KRÓTKO PO WOLSKU
Marksiści na Marsa
Wiele wskazuje na to, że wiek XXI będzie epoką kolejnej wędrówki ludów.
Głodomory ze wszystkich stron już teraz szturmują Europę, do wyludnionej Polski wybierają się gastarbeiterzy ze Wschodu. Wygląda na to, że już dziś należy uczyć dzieci chińskiego lub wietnamskiego. Czy jest to jednak wyłącznie ruch jednokierunkowy? Niekoniecznie - wróci część Polaków wzbogaconych na Zachodzie, można też liczyć na zamożnych białych emerytów z wielkich miast Francji czy Niemiec, którym nie będzie się chciało na starość ganiać pięć razy dziennie do meczetu i zastanawiać, w którym supermarkecie akurat wybuchnie bomba. Na razie jednak naszą największą nadzieją jest niemiecka trudna młodzież. Ci, z którymi nie radzi sobie rodzina i szkoła, są wysyłani do Polski na reedukację połączoną z życiem w normalnej polskiej rodzinie. Kara to dla Niemca straszna, sposób drastyczny, ale podobno skutkuje. W dodatku niech no tylko pójdzie fama o reformach Giertycha, a w ramach programów integracyjnych zaleje nas chuliganeria z całej unii, niosąc obok genów agresji również przytłumione cechy pozytywne, takie jak genetyczne umiłowanie porządku i organizacji.
Mylą się wszelako ci, którzy sądzą, że skończy się na wędrówkach ziemskich. Pojawiła się realna perspektywa rozmrożenia pewnej części Marsa za pomocą luster słonecznych i uczynienia go przystępnym do zamieszkania. Jeśli się uda, będzie to nowe wspaniałe wyzwanie dla ludzkości. Pytanie tylko, kto będzie zaludniać Czerwoną Planetę - jeśli Chińczycy nie wyprzedzą reszty świata, to, moim zdaniem, ruszą tam koloniści: amerykańscy w nagrodę i rosyjscy za karę.
Marcin Wolski
Kuspit strzela w pseudoawangardę
Niedawno w Nowym Jorku człowiek uznawany za artystę powiesił się za penisa, urywając go. Później spryskał krwią przerażoną publiczność, która wiedziała, że jest chory na AIDS. Gdy oznajmił, że krew jednak nie była jego (penis był), rozentuzjazmowana garstka widzów krzyknęła: "Wow! Niesamowite!". Czy to jest według państwa sztuka? - zapytał amerykański krytyk prof. Donald Kuspit publiczność zgromadzoną w Muzeum Narodowym w Gdańsku, gdzie odbywała się promocja jego książki "Koniec sztuki" ("Wprost" objął patronat nad tą publikacją). Spotkanie, które odbyło się 22 listopada, przypominało przesłuchanie, a w rolę oficerów śledczych biorących profesora w krzyżowy ogień pytań wcielili się: pisarz Paweł Huelle i dziennikarz tygodnika "Wprost" Łukasz Radwan. Kuspit dał jasno do zrozumienia, że twórczość wielu awangardzistów to dla niego zjawisko z zakresu psychopatologii, a nie sztuki. Książka "Koniec sztuki" wywołała ferment w środowiskach twórczych na Zachodzie, a w Europie została przetłumaczona po raz pierwszy właśnie w Polsce. Kuspit przyjechał do Gdańska jako kurator wystawy "Nowi dawni mistrzowie", którą można oglądać do 15 lutego w Pałacu Opatów. Wśród artystów, którzy przyjechali na wernisaż, znalazły się sławy sztuki współczesnej, m.in. Vincent Desiderio z Nowego Jorku, Scott Hess z Pasadeny w Kalifornii czy nasz najsłynniejszy, choć znienawidzony przez polskich krytyków rzeźbiarz Igor Mitoraj.
Wprost do wolnego słowa
- W Polsce mieszają się dwa światy, zachodnioeuropejski i słowiański, z silnie odciśniętym piętnem Moskwy. To bardzo ciekawe, jak w takim tyglu pracują media - mówi Nina Iskandarian z Caucasus Media Institute w Erewanie. Już ponad 150 dziennikarzy z Europy Wschodniej i Azji Środkowej odwiedziło redakcję "Wprost". Nasz tygodnik jest jednym z partnerów programu "Niezależne media", organizowanego przez Fundację Solidarności Polsko-Czesko-Słowackiej. W jego ramach fundacja zaprasza do Polski redaktorów, dziennikarzy, wydawców i badaczy, by poznali nasze doświadczenia w zakresie wolnych mediów w czasach transformacji. "Wprost" gościł już dziennikarzy z Kazachstanu, Białorusi, Kirgistanu, Ukrainy, Uzbekistanu, Mołdawii, Gruzji, Azerbejdżanu i Mongolii. Ostatnio przyjechali do nas dziennikarze z Armenii.
Marksiści na Marsa
Wiele wskazuje na to, że wiek XXI będzie epoką kolejnej wędrówki ludów.
Głodomory ze wszystkich stron już teraz szturmują Europę, do wyludnionej Polski wybierają się gastarbeiterzy ze Wschodu. Wygląda na to, że już dziś należy uczyć dzieci chińskiego lub wietnamskiego. Czy jest to jednak wyłącznie ruch jednokierunkowy? Niekoniecznie - wróci część Polaków wzbogaconych na Zachodzie, można też liczyć na zamożnych białych emerytów z wielkich miast Francji czy Niemiec, którym nie będzie się chciało na starość ganiać pięć razy dziennie do meczetu i zastanawiać, w którym supermarkecie akurat wybuchnie bomba. Na razie jednak naszą największą nadzieją jest niemiecka trudna młodzież. Ci, z którymi nie radzi sobie rodzina i szkoła, są wysyłani do Polski na reedukację połączoną z życiem w normalnej polskiej rodzinie. Kara to dla Niemca straszna, sposób drastyczny, ale podobno skutkuje. W dodatku niech no tylko pójdzie fama o reformach Giertycha, a w ramach programów integracyjnych zaleje nas chuliganeria z całej unii, niosąc obok genów agresji również przytłumione cechy pozytywne, takie jak genetyczne umiłowanie porządku i organizacji.
Mylą się wszelako ci, którzy sądzą, że skończy się na wędrówkach ziemskich. Pojawiła się realna perspektywa rozmrożenia pewnej części Marsa za pomocą luster słonecznych i uczynienia go przystępnym do zamieszkania. Jeśli się uda, będzie to nowe wspaniałe wyzwanie dla ludzkości. Pytanie tylko, kto będzie zaludniać Czerwoną Planetę - jeśli Chińczycy nie wyprzedzą reszty świata, to, moim zdaniem, ruszą tam koloniści: amerykańscy w nagrodę i rosyjscy za karę.
Marcin Wolski
Kuspit strzela w pseudoawangardę
Niedawno w Nowym Jorku człowiek uznawany za artystę powiesił się za penisa, urywając go. Później spryskał krwią przerażoną publiczność, która wiedziała, że jest chory na AIDS. Gdy oznajmił, że krew jednak nie była jego (penis był), rozentuzjazmowana garstka widzów krzyknęła: "Wow! Niesamowite!". Czy to jest według państwa sztuka? - zapytał amerykański krytyk prof. Donald Kuspit publiczność zgromadzoną w Muzeum Narodowym w Gdańsku, gdzie odbywała się promocja jego książki "Koniec sztuki" ("Wprost" objął patronat nad tą publikacją). Spotkanie, które odbyło się 22 listopada, przypominało przesłuchanie, a w rolę oficerów śledczych biorących profesora w krzyżowy ogień pytań wcielili się: pisarz Paweł Huelle i dziennikarz tygodnika "Wprost" Łukasz Radwan. Kuspit dał jasno do zrozumienia, że twórczość wielu awangardzistów to dla niego zjawisko z zakresu psychopatologii, a nie sztuki. Książka "Koniec sztuki" wywołała ferment w środowiskach twórczych na Zachodzie, a w Europie została przetłumaczona po raz pierwszy właśnie w Polsce. Kuspit przyjechał do Gdańska jako kurator wystawy "Nowi dawni mistrzowie", którą można oglądać do 15 lutego w Pałacu Opatów. Wśród artystów, którzy przyjechali na wernisaż, znalazły się sławy sztuki współczesnej, m.in. Vincent Desiderio z Nowego Jorku, Scott Hess z Pasadeny w Kalifornii czy nasz najsłynniejszy, choć znienawidzony przez polskich krytyków rzeźbiarz Igor Mitoraj.
Wprost do wolnego słowa
- W Polsce mieszają się dwa światy, zachodnioeuropejski i słowiański, z silnie odciśniętym piętnem Moskwy. To bardzo ciekawe, jak w takim tyglu pracują media - mówi Nina Iskandarian z Caucasus Media Institute w Erewanie. Już ponad 150 dziennikarzy z Europy Wschodniej i Azji Środkowej odwiedziło redakcję "Wprost". Nasz tygodnik jest jednym z partnerów programu "Niezależne media", organizowanego przez Fundację Solidarności Polsko-Czesko-Słowackiej. W jego ramach fundacja zaprasza do Polski redaktorów, dziennikarzy, wydawców i badaczy, by poznali nasze doświadczenia w zakresie wolnych mediów w czasach transformacji. "Wprost" gościł już dziennikarzy z Kazachstanu, Białorusi, Kirgistanu, Ukrainy, Uzbekistanu, Mołdawii, Gruzji, Azerbejdżanu i Mongolii. Ostatnio przyjechali do nas dziennikarze z Armenii.
Więcej możesz przeczytać w 48/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.