Fala dotowanych inwestycji wypłucze pieniądze z kieszeni polskiego podatnika

W cieniu Daewoo
- Jesteście kreatywni i bardzo pracowici - mówi "Wprost" Jung Bog Lee, prezes Samsung Electronics Polska, tłumacząc dyplomatycznie powody, dla których jego firma zainwestowała w naszym kraju. Pytany o wartość grantu, którym polski rząd skusił pięć lat temu firmę do zainwestowania w Polsce, zasłonił się tajemnicą spółki. W interesach nie ma sentymentów, a Koreańczycy doskonale umieją liczyć.
"Zbyt silne związki zawodowe, zbyt wysokie koszty pracy i podatki" - tak tłumaczył rok temu wiceprezes Hyundaia Dong-Jin Kim powody dla których jego firma wybrała Słowację. Od tamtego czasu w Polsce nic się nie zmieniło na lepsze. W ciągu ostatnich 12 lat wartość koreańskich inwestycji w Polsce wzrosła jednak z 5 mln USD do 1,2 mld USD. Gdyby doliczyć ponad 8 mld USD (składały się na nie dotacje i ulgi podatkowe), które kosztowało nas przyciągnięcie Daewoo, to bilans wzajemnych kontaktów gospodarczych wypadnie żałośnie.
Negocjacje wyborcze
Głównym powodem wzrostu zainteresowania Koreańczyków Polską są nadchodzące wybory. Liczą oni na to, że w atmosferze kampanii wyborczej głodny sukcesów rząd Marka Belki sprezentuje im przywileje, byleby się pochwalić przyciągnięciem inwestycji i stworzeniem nowych miejsc pracy. W oczekiwaniu na wynik wyborów Koreańczycy spokojnie wysłuchują obietnic, z których nowy rząd nie będzie mógł się wycofać. Niczym nie ryzykują. Sami w końcu ostateczną decyzję podejmą już po wyborach.
Więcej możesz przeczytać w 35/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.