Wydawnictwa książek hamują rozwój elektronicznej edukacji
Od rozpoczynającego się roku szkolnego w niektórych szkołach, takich jak Empire High School w stanie Arizona, laptopy całkowicie wyeliminują papierowe podręczniki i zeszyty. W USA jeden komputer przypada na pięciu uczniów, a stały kontakt z technologią informatyczną ma aż 67 proc. przedszkolaków (w szkołach odsetek ten sięga 97 proc.). - Także w Polsce komputery są powszechne w szkołach, nawet na wsi. W ciągu kilku lat wszystkie placówki będą miały pracownie komputerowe i szybki dostęp do Internetu - zapowiada Grażyna Staniszewska, koordynator edukacyjnego programu Interkl@sa.
Nauczyciele obawiali się, że uczniowie nie będą w stanie sprawnie się uczyć za pomocą komputera, ponieważ czytanie większej ilości tekstu z ekranu jest męczące dla oczu. Z pomocą przychodzą najnowsze wyświetlacze LCD oferujące wysoką jakość obrazu i pozbawione znanego z tradycyjnych monitorów migotania. Firmy Fujitsu, Xerox i IBM pracują nad tzw. elektronicznym papierem, który będzie równie wygodny jak tradycyjny - lekki, płaski, odporny na zginanie, kontrastowy, a na dodatek zużywający mało energii.
Przenośne komputery przypominające książki, czyli tzw. tablety, można obsługiwać przez duże ekrany czułe na dotyk. Uczniowie mogą robić notatki jak w zwykłych zeszytach, posługując się elektronicznym piórem. "U mnie w ten sposób pisze już połowa klasy. Można też rysować wykresy równie szybko jak na papierze" - mówi 14-letni William Fraser z Benjamin School na Florydzie, która wyposażyła ponad stu uczniów w warte 2 tys. dolarów tablety (koszty pokryli rodzice).
Skomputeryzowana edukacja pozwala uniknąć papierkowej roboty. Szkolne testy mogą być przeprowadzane w formie elektronicznej, a prace domowe uczniowie wysyłają do nauczycieli e-mailem (oprogramowanie wykrywające plagiaty sprawdza, czy nie przepisywali z Internetu albo od kolegów). Coraz więcej szkół kupuje sprzęt pozwalający na większe angażowanie uczniów w przebieg lekcji. Od kilku lat dostępne są elektroniczne tablice, na których można wyświetlać obrazy z komputera i powiększać je jednym ruchem ręki (podobnie jak w filmie "Raport mniejszości"), można też po nich pisać palcem. Uczniowie mogą wspólnie rozwiązywać w ten sposób równania matematyczne, a wynik tej pracy jest kopiowany do ich komputerów.
Najnowszym hitem są piloty przypominające te do sterowania sprzętem RTV. Nauczyciele wykorzystują je do przeprowadzania klasówek podobnych do teleturniejów - wyświetlają na tablicy pytania, na które uczniowie odpowiadają, naciskając klawisze pilotów. "Wyniki są dostępne natychmiast, co dla młodzieży jest motywujące. Nikt nie chce czekać kilka dni na wyniki testu" - mówi Neal Hooker z Ohio State University. Nauczyciel może też śledzić na bieżąco postępy w nauce swych podopiecznych. Z wstępnych obserwacji wynika, że taki system nauczania poprawia wyniki uczniów o 10-15 proc.
Elektroniczne gadżety edukacyjne są dziś dostępne nawet dla kilkulatków. Naukę czytania i pisania u przedszkolaków wspomagają strony internetowe czy programy, takie jak "Socrates 101". Klocki Lego Mindstorms umożliwiają budowanie robotów. Pozytywny wpływ na rozwój dziecka mogą mieć też zwykłe gry komputerowe! Młodzi ludzie grający regularnie w "Grand Theft Auto" czy "Medal of Honor" mieli lepszą orientację przestrzenną i krótszy czas reakcji niż inni. Stosowanie wirtualnej rzeczywistości pozwala na zwiększenie zdolności intelektualnych nawet o 20 proc. - wykazali uczeni z izraelskiego Uniwersytetu Bar Ilan, pracujący z dziećmi cierpiącymi na zaburzenia słuchu.
"Żadne badania nie udowodniły, że granie zwiększa poziom agresji. Być może po prostu gry epatujące przemocą przyciągają te dzieci, które mają skłonności do agresywnych zachowań wyniesione z domu" - twierdzi prof. Mark Griffiths z Nottingham Trent University. Nie sprawdziły się teorie mówiące, że częste korzystanie z Internetu sprzyja izolacji społecznej. Badania dowiodły czegoś wręcz przeciwnego - użytkownicy sieci są bardziej towarzyscy i mają silne związki z lokalną społecznością. "Niemal każda forma medialnej konsumpcji to rodzaj treningu umysłowego" - przekonuje Steven Johnson w książce "Everything Bad is Good for You". Badania dowodzą jednak, że nawet sprawni gracze czy doświadczeni internauci często nie radzą sobie z podstawowymi programami, takimi jak edytory tekstu, dlatego nadal niezbędne są zajęcia szkolne.
Rozwój elektronicznej edukacji hamują dziś przede wszystkim tradycyjne wydawnictwa, które niechętnie podchodzą do sprzedaży podręczników w formie elektronicznej. - W Polsce nie dałoby się dziś zrezygnować z drukowanych książek i zwykłych zeszytów. Zresztą, nie byłoby to wcale korzystne dla uczniów - uważa Grażyna Staniszewska. Jej zdaniem, najlepszym pomysłem jest łączenie metod tradycyjnych i nowoczesnych, co potwierdzają doświadczenia amerykańskie. Najważniejszy nadal jest dobry nauczyciel, którego nie może zastąpić żadna maszyna.
Nauczyciele obawiali się, że uczniowie nie będą w stanie sprawnie się uczyć za pomocą komputera, ponieważ czytanie większej ilości tekstu z ekranu jest męczące dla oczu. Z pomocą przychodzą najnowsze wyświetlacze LCD oferujące wysoką jakość obrazu i pozbawione znanego z tradycyjnych monitorów migotania. Firmy Fujitsu, Xerox i IBM pracują nad tzw. elektronicznym papierem, który będzie równie wygodny jak tradycyjny - lekki, płaski, odporny na zginanie, kontrastowy, a na dodatek zużywający mało energii.
Przenośne komputery przypominające książki, czyli tzw. tablety, można obsługiwać przez duże ekrany czułe na dotyk. Uczniowie mogą robić notatki jak w zwykłych zeszytach, posługując się elektronicznym piórem. "U mnie w ten sposób pisze już połowa klasy. Można też rysować wykresy równie szybko jak na papierze" - mówi 14-letni William Fraser z Benjamin School na Florydzie, która wyposażyła ponad stu uczniów w warte 2 tys. dolarów tablety (koszty pokryli rodzice).
Skomputeryzowana edukacja pozwala uniknąć papierkowej roboty. Szkolne testy mogą być przeprowadzane w formie elektronicznej, a prace domowe uczniowie wysyłają do nauczycieli e-mailem (oprogramowanie wykrywające plagiaty sprawdza, czy nie przepisywali z Internetu albo od kolegów). Coraz więcej szkół kupuje sprzęt pozwalający na większe angażowanie uczniów w przebieg lekcji. Od kilku lat dostępne są elektroniczne tablice, na których można wyświetlać obrazy z komputera i powiększać je jednym ruchem ręki (podobnie jak w filmie "Raport mniejszości"), można też po nich pisać palcem. Uczniowie mogą wspólnie rozwiązywać w ten sposób równania matematyczne, a wynik tej pracy jest kopiowany do ich komputerów.
Najnowszym hitem są piloty przypominające te do sterowania sprzętem RTV. Nauczyciele wykorzystują je do przeprowadzania klasówek podobnych do teleturniejów - wyświetlają na tablicy pytania, na które uczniowie odpowiadają, naciskając klawisze pilotów. "Wyniki są dostępne natychmiast, co dla młodzieży jest motywujące. Nikt nie chce czekać kilka dni na wyniki testu" - mówi Neal Hooker z Ohio State University. Nauczyciel może też śledzić na bieżąco postępy w nauce swych podopiecznych. Z wstępnych obserwacji wynika, że taki system nauczania poprawia wyniki uczniów o 10-15 proc.
Elektroniczne gadżety edukacyjne są dziś dostępne nawet dla kilkulatków. Naukę czytania i pisania u przedszkolaków wspomagają strony internetowe czy programy, takie jak "Socrates 101". Klocki Lego Mindstorms umożliwiają budowanie robotów. Pozytywny wpływ na rozwój dziecka mogą mieć też zwykłe gry komputerowe! Młodzi ludzie grający regularnie w "Grand Theft Auto" czy "Medal of Honor" mieli lepszą orientację przestrzenną i krótszy czas reakcji niż inni. Stosowanie wirtualnej rzeczywistości pozwala na zwiększenie zdolności intelektualnych nawet o 20 proc. - wykazali uczeni z izraelskiego Uniwersytetu Bar Ilan, pracujący z dziećmi cierpiącymi na zaburzenia słuchu.
"Żadne badania nie udowodniły, że granie zwiększa poziom agresji. Być może po prostu gry epatujące przemocą przyciągają te dzieci, które mają skłonności do agresywnych zachowań wyniesione z domu" - twierdzi prof. Mark Griffiths z Nottingham Trent University. Nie sprawdziły się teorie mówiące, że częste korzystanie z Internetu sprzyja izolacji społecznej. Badania dowiodły czegoś wręcz przeciwnego - użytkownicy sieci są bardziej towarzyscy i mają silne związki z lokalną społecznością. "Niemal każda forma medialnej konsumpcji to rodzaj treningu umysłowego" - przekonuje Steven Johnson w książce "Everything Bad is Good for You". Badania dowodzą jednak, że nawet sprawni gracze czy doświadczeni internauci często nie radzą sobie z podstawowymi programami, takimi jak edytory tekstu, dlatego nadal niezbędne są zajęcia szkolne.
Rozwój elektronicznej edukacji hamują dziś przede wszystkim tradycyjne wydawnictwa, które niechętnie podchodzą do sprzedaży podręczników w formie elektronicznej. - W Polsce nie dałoby się dziś zrezygnować z drukowanych książek i zwykłych zeszytów. Zresztą, nie byłoby to wcale korzystne dla uczniów - uważa Grażyna Staniszewska. Jej zdaniem, najlepszym pomysłem jest łączenie metod tradycyjnych i nowoczesnych, co potwierdzają doświadczenia amerykańskie. Najważniejszy nadal jest dobry nauczyciel, którego nie może zastąpić żadna maszyna.
Więcej możesz przeczytać w 35/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.