Dżinsy, a nawet dresy proponują na sylwestra najwięksi projektanci
Prosta czerwona sukienka z jedwabiu z dekoltem w serek, spięta zwykłym czarnym paskiem. Do tego czarne szpilki. Żadnej biżuterii i cekinów, draperii czy misternie uformowanych kwiatów z tkaniny. Tak, zdaniem projektanta Billa Blassa, ma wyglądać wystrzałowa kobieta w sylwestrową czy karnawałową noc. I tak zapewne będzie wyglądać po tym, jak projekty Blassa, pokazane na Nowojorskim Tygodniu Mody, uznano za najlepszą wieczorową kolekcję sezonu. A przy okazji jedną z najbardziej szykownych. Tegoroczny modny sylwester nie będzie - przynajmniej jeśli chodzi o wygląd kobiet - znacząco różnił się od eleganckiego bankietu.
Zielona Jennifer Lopez
W jakich kreacjach kobiety powitają rok 2007? Na przykład w sukienkach w cętki i wzory imitujące skórę drapieżników. W modzie codziennej takie wzory można znaleźć już nawet na T-shirtach. Popularne będą także stroje inspirowane secesją, z charakterystycznymi kokardami wstążkami, wiązanymi pod szyją. Czyli to, co proponują sieci odzieżowe typu Zara jako strój do pracy. Modne będą także sukienki oślepiająco błyszczące, ze sztucznych materiałów. Takie na ostatnich grudniowych pokazach w Warszawie przedstawili m.in. Paprocki & Brzozowski oraz Gosia Baczyńska. Metalizujące bluzki czy spodnie to powrót do estetyki lat 80., podobnie jak ostatni krzyk (a raczej echo) mody, legginsy - także lansowane na stylowy przebój tegorocznego sylwestra. A do tego futrzane rekwizyty - jak peleryny czy mufki, których kobiety nie zostawią w szatni, lecz dumnie wkroczą z nimi na parkiet.
Kreacji sylwestrowych nie ominie codzienna kolorystyka. Królować będą już nie tylko czerń czy czerwień, ale też (lub może przede wszystkim) zielenie, beże, biele i fiolety. Zwiastunem tego były zresztą gale wręczenia Oscarów i Złotych Globów. Na ostatnich Oscarach najwięcej pochwał zebrała Michelle Williams w kanarkowej sukience Very Wang. Salma Hayek pojawiła się zaś w niebieskiej jedwabnej sukni Versace, Jennifer Lopez w zieleni, a Meryl Streep - w fioletach. Z kolei na Złotych Globach każda z tytułowych "zdesperowanych gospodyń domowych" miała inny, pastelowy kolor prostej sukienki.
Wspólnym mianownikiem sylwestrowych propozycji jest ich prostota - w kroju bądź w ornamentyce - oraz stonowanie. - Zmierzamy w kierunku uproszczenia kreacji wieczorowych, bo ciało nie lubi obwiązywania falbanami, czy wielu warstw stroju. To jest ciężkie zarówno fizycznie, jak i wizualnie - mówi Monika Harłacz, wykładowczyni tendencji mody w Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie. Taką lekkość widać nawet w kreacjach z niewykończonego jedwabiu projektu zeszłorocznej zdobywczyni nagrody New Look Design Natashy Pavluchenko. Widać też w inspirowanych antykiem sukniach Waldemara Witowskiego, obecnie szyjącego dla domu mody Forget-Me-Not.
Projektantka Monika Onoszko zauważa, że kreacje wieczorowe stają się coraz bardziej praktyczne. - Kobiety coraz rzadziej chcą mieć suknię na jedną okazję, stąd coraz częściej strojem wieczorowym są garsonki, spódniczki ze swetrami czy proste koszule, które tak samo szykownie wyglądają podczas sylwestra, jak i na spotkaniu biznesowym - mówi Onoszko. Na swoim ostatnim, przedsylwestrowym pokazie Maciej Zień zaproponował m.in. prosty szary sweter ze skromną złotą szarfą zamiast paska. Baczyńska łączy z kolei misternie tkane bluzki z prostymi spodniami lub spódnicami, a dom mody Laura Guidi stawia na efektowne koszule wizytowe.
Rozbieranie do tańca
Sylwestrowe i karnawałowe parkiety w ostatnim dziesięcioleciu bardzo się zmieniły. Przełomowe było na przykład uszycie przez Johna Galliano wieczorowej sukni halki dla księżnej Diany. Szok wywołało zarówno pokazanie się wieczorem w stroju wyglądającym na nocną koszulę, jak i to, że odważyła się na to przedstawicielka królewskiej rodziny. Kilka lat temu przełomowe okazały się dżinsy. Ten z natury sportowy element garderoby awansował nagle na salony i dziś nikogo nie dziwi, że na pokazach w Paryżu nawet Chanel jako sylwestrową kreację lansuje dżinsy. Mimo że w sylwestrowej ofercie sklepów znajdziemy jeszcze sporo spekatularnych strojów, nigdy wcześniej granica między kreacją wieczorową (w tym także sylwestrową) a biznesową czy wręcz codzienną nie była tak niewyraźna. Po części wynika to z generalnego usportowienia wyglądu, zapoczątkowanego z chwilą zrzucenia krynolin u progu XX wieku. Skoro dziś nawet na ważne spotkanie zawodowe można założyć do spodni trampki, a pod żakiet włożyć T-shirt, dlaczego nie dodać sobie wygody w stroju wieczorowym? Prostota wieczorowych kreacji jest też skutkiem emancypacji kobiet. O ile dla mężczyzn nadal, w zależności od okazji, przewidziany jest garnitur, smoking czy frak, a także konkretne kolory stroju i dodatków, o tyle nie ma już obowiązku, by elegancka brunetka czy blondynka wieczorową porą zakładała lśniącą hollywoodzką suknię. Trzecim powodem, dla którego kreacja sylwestrowa czy karnawałowa nie jest już utożsamiana z barokową suknią, jest taniec. Na początku XX wieku kobiety zapragnęły tańczyć charlestony i fokstroty, więc niezbędna była zmiana sukien, które uzyskały pęknięcie z boku i luźną górę. Suknie skrócono, by można było wymachiwać nogami, a rękawy obcięto, aby nie ograniczać ruchu ramion. W latach 50. takie tańce jak twist wymusiły krótkie sukienki (lub czasem spodnie), by wygodnie było wykonywać charakterystyczne wygibasy. W latach 80. stroje balowe miały z kolei agresywny sznyt, wyraziste, metalizujące kolory oraz równie "mocne" materiały - jak skóra czy lateks, podobnie jak agresywna była muzyka punkowa i disco. W latach 90. tańczono w mini, zgodnie z modą na przeboje latynoskie, zapoczątkowaną przez "Lambadę", oraz popularność seksownego wyglądu i stroju, który więcej odsłaniał, niż zakrywał. Tak samo było z techno. Obecnie, kiedy króluje urban music i Madonna (znowu), na sylwestrowe parkiety wchodzi styl uliczny.
Legginsy Lagerfelda
Prawdziwe kreacje wieczorowe zawsze były echem kolekcji haute couture. Pokazy wysokiego krawiectwa cechował przepych i fantazja. Czyli to, czego oczekiwano po strojach sylwestrowych bądź karnawałowych. Kreacja od Diora czy Chanel musiała zapierać dech. I do niedawna zapierała. Dziś trudno już jednak rozróżnić większość pokazów haute couture od prêt-à-porter. Wystarczy przejrzeć kolekcje z ostatniego pokazu jesień/zima w Paryżu. Giorgio Armani proponuje właściwie to samo, co w standardowych liniach swoich strojów (na przykład granatowe garnitury damskie), tyle że dokłada kapelusze w kształcie ważek. W haute couture Chanel (dla której projektuje Karl Lagerfeld) znajdziemy, oprócz dżinsów, także swetry i legginsy. Anne Valérie Hash kreuje zaś półprzezroczyste czarne koszule i białe mini. Najdalej poszedł John Galliano, który w kolekcji sygnowanej własnej nazwiskiem zamienił wybieg haute couture w teledysk do piosenki Madonny "Hang Up". Mamy więc frotki na nadgarstkach, różowe dresy, motocyklowe kurtki, biustonosze i getry. Obowiązkowo we fluorescencyjnych kolorach. Oczywiście, w paryskim wysokim krawiectwie zdarzają się jeszcze kolekcje barokowe. Są jednak tak kuriozalne, że trudno się nimi inspirować przy doborze wieczornej garderoby. Christian Lacroix pokazał na przykład suknię z przeplatających się różowych i czerwonych falban (dzięki czemu kreacja wygląda jak farbowany gigantyczny sękacz), a Galliano dla Christiana Diora przygotował kolekcję sukien (?) z lateksu i gumy, inspirowanych m.in. twórczością Leonarda da Vinci i postacią Joanny d'Arc. W połączeniu z upiornym makijażem modelek nawet na Halloween u George'a Romery (reżysera "Nocy żywych trupów") byłyby one zbyt odważne. A wieczorami kobiety powinny przecież bardziej przyciągać, niż odstraszać.
Zielona Jennifer Lopez
W jakich kreacjach kobiety powitają rok 2007? Na przykład w sukienkach w cętki i wzory imitujące skórę drapieżników. W modzie codziennej takie wzory można znaleźć już nawet na T-shirtach. Popularne będą także stroje inspirowane secesją, z charakterystycznymi kokardami wstążkami, wiązanymi pod szyją. Czyli to, co proponują sieci odzieżowe typu Zara jako strój do pracy. Modne będą także sukienki oślepiająco błyszczące, ze sztucznych materiałów. Takie na ostatnich grudniowych pokazach w Warszawie przedstawili m.in. Paprocki & Brzozowski oraz Gosia Baczyńska. Metalizujące bluzki czy spodnie to powrót do estetyki lat 80., podobnie jak ostatni krzyk (a raczej echo) mody, legginsy - także lansowane na stylowy przebój tegorocznego sylwestra. A do tego futrzane rekwizyty - jak peleryny czy mufki, których kobiety nie zostawią w szatni, lecz dumnie wkroczą z nimi na parkiet.
Kreacji sylwestrowych nie ominie codzienna kolorystyka. Królować będą już nie tylko czerń czy czerwień, ale też (lub może przede wszystkim) zielenie, beże, biele i fiolety. Zwiastunem tego były zresztą gale wręczenia Oscarów i Złotych Globów. Na ostatnich Oscarach najwięcej pochwał zebrała Michelle Williams w kanarkowej sukience Very Wang. Salma Hayek pojawiła się zaś w niebieskiej jedwabnej sukni Versace, Jennifer Lopez w zieleni, a Meryl Streep - w fioletach. Z kolei na Złotych Globach każda z tytułowych "zdesperowanych gospodyń domowych" miała inny, pastelowy kolor prostej sukienki.
Wspólnym mianownikiem sylwestrowych propozycji jest ich prostota - w kroju bądź w ornamentyce - oraz stonowanie. - Zmierzamy w kierunku uproszczenia kreacji wieczorowych, bo ciało nie lubi obwiązywania falbanami, czy wielu warstw stroju. To jest ciężkie zarówno fizycznie, jak i wizualnie - mówi Monika Harłacz, wykładowczyni tendencji mody w Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie. Taką lekkość widać nawet w kreacjach z niewykończonego jedwabiu projektu zeszłorocznej zdobywczyni nagrody New Look Design Natashy Pavluchenko. Widać też w inspirowanych antykiem sukniach Waldemara Witowskiego, obecnie szyjącego dla domu mody Forget-Me-Not.
Projektantka Monika Onoszko zauważa, że kreacje wieczorowe stają się coraz bardziej praktyczne. - Kobiety coraz rzadziej chcą mieć suknię na jedną okazję, stąd coraz częściej strojem wieczorowym są garsonki, spódniczki ze swetrami czy proste koszule, które tak samo szykownie wyglądają podczas sylwestra, jak i na spotkaniu biznesowym - mówi Onoszko. Na swoim ostatnim, przedsylwestrowym pokazie Maciej Zień zaproponował m.in. prosty szary sweter ze skromną złotą szarfą zamiast paska. Baczyńska łączy z kolei misternie tkane bluzki z prostymi spodniami lub spódnicami, a dom mody Laura Guidi stawia na efektowne koszule wizytowe.
Rozbieranie do tańca
Sylwestrowe i karnawałowe parkiety w ostatnim dziesięcioleciu bardzo się zmieniły. Przełomowe było na przykład uszycie przez Johna Galliano wieczorowej sukni halki dla księżnej Diany. Szok wywołało zarówno pokazanie się wieczorem w stroju wyglądającym na nocną koszulę, jak i to, że odważyła się na to przedstawicielka królewskiej rodziny. Kilka lat temu przełomowe okazały się dżinsy. Ten z natury sportowy element garderoby awansował nagle na salony i dziś nikogo nie dziwi, że na pokazach w Paryżu nawet Chanel jako sylwestrową kreację lansuje dżinsy. Mimo że w sylwestrowej ofercie sklepów znajdziemy jeszcze sporo spekatularnych strojów, nigdy wcześniej granica między kreacją wieczorową (w tym także sylwestrową) a biznesową czy wręcz codzienną nie była tak niewyraźna. Po części wynika to z generalnego usportowienia wyglądu, zapoczątkowanego z chwilą zrzucenia krynolin u progu XX wieku. Skoro dziś nawet na ważne spotkanie zawodowe można założyć do spodni trampki, a pod żakiet włożyć T-shirt, dlaczego nie dodać sobie wygody w stroju wieczorowym? Prostota wieczorowych kreacji jest też skutkiem emancypacji kobiet. O ile dla mężczyzn nadal, w zależności od okazji, przewidziany jest garnitur, smoking czy frak, a także konkretne kolory stroju i dodatków, o tyle nie ma już obowiązku, by elegancka brunetka czy blondynka wieczorową porą zakładała lśniącą hollywoodzką suknię. Trzecim powodem, dla którego kreacja sylwestrowa czy karnawałowa nie jest już utożsamiana z barokową suknią, jest taniec. Na początku XX wieku kobiety zapragnęły tańczyć charlestony i fokstroty, więc niezbędna była zmiana sukien, które uzyskały pęknięcie z boku i luźną górę. Suknie skrócono, by można było wymachiwać nogami, a rękawy obcięto, aby nie ograniczać ruchu ramion. W latach 50. takie tańce jak twist wymusiły krótkie sukienki (lub czasem spodnie), by wygodnie było wykonywać charakterystyczne wygibasy. W latach 80. stroje balowe miały z kolei agresywny sznyt, wyraziste, metalizujące kolory oraz równie "mocne" materiały - jak skóra czy lateks, podobnie jak agresywna była muzyka punkowa i disco. W latach 90. tańczono w mini, zgodnie z modą na przeboje latynoskie, zapoczątkowaną przez "Lambadę", oraz popularność seksownego wyglądu i stroju, który więcej odsłaniał, niż zakrywał. Tak samo było z techno. Obecnie, kiedy króluje urban music i Madonna (znowu), na sylwestrowe parkiety wchodzi styl uliczny.
Legginsy Lagerfelda
Prawdziwe kreacje wieczorowe zawsze były echem kolekcji haute couture. Pokazy wysokiego krawiectwa cechował przepych i fantazja. Czyli to, czego oczekiwano po strojach sylwestrowych bądź karnawałowych. Kreacja od Diora czy Chanel musiała zapierać dech. I do niedawna zapierała. Dziś trudno już jednak rozróżnić większość pokazów haute couture od prêt-à-porter. Wystarczy przejrzeć kolekcje z ostatniego pokazu jesień/zima w Paryżu. Giorgio Armani proponuje właściwie to samo, co w standardowych liniach swoich strojów (na przykład granatowe garnitury damskie), tyle że dokłada kapelusze w kształcie ważek. W haute couture Chanel (dla której projektuje Karl Lagerfeld) znajdziemy, oprócz dżinsów, także swetry i legginsy. Anne Valérie Hash kreuje zaś półprzezroczyste czarne koszule i białe mini. Najdalej poszedł John Galliano, który w kolekcji sygnowanej własnej nazwiskiem zamienił wybieg haute couture w teledysk do piosenki Madonny "Hang Up". Mamy więc frotki na nadgarstkach, różowe dresy, motocyklowe kurtki, biustonosze i getry. Obowiązkowo we fluorescencyjnych kolorach. Oczywiście, w paryskim wysokim krawiectwie zdarzają się jeszcze kolekcje barokowe. Są jednak tak kuriozalne, że trudno się nimi inspirować przy doborze wieczornej garderoby. Christian Lacroix pokazał na przykład suknię z przeplatających się różowych i czerwonych falban (dzięki czemu kreacja wygląda jak farbowany gigantyczny sękacz), a Galliano dla Christiana Diora przygotował kolekcję sukien (?) z lateksu i gumy, inspirowanych m.in. twórczością Leonarda da Vinci i postacią Joanny d'Arc. W połączeniu z upiornym makijażem modelek nawet na Halloween u George'a Romery (reżysera "Nocy żywych trupów") byłyby one zbyt odważne. A wieczorami kobiety powinny przecież bardziej przyciągać, niż odstraszać.
Więcej możesz przeczytać w 1/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.