Pacjenci z importu uzdrawiają polską służbę zdrowia
Szwedzka prasa do niedawna straszyła Skandynawów polskim brudem szpitalnym i tym, że nad Wisłą można dostać w zęby. Dziś te same media zachwalają polskie gabinety stomatologiczne, w których można tanio dostać nowe zęby, równie dobrej jakości jak w Szwecji. - Możemy mówić o boomie turystyki medycznej w Polsce - uważa Adam Kozierkiewicz, ekonomista służby zdrowia z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Gdański Swissmed w ciągu dwóch pierwszych miesięcy 2006 r. przyjął tylu pacjentów z zagranicy, ilu zgłosiło się w całym zeszłym roku. Najbardziej oblężone są tereny przygraniczne, gdzie co dziesiąty pacjent to obcokrajowiec, a w Słubicach, Gubinie i Szczecinie nawet co drugi.
Coraz więcej pacjentów przyjeżdża z zagranicy do okulistów, ortopedów, otolaryngologów i chirurgów plastycznych. Zachętą jest niska cena i wysoka jakość usług w najlepszych ośrodkach w Polsce. Cudzoziemcem jest już co piąty pacjent Międzynarodowego Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach pod Warszawą. Dużym zainteresowaniem cieszą się nawet tak skomplikowane zabiegi, jak operacje wszczepienia bajpasów, oferowane m.in. przez prof. Andrzeja Bochenka, kardiochirurga ze Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach.
W najbliższych pięciu latach turystyka medyczna będzie jedną z najdynamiczniej rozwijających się gałęzi gospodarki, bo w starzejących się społeczeństwach UE coraz większy jest popyt na wszelkiego rodzaju terapie po przystępnej cenie. To ogromna szansa dla borykającej się z trudnościami finansowymi polskiej służby zdrowia. Tym bardziej że w całej Europie będą rosły prywatne wydatki na leczenie. Wykorzystują to Węgrzy i Czesi. W Budapeszcie 20 proc. pacjentów gabinetów dentystycznych to Austriacy. Czesi w miejscowościach letniskowych organizują spotkania na temat oferowanych w ich kraju usług medycznych.
W Kołobrzegu liczba pacjentów z Zachodu w ciągu siedmiu lat wzrosła dwudziestokrotnie. W 2004 r. przeciętny obcokrajowiec wydał na leczenie u nas 149 dolarów, a w 2005 r. - 218 dolarów. W sumie w zeszłym roku turyści z zagranicy przeznaczyli na terapie w Polsce 65 mln dolarów, a w tym roku oczekiwane jest co najmniej podwojenie tej sumy.
Ubezpieczyciele z zachodniej Europy coraz chętniej pokrywają koszty leczenia w Polsce. Pacjenci z Niemiec mogą liczyć na refundację części kosztów leczenia stomatologicznego i operacji ortopedycznych. Brytyjski NHS (odpowiednik NFZ) wysyła pacjentów do Polski i innych krajów Europy Środkowej, bo nie radzi sobie z kolejkami oczekujących na zabiegi. Na operację żylaków czeka się tam pół roku, w Polsce można ją zrobić niemal od ręki. Pacjenci korzystają chętnie z pomocy międzynarodowego pośrednika, który gwarantuje wysoką jakość badań w dziesięciu polskich klinikach. - Musimy jedynie przekonać zachodnich pacjentów i ubezpieczycieli, że nasze placówki są równie bezpieczne jak zachodnie - mówi dr Antoni Bąk, ordynator Oddziału Okulistyki w Wojewódzkim Szpitalu Podkarpackim w Krośnie. Ten ośrodek ma znakomite wyniki w leczeniu zaćmy, ale obcokrajowcy nie chcieli tu przyjeżdżać, bo bali się zakażeń. Generalny remont, uzyskanie certyfikatu ISO i wprowadzenie monitoringu zakażeń szpitalnych sprawiło, że krośnieńskim szpitalem zainteresowały się brytyjskie firmy ubezpieczeniowe. - Przypływ wymagających klientów wymusza inwestycje i podwyższenie standardu - mówi Bogdan Zacharski z Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Wyrobów Medycznych. Korzystają na tym polscy pacjenci, bo rynek okazał się bardziej wymagający niż NFZ. Centrum Kardiologii w Aninie zainwestowało w czterogwiazdkowy hotel i aparaturę do zabiegów hemodynamicznych i elektrofizjologicznych oraz nowoczesny rentgen umożliwiający przeprowadzenie metodą mało inwazyjną zabiegu na sercu i naczyniach krwionośnych. Najtańsza koronografia kosztuje 1,8 tys. zł, za najdroższe zabiegi, takie jak skomplikowane ablacje czy zamykanie otworów w przegrodach wewnątrzsercowych, trzeba zapłacić ponad 20 tys. zł.
Turystyce medycznej sprzyja rozwój tanich linii lotniczych. Dotychczas cudzoziemcy, ze względu na wysoki koszt podróży, przyjeżdżali tylko na poważniejsze zabiegi, teraz opłaca się im przyjechać do łódzkiego Instytutu Stomatologicznego, by wstawić plombę. Absolwenci kursu dla pilotów turystyki medycznej na Uniwersytecie Łódzkim będą się opiekować pacjentami w czasie pobytu w szpitalu i organizować im rozrywki. Taka kompleksowa opieka jest rozwinięta w Indiach, przodujących na świecie w turystyce medycznej. W szpitalach Apollo Group, należących do najlepszych w Indiach, wykonuje się u cudzoziemców około 5 tys. operacji kardiochirurgicznych rocznie.
Raport instytutu Health Consumer Powerhouse przekonuje, że rynek usług medycznych może pobudzić uśpioną gospodarkę Unii Europejskiej. Jedynym warunkiem jest prywatyzacja służby zdrowia i pozostawienie pacjentom większych możliwości wyboru leczenia w całej UE. Polska może się wtedy stać szpitalem Europy. Pod warunkiem że również u nas nastąpi uwolnienie usług medycznych, mocno wciąż związanych gorsetem limitów NFZ.
Coraz więcej pacjentów przyjeżdża z zagranicy do okulistów, ortopedów, otolaryngologów i chirurgów plastycznych. Zachętą jest niska cena i wysoka jakość usług w najlepszych ośrodkach w Polsce. Cudzoziemcem jest już co piąty pacjent Międzynarodowego Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach pod Warszawą. Dużym zainteresowaniem cieszą się nawet tak skomplikowane zabiegi, jak operacje wszczepienia bajpasów, oferowane m.in. przez prof. Andrzeja Bochenka, kardiochirurga ze Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach.
W najbliższych pięciu latach turystyka medyczna będzie jedną z najdynamiczniej rozwijających się gałęzi gospodarki, bo w starzejących się społeczeństwach UE coraz większy jest popyt na wszelkiego rodzaju terapie po przystępnej cenie. To ogromna szansa dla borykającej się z trudnościami finansowymi polskiej służby zdrowia. Tym bardziej że w całej Europie będą rosły prywatne wydatki na leczenie. Wykorzystują to Węgrzy i Czesi. W Budapeszcie 20 proc. pacjentów gabinetów dentystycznych to Austriacy. Czesi w miejscowościach letniskowych organizują spotkania na temat oferowanych w ich kraju usług medycznych.
W Kołobrzegu liczba pacjentów z Zachodu w ciągu siedmiu lat wzrosła dwudziestokrotnie. W 2004 r. przeciętny obcokrajowiec wydał na leczenie u nas 149 dolarów, a w 2005 r. - 218 dolarów. W sumie w zeszłym roku turyści z zagranicy przeznaczyli na terapie w Polsce 65 mln dolarów, a w tym roku oczekiwane jest co najmniej podwojenie tej sumy.
Ubezpieczyciele z zachodniej Europy coraz chętniej pokrywają koszty leczenia w Polsce. Pacjenci z Niemiec mogą liczyć na refundację części kosztów leczenia stomatologicznego i operacji ortopedycznych. Brytyjski NHS (odpowiednik NFZ) wysyła pacjentów do Polski i innych krajów Europy Środkowej, bo nie radzi sobie z kolejkami oczekujących na zabiegi. Na operację żylaków czeka się tam pół roku, w Polsce można ją zrobić niemal od ręki. Pacjenci korzystają chętnie z pomocy międzynarodowego pośrednika, który gwarantuje wysoką jakość badań w dziesięciu polskich klinikach. - Musimy jedynie przekonać zachodnich pacjentów i ubezpieczycieli, że nasze placówki są równie bezpieczne jak zachodnie - mówi dr Antoni Bąk, ordynator Oddziału Okulistyki w Wojewódzkim Szpitalu Podkarpackim w Krośnie. Ten ośrodek ma znakomite wyniki w leczeniu zaćmy, ale obcokrajowcy nie chcieli tu przyjeżdżać, bo bali się zakażeń. Generalny remont, uzyskanie certyfikatu ISO i wprowadzenie monitoringu zakażeń szpitalnych sprawiło, że krośnieńskim szpitalem zainteresowały się brytyjskie firmy ubezpieczeniowe. - Przypływ wymagających klientów wymusza inwestycje i podwyższenie standardu - mówi Bogdan Zacharski z Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Wyrobów Medycznych. Korzystają na tym polscy pacjenci, bo rynek okazał się bardziej wymagający niż NFZ. Centrum Kardiologii w Aninie zainwestowało w czterogwiazdkowy hotel i aparaturę do zabiegów hemodynamicznych i elektrofizjologicznych oraz nowoczesny rentgen umożliwiający przeprowadzenie metodą mało inwazyjną zabiegu na sercu i naczyniach krwionośnych. Najtańsza koronografia kosztuje 1,8 tys. zł, za najdroższe zabiegi, takie jak skomplikowane ablacje czy zamykanie otworów w przegrodach wewnątrzsercowych, trzeba zapłacić ponad 20 tys. zł.
Turystyce medycznej sprzyja rozwój tanich linii lotniczych. Dotychczas cudzoziemcy, ze względu na wysoki koszt podróży, przyjeżdżali tylko na poważniejsze zabiegi, teraz opłaca się im przyjechać do łódzkiego Instytutu Stomatologicznego, by wstawić plombę. Absolwenci kursu dla pilotów turystyki medycznej na Uniwersytecie Łódzkim będą się opiekować pacjentami w czasie pobytu w szpitalu i organizować im rozrywki. Taka kompleksowa opieka jest rozwinięta w Indiach, przodujących na świecie w turystyce medycznej. W szpitalach Apollo Group, należących do najlepszych w Indiach, wykonuje się u cudzoziemców około 5 tys. operacji kardiochirurgicznych rocznie.
Raport instytutu Health Consumer Powerhouse przekonuje, że rynek usług medycznych może pobudzić uśpioną gospodarkę Unii Europejskiej. Jedynym warunkiem jest prywatyzacja służby zdrowia i pozostawienie pacjentom większych możliwości wyboru leczenia w całej UE. Polska może się wtedy stać szpitalem Europy. Pod warunkiem że również u nas nastąpi uwolnienie usług medycznych, mocno wciąż związanych gorsetem limitów NFZ.
Więcej możesz przeczytać w 16/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.