To, co dobre dla serca, jest też dobre dla mózgu
Dieta śródziemnomorska, rzucenie palenia, aktywność fizyczna, leki obniżające poziom cholesterolu, czyli wszystko to, co zaleca się w zapobieganiu i terapii schorzeń układu krążenia, zmniejsza też ryzyko choroby Alzheimera. Badania przeprowadzone z udziałem 2 tys. mieszkańców Seattle wykazały, że u osób, które piją przynajmniej trzy razy w tygodniu soki owocowe i warzywne, ryzyko rozwoju choroby Alzheimera spada o trzy czwarte w porównaniu z osobami rzadko pijającymi soki. Dieta śródziemnomorska zmniejsza to ryzyko aż o 40 proc., dowodzą badania prof. Nikolaosa Scarmeasa z Uniwersytetu Columbia. Polega ona na jedzeniu dużej ilości warzyw, owoców, płatków zbożowych i ryb oraz ograniczeniu nabiału i mięsa.
Wiemy już, dlaczego to, co dobre dla serca, jest też dobre dla mózgu. Ogłoszone kilka dni temu na łamach magazynu "PNAS" wyniki badań prof. Weihonga Songa z Uniersity of British Columbia w Kanadzie sugerują, że rozwojowi choroby Alzheimera sprzyja niedotlenienie mózgu, podobne do tego, które występuje w chorobie niedokrwiennej serca. Brak odpowiedniej ilości tlenu wzmaga aktywność genu kontrolującego produkcję beta-amyloidu - białka, które pod jego wpływem zaczyna się gwałtownie rozrastać i niszczyć mózg chorego. - Dobre zaopatrzenie mózgu w krew i tlen radykalnie zmniejsza ryzyko choroby Alzheimera - mówi prof. Clive Ballard, dyrektor Towarzystwa Alzheimera. Najprostszym sposobem zapobiegania chorobie są zatem regularne ćwiczenia fizyczne, zdrowa dieta i częste badanie ciśnienia krwi.
Test demencji
Prawie 25 mln ludzi cierpi już na chorobę Alzheimera, a szacuje się, że do 2040 r. ta liczba wzrośnie ponad trzy razy. Choruje co dziesiąta osoba po przekroczeniu 65. roku życia i połowa z tych, które skończyły 85 lat. Wielu już teraz można by pomóc, gdyby chorobę wykryto u nich odpowiednio wcześnie. - We wczesnym stadium rozwoju choroby mózg wciąż jest zdolny do uczenia się - mówi James T. Becker z uniwersytetu w Pittsburghu.
Nową metodę wczesnego wykrywania choroby, jeszcze zanim zacznie siać spustoszenie w mózgu, zaproponował prof. Lee Goldstein z Harvardu. Odkrył, że zanim beta-amyloid zacznie się gromadzić w mózgu, pojawia się w oku. Można to wykryć dzięki laserowemu badaniu tego narządu. Pomocne mogą też być proste testy skóry - sugerują naukowcy z Blanchette Rockefeller Neurosciences Institute w USA. Po zbadaniu kilkudziesięciu pacjentów zauważyli, że o początkach choroby Alzheimera świadczą zmiany w poziomie dwóch enzymów obecnych w skórze. W ciągu pięciu lat testy mają szansę wejść do rutynowych badań.
Na razie psychiatrzy stosują głównie testy werbalne, tzw. California Verbal Learning Test. Pacjentowi kilkakrotnie czyta się listę 16 prostych słów, a po 20 minutach musi on wymienić jak najwięcej z nich. Na podstawie robionych przez pacjenta błędów można niemal w stu procentach wykryć chorobę.
Czynnik wzrostu mózgu
Wczesne wykrycie choroby Alzheimera ma decydujące znacznie dla skuteczności leczenia. W ostatnim stuleciu, od czasu wykrycia schorzenia, naukowcom udało się opracować wiele terapii, ale żadna nie jest w stanie wyleczyć chorego. Takie leki, jak aricept, reminyl, donepex, tzw. inhibitory esterazy acetylocholinowej, spowalniają zanikania acetylocholiny, neuroprzekaźnika mózgu, ale nie są w stanie zahamować choroby.
Walka z chorobą Alzheimera tak naprawdę dopiero się zaczyna. Testowane metody terapii będą dostępne najwcześniej za kilka lat, jeśli w ogóle okażą się skuteczne i bezpieczne. Jedną z nich jest terapia wykorzystująca komórki macierzyste. - Kłopot polega na tym, że choroba dotyka tak wielu różnych rodzajów neuronów, że nie ma pewności, czy komórki macierzyste potrafiłyby się odpowiednio zróżnicować - twierdzi prof. Eric D. Roberson z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco. Podobnie jest z lekami. Nawet jeśli znajdziemy odpowiednie leki, konieczne będzie stosowanie ich kombinacji i dostosowywanie sposobu leczenia do pacjenta. - Jeden pacjent może mieć mutację powodującą nadprodukcję beta-amyloidu, inny może być po urazie głowy i mieć gen ApoE4, zwiększający ryzyko choroby - mówi Roberson.
Prof. Mark Tuszynski z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego twierdzi, że potrafi chirurgicznie przeszkodzić chorobie. W pionierskich operacjach przeprowadzonych w roku 2001 i 2002 wykorzystał tzw. czynnik wzrostu nerwów (NGF). Od ośmiu pacjentów pobrał komórki skóry, które następnie zmodyfikowano genetycznie tak, by produkowały duże ilości NGF. Zmieniona tkanka została przeszczepiona w te miejsca mózgu, które były zaatakowane przez chorobę. Przez dwa lata po operacji pacjenci byli obserwowani i testowani. Choć u żadnego choroba nie ustąpiła, postępowała dwa razy wolniej niż przed operacją. Gdy zbadano mózg jednego z pacjentów, który zmarł, wykryto, że uszkodzone komórki nerwowe wznowiły pracę. O skuteczności tej terapii rozstrzygną próby na większej grupie pacjentów, które dopiero są planowane.
Terapia rodziną
W leczeniu choroby Alzheimera na razie bezkonkurencyjna jest aktywność intelektualna, choćby interaktywne gry komputerowe. Pobudzają one aktywność umysłową chorych skuteczniej niż zajęcia tradycyjnie stosowane w klinikach w celu stymulacji szarych komórek, takie jak robótki ręczne czy terapia muzyczna. Ważne są też bliskie kontakty z rodziną i znajomymi. Lekarze z Centrum Medycznego przy Uniwersytecie w Chicago zauważyli, że osoby utrzymujące zażyłe relacje z krewnymi zachowują dobrą kondycję psychiczną i nie cierpią na demencję mimo pojawienia się charakterystycznych dla choroby Alzheimera objawów w mózgu.
Wiemy już, dlaczego to, co dobre dla serca, jest też dobre dla mózgu. Ogłoszone kilka dni temu na łamach magazynu "PNAS" wyniki badań prof. Weihonga Songa z Uniersity of British Columbia w Kanadzie sugerują, że rozwojowi choroby Alzheimera sprzyja niedotlenienie mózgu, podobne do tego, które występuje w chorobie niedokrwiennej serca. Brak odpowiedniej ilości tlenu wzmaga aktywność genu kontrolującego produkcję beta-amyloidu - białka, które pod jego wpływem zaczyna się gwałtownie rozrastać i niszczyć mózg chorego. - Dobre zaopatrzenie mózgu w krew i tlen radykalnie zmniejsza ryzyko choroby Alzheimera - mówi prof. Clive Ballard, dyrektor Towarzystwa Alzheimera. Najprostszym sposobem zapobiegania chorobie są zatem regularne ćwiczenia fizyczne, zdrowa dieta i częste badanie ciśnienia krwi.
Test demencji
Prawie 25 mln ludzi cierpi już na chorobę Alzheimera, a szacuje się, że do 2040 r. ta liczba wzrośnie ponad trzy razy. Choruje co dziesiąta osoba po przekroczeniu 65. roku życia i połowa z tych, które skończyły 85 lat. Wielu już teraz można by pomóc, gdyby chorobę wykryto u nich odpowiednio wcześnie. - We wczesnym stadium rozwoju choroby mózg wciąż jest zdolny do uczenia się - mówi James T. Becker z uniwersytetu w Pittsburghu.
Nową metodę wczesnego wykrywania choroby, jeszcze zanim zacznie siać spustoszenie w mózgu, zaproponował prof. Lee Goldstein z Harvardu. Odkrył, że zanim beta-amyloid zacznie się gromadzić w mózgu, pojawia się w oku. Można to wykryć dzięki laserowemu badaniu tego narządu. Pomocne mogą też być proste testy skóry - sugerują naukowcy z Blanchette Rockefeller Neurosciences Institute w USA. Po zbadaniu kilkudziesięciu pacjentów zauważyli, że o początkach choroby Alzheimera świadczą zmiany w poziomie dwóch enzymów obecnych w skórze. W ciągu pięciu lat testy mają szansę wejść do rutynowych badań.
Na razie psychiatrzy stosują głównie testy werbalne, tzw. California Verbal Learning Test. Pacjentowi kilkakrotnie czyta się listę 16 prostych słów, a po 20 minutach musi on wymienić jak najwięcej z nich. Na podstawie robionych przez pacjenta błędów można niemal w stu procentach wykryć chorobę.
Czynnik wzrostu mózgu
Wczesne wykrycie choroby Alzheimera ma decydujące znacznie dla skuteczności leczenia. W ostatnim stuleciu, od czasu wykrycia schorzenia, naukowcom udało się opracować wiele terapii, ale żadna nie jest w stanie wyleczyć chorego. Takie leki, jak aricept, reminyl, donepex, tzw. inhibitory esterazy acetylocholinowej, spowalniają zanikania acetylocholiny, neuroprzekaźnika mózgu, ale nie są w stanie zahamować choroby.
Walka z chorobą Alzheimera tak naprawdę dopiero się zaczyna. Testowane metody terapii będą dostępne najwcześniej za kilka lat, jeśli w ogóle okażą się skuteczne i bezpieczne. Jedną z nich jest terapia wykorzystująca komórki macierzyste. - Kłopot polega na tym, że choroba dotyka tak wielu różnych rodzajów neuronów, że nie ma pewności, czy komórki macierzyste potrafiłyby się odpowiednio zróżnicować - twierdzi prof. Eric D. Roberson z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco. Podobnie jest z lekami. Nawet jeśli znajdziemy odpowiednie leki, konieczne będzie stosowanie ich kombinacji i dostosowywanie sposobu leczenia do pacjenta. - Jeden pacjent może mieć mutację powodującą nadprodukcję beta-amyloidu, inny może być po urazie głowy i mieć gen ApoE4, zwiększający ryzyko choroby - mówi Roberson.
Prof. Mark Tuszynski z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego twierdzi, że potrafi chirurgicznie przeszkodzić chorobie. W pionierskich operacjach przeprowadzonych w roku 2001 i 2002 wykorzystał tzw. czynnik wzrostu nerwów (NGF). Od ośmiu pacjentów pobrał komórki skóry, które następnie zmodyfikowano genetycznie tak, by produkowały duże ilości NGF. Zmieniona tkanka została przeszczepiona w te miejsca mózgu, które były zaatakowane przez chorobę. Przez dwa lata po operacji pacjenci byli obserwowani i testowani. Choć u żadnego choroba nie ustąpiła, postępowała dwa razy wolniej niż przed operacją. Gdy zbadano mózg jednego z pacjentów, który zmarł, wykryto, że uszkodzone komórki nerwowe wznowiły pracę. O skuteczności tej terapii rozstrzygną próby na większej grupie pacjentów, które dopiero są planowane.
Terapia rodziną
W leczeniu choroby Alzheimera na razie bezkonkurencyjna jest aktywność intelektualna, choćby interaktywne gry komputerowe. Pobudzają one aktywność umysłową chorych skuteczniej niż zajęcia tradycyjnie stosowane w klinikach w celu stymulacji szarych komórek, takie jak robótki ręczne czy terapia muzyczna. Ważne są też bliskie kontakty z rodziną i znajomymi. Lekarze z Centrum Medycznego przy Uniwersytecie w Chicago zauważyli, że osoby utrzymujące zażyłe relacje z krewnymi zachowują dobrą kondycję psychiczną i nie cierpią na demencję mimo pojawienia się charakterystycznych dla choroby Alzheimera objawów w mózgu.
ALZHEIMER NIE ODKRYŁ CHOROBY ALZHEIMERA |
---|
Choroba Alzheimera od stu lat jest kojarzona z Aloisem Alzheimerem (1864-1915), tymczasem niemiecki patolog i psychiatra wcale nie wykrył tej choroby. W listopadzie 1906 r. podczas 37. zjazdu Towarzystwa Neuropsychiatrii Południowo-Zachodnich Niemiec w Tybindze Alz-heimer opisał przypadek Auguste Deter, która zmarła, mając 55 lat. Stopniowo traciła pamięć, nie rozpoznawała osób, nie była w stanie sama wykonywać prostych czynności i miewała halucynacje. Dziś przypuszcza się, że Deter zmarła z powodu arteriosklerozy mózgu, a nie schorzenia nazywanego chorobą Alzheimera. Co więcej, podobne jak w przypadku Deter symptomy zaobserwowali u swoich pacjentów i opisali w tym samym czasie również inni patolodzy - Oskar Fischer, Francesco Bonfiglio i Gaetano Perusini. Nazwę choroby zawdzięczamy przełożonemu Alzheimera, Emilowi Kraepelinowi, szefowi kliniki w Monachium. W wydanej w 1910 r. książce "Psychiatria" opisał on przypadek Deter i nazwał go chorobą Alzheimera. Dlaczego nie wspomniał o innych lekarzach? Prawdopodobnie chciał podnieść prestiż swojej kliniki. Sam Alzheimer nie rościł sobie praw do bycia odkrywcą nowej choroby i był podobno zaskoczony decyzją swego przełożonego. Do dziś nie ma pewności, jaki jest mechanizm rozwoju choroby Alzheimera. Od stu lat podejrzewa się, że do utraty pamięci dochodzi, gdy patologiczne białko beta-amyloid nagle zaczyna się rozrastać i tworzyć niszczące mózg gęste złogi, tzw. blaszki amyloidowe. Najnowsze badania sugerują, że istotną rolę odgrywa też białko tau kumulujące się wewnątrz neuronów. |
Więcej możesz przeczytać w 48/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.