Jesienią epidemia grypy może zdziesiątkować drób w Europie
Jedna z odmian ptasiej grypy prawdopodobnie dotarła już do Europy. Wywołujące ją podtypy wirusów H5 i N7 wykrył w Europie Północnej w odchodach ptaków wędrownych, głównie kaczek krzyżówek, prof. Albert Osterhaus z Uniwersytetu Erazma w Holandii. Finowie poinformowali o podejrzeniu wystąpienia wirusa ptasiej grypy u mewy na północy tego kraju. Nie wykryto jeszcze najgroźniejszej odmiany drobnoustroju H5N1, który od dwóch miesięcy rozprzestrzenia się z Chin na zachód, w kierunku Europy. Do wybuchu epidemii wśród europejskiego drobiu może dojść już jesienią, gdy na zimę będą migrować z Syberii dzikie kaczki i gęsi.
Ptaki najczęściej wędrują z północy na południe, między Europą i Afryką, ale niektóre mogą zostać zarażone przez czasowo przebywające na naszym kontynencie ptaki południowoazjatyckie. Ptasią grypę mogą przenosić z Azji do Europy gęsi przelatujące z południowo-wschodniej Azji przez Syberię, Finlandię i Bałtyk do Europy Zachodniej. Największe zagrożenie stwarzają kaczki krzyżówki, które nie mają stałych tras wędrówek, bo zmieniają siedlisko głównie w poszukiwaniu wody - mówi prof. Przemysław Busse ze Stacji Ornitologicznej Uniwersytetu Gdańskiego w Przebędowie. Czasami przylatują z Syberii lub Kazachstanu, by łączyć się w pary z kaczkami europejskimi. Mogą wtedy przenieść ptasią grypę do Europy, bo zakładają gniazda jesienią, a nie wiosną. Małe jest ryzyko, że ludzie zarażą się, karmiąc ptaki w parku. Wystarczy jednak, że chora dzika kaczka połączy się w parę z kaczką domową, by zarazić całą hodowlę. Później wirus może być przenoszony przez miejscowe ptaki, na przykład wróble. Tak prawdopodobnie rozprzestrzenił się wirus H5N1. W lipcu tego roku pierwsze przypadki tej odmiany ptasiej grypy wykryto w Mongolii, Kazachstanie i na zachodniej Syberii. W sierpniu choroba zaatakowała drób w Czelabińsku na Uralu, a ostatnio pojawiły się podejrzenia, że dzikie kaczki przeniosły ją do Kałmucji, europejskiej częściej Rosji.
Rzeź kurczaków
Władze w Hadze wprowadziły zakaz wypuszczania kur, kaczek i gęsi poza budynki ferm w Holandii. Wkrótce podobna decyzja ma być podjęta w Niemczech. Prof. Hugh Pennington z University of Aberdeen uważa, że podobne środki zapobiegawcze powinny podjąć także inne kraje UE. Przekonuje o tym sytuacja sprzed kilku lat. W 2003 r., po wykryciu na fermach wirusa ptasiej grypy H7N7, Holendrzy wybili 30 mln kurczaków. Po kilku tygodniach zarazek przedostał się do sąsiednich krajów. W Belgii zlikwidowano wtedy 2,7 mln sztuk drobiu, a w Niemczech - ponad 400 tys.
Ptasia grypa na razie nie przenosi się między ludźmi, ale nikt nie ma wątpliwości, że świat znalazł się w obliczu pandemii, jakiej nie było od prawie czterdziestu lat. Od wykrycia wirusa H5N1 w 1997 r. wszyscy chorzy zarazili się od ptaków. W Wietnamie zmarła niedawno szesnastolatka, która zaraziła się podczas wizyty na fermie drobiu. Zarazek ulega jednak ciągłej mutacji i przenosi się między różnymi gatunkami zwierząt, zaatakował m.in. świnie, foki i tygrysy (karmione w zoo zakażonym drobiem). Odmiana atakująca ludzi może się pojawić podczas najbliższego sezonu grypowego, gdy w organizmie człowieka dojdzie do zmieszania się wirusów ptasiej i ludzkiej grypy. Amerykańskie Centrum Kontroli Chorób ocenia, że jeśli ptasia grypa zacznie się przenosić między ludźmi, w USA umrze 500 tys. osób, a 2 mln będzie wymagało hospitalizacji. To nie są jedynie ćwiczenia logistyczne, to realne zagrożenie - alarmuje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Już po miesiącu od wystąpienia pierwszych przypadków zakażenia szanse na opanowanie epidemii będą minimalne - wykazały symulacje komputerowe prof. Iry Longiniego z Emory University w Atlancie.
W 1918 r. w ten sposób wybuchła hiszpanka, największa dotychczas pandemia grypy, która zabiła prawie 40 mln ludzi. Najpierw zaatakowała dzikie kaczki. Pierwsze zakażenia wśród ludzi wywołała wiosną, a jesienią chorowała już cała Europa. Grypa atakowała głównie młodych, choć najczęściej chorują mniej odporne osoby starsze. Większość ofiar umierała w męczarniach z powodu niewydolności oddechowej wywołanej przekrwieniem i obrzękiem płuc. "Ludzie kasłali krwią i wykrwawiali się na śmierć" - opisuje Laurie Garrett, autorka książki "W obliczu epidemii".
Szczepionki nas nie ochronią
Służba zdrowia jest dziś lepiej niż kiedykolwiek przygotowana na atak ptasiej grypy, szczególnie w Europie i USA. Dostępne są antybiotyki, którymi można leczyć powikłania pogrypowe. Dzięki regularnym szczepieniom wyeliminowano większość osłabiających organizm chorób zakaźnych, głównie gruźlicę. Lepsza jest diagnostyka i opieka medyczna. Potwierdziła to epidemia SARS wywołana ostrym wirusowym zapaleniem płuc. Jesienią 2002 r. pojawiła się ona w Chinach i dotarła do Hongkongu, ale po kilku miesiącach udało się ją zatrzymać, choć przedostała się nawet do Kanady. Zmarły 774 osoby spośród ponad 8 tys. chorych. Wirus H5N1 jest jednak znacznie groźniejszy - spośród 112 zarażonych osób zmarło 65. W Holandii przed dwoma laty lekarzom nie udało się uratować 57-letniego weterynarza, który zmarł na powikłania wywołane przez wirus H7N7.
Przed epidemią ptasiej grypy nie będzie chronić szczepionka stosowana co roku przed sezonem grypowym. - To, czy dostępne preparaty będą skuteczne podczas epidemii ptasiej grypy, w dużym stopniu zależy od zmian genetycznych wirusa, czyli rekombinacji. W tym momencie H5N1 jest mało podobny do zwykłej grypy, ale odmiana atakująca ludzi może mieć z nią więcej cech wspólnych. Wówczas odporność na istniejące wcześniej wirusy będzie do pewnego stopnia chroniła przed chorobą - powiedział w rozmowie z "Wprost" Henry Niman z firmy Recombinomics, specjalista od genetyki wirusów. Taką nadzieję można mieć, jeśli szczepionka będzie zawierała białko N1, zdolne wywołać częściową odporność na ptasią grypę H5N1.
Sto milionów ofiar
Koncerny farmaceutyczne opracowały szczepionkę przeciw ptasiej grypie, ale nie przeszła ona wszystkich badań klinicznych (na dzieciach i osobach po 65. roku życia). USA zamówiły 4 mln dawek tego preparatu, podobnie jak Francja, Włochy i Wielka Brytania. Cykl produkcji jest jednak tak długi, że początkowo lek będzie dostępny jedynie dla nielicznych. Szczepionki na grypę wciąż wytwarzane są przestarzałą metodą sprzed ponad pół wieku. Wirusy wstrzykuje się do zalęgniętych kurzych jaj, bo nie ma innego sposobu, by je rozmnożyć. Zwykle trwa to pół roku. Szczepionkę przeciw ptasiej grypie uzyskano dopiero po sześciu latach, bo wirus H5N1 zamiast się rozmnażać, zabijał kurze zarodki!
Prof. Albert Osterhaus uważa, że w pierwszej fazie walki z ptasią grypą należy zgromadzić jak najwięcej leków na grypę. Dostępne są dwa takie preparaty, ale najbardziej skuteczny jest tamiflu (oseltamiwir) firmy Roche. Próby u osób zakażonych ptasią grypą wykazały, że najlepiej hamuje on u ludzi rozwój wirusów ze szczepu H5N1 (jeśli tylko zostanie podany do 48 godzin od infekcji). Specjaliści WHO wykryli jednak u chorych w Wietnamie odmianę wirusa ptasiej grypy oporną na działanie tamiflu. W Japonii lek przestał działać u 16 proc. leczonych nim dzieci. Tamiflu może zatem przestać być skuteczny, zanim ptasia grypa dotrze do Europy! Prof. Ira Longini uważa, że najskuteczniejszy lek nie powstrzyma pandemii, jeśli jeden chory na ptasią grypę będzie w stanie zarazić dwie, trzy inne osoby (tak jak było podczas epidemii hiszpanki). Najbardziej pesymistyczny scenariusz WHO przewiduje, że jeśli ptasią grypą zarazi się jedna trzecia populacji na świecie, umrze nawet 100 mln ludzi.
Więcej możesz przeczytać w 35/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.