogarsza - Rosja ma na przykład jeden z najwyższych wskaźników infekcji HIV na świecie, podczas gdy Polska podawana jest jako przykład wzorcowego wręcz radzenia sobie z epidemią AIDS.
Nie sprawdziła się też teoria, wedle której kapitalizm sprzyja rozwojowi chorób cywilizacyjnych związanych z agresywnym reklamowaniem szkodliwych używek. Zagraniczne koncerny tytoniowe, które weszły na nasz rynek w latach 90., chciały sprzedawać co najmniej o 10 proc. więcej papierosów niż dotychczas, ale mimo że rocznie na marketing wydawały równowartość 100 mln dolarów, sprzedaż spadła o 20 proc.! To, że palimy mniej, potwierdza również liczba zachorowań na raka płuc, systematycznie zmniejszająca się w wypadku mężczyzn. Radość onkologów psuje to, że po papierosy coraz częściej sięgają kobiety - nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.
Choroba transformacji
W Polsce po 1989 r. zwiększyła się liczba zgonów, których przyczyną były wypadki, marskość wątroby i choroby układu krążenia. Powód - większa dostępność mocnego alkoholu sprowadzanego z zagranicy. Naukowcy szacują, że we wszystkich krajach byłego bloku wschodniego tania wódka i spirytus zabiły w tym czasie kilka milionów ludzi. Na terenach byłej NRD czterokrotnie wzrosła liczba śmiertelnych wypadków samochodowych (wśród młodych ludzi - aż jedenastokrotnie!). Z kolei w krajach azjatyckich, m.in. w Chinach, od kilku lat gwałtownie przybywa palaczy, uważających papierosy za symbol nowoczesności.
Naukowcy zaobserwowali też na przykładzie Estonii i Portugalii, że w bogacących się społeczeństwach nowe, niezdrowe nawyki najpierw przejmują ludzie zamożni. "Są to jednak efekty przejściowe, które szybko ustępują miejsca zdrowszemu stylowi życia" - uspokaja dr Debbie Lawlor z University of Bristol. W Polsce spożycie mocnych alkoholi od lat spada na korzyść piwa i wina, a dieta śródziemnomorska, uprawianie sportu i korzystanie z klubów fitness to elementy zdrowego snobizmu.
Toksyczne dopłaty
Najważniejsze są jednak większa dostępność i relatywnie niższe ceny korzystnych dla zdrowia produktów spożywczych - przede wszystkim owoców, warzyw i tłuszczów roślinnych. - Poprawę stanu zdrowia Polaków zapoczątkowało zniesienie dopłat do produkcji tłuszczów zwierzęcych w 1991 r. W ciągu kilku lat spożycie olejów wzrosło z 8 kg na osobę do 19 kg - tłumaczy prof. Zatoński. Okazało się to ważniejsze albo co najmniej równie ważne jak wpływ bogatych w witaminy i przeciwutleniacze owoców południowych czy zmniejszający się odsetek palaczy. Gdy państwo przestało się wtrącać w mechanizmy rządzące rynkiem, ceny produktów pochodzenia zwierzęcego musiały wzrosnąć, ponieważ z przyczyn czysto biologicznych wyhodowanie krowy czy świni kosztuje więcej niż uprawa roślin.
Specjaliści ostrzegają jednak, że zdrowotne zdobycze demokracji w Polsce mogą zostać szybko zmarnowane z winy Unii Europejskiej. "Wspólna polityka rolna uznaje interesy rolników za ważniejsze od zdrowia obywateli i subsydiuje produkcję niezdrowej żywności: tłuszczów zwierzęcych, mięsa, tytoniu i alkoholu" - twierdzi prof. Martin McKee z London School of Hygiene and Tropical Medicine. Badania przeprowadzone w Szwecji i Słowenii wykazały już, że unijne dotacje rolnicze - pochłaniające rocznie 90 mld euro - przyczyniają się do wzrostu wydatków na leczenie chorób cywilizacyjnych. Gdyby nie zaporowe cła, płacilibyśmy znacznie mniej za chroniące przed nadciśnieniem banany czy szlachetną oliwę z oliwek. Unijne przepisy, wymuszane przez rolnicze lobby, mogą jednak wkrótce doprowadzić do gorzkiego paradoksu historii - większości mieszkańców Europy, historycznej ojczyzny zdrowej diety śródziemnomorskiej, nie będzie stać na jej stosowanie.
Schorzenia dobrobytu Niektóre choroby mają związek z poziomem edukacji. Na raka piersi częściej chorują dziś kobiety z wyższym wykształceniem - podobną zależność wykryto w wypadku czerniaka. Przypadłości mogą jednak dość szybko zmienić grupę społeczną. "Związany z paleniem papierosów rak płuc był chorobą wyższych sfer - teraz dotyczy głównie ludzi mniej zamożnych" - tłumaczy Denny Vagero ze Stockholms Universitet. Kondycja podatkowa Uczeni wiedzą już, że ludzie zamożni rzadziej niż inni chorują i dłużej żyją, ale nadal nie wiadomo, w jaki sposób mierzyć poziom zamożności. W Wielkiej Brytanii wykorzystano w tym celu podatek katastralny, naliczany od wartości mieszkania czy domu. Okazało się, że ci, którzy płacą najniższe stawki, są znacznie bardziej zagrożeni przedwczesną śmiercią. |
Więcej możesz przeczytać w 34/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.