Jeśli o tobie nie plotkują - nie żyjesz!
Polityk powinien być jak żona Cezara - poza wszelkim podejrzeniem. To klasyczne sformułowanie usłyszałem od komentatorów przy okazji seksafery w Samoobronie. Ładnie to brzmi. Juliusz Cezar - o którym powiadano, że był mężem żonom i żoną mężom - rozwiódł się pod takim właśnie pretekstem z Oktawią. Nie mógł znieść plotek, które sam rozpuszczał.
Plotka, mimo niewątpliwej użyteczności, ma fatalną opinię. Zupełnie niesłusznie. Plotka jest ludziom potrzebna. Wskazuje na to choćby prosty fakt, że mimo trwającego od tysiącleci moralizatorskiego zwalczania plotki, ona trwa i ma się dobrze. Jest zarówno obiektem żywego zainteresowania społeczeństwa, jak i ważnym źródłem informacji.
W czasie wojny polsko-bolszewickiej koła endeckie rozpuszczały pogłoski, że marszałek Piłsudski ma w Belwederze stałą linię telefoniczną, przez którą porozumiewa się z Żydami na Kremlu. Pod koniec PRL rozpuszczono z kolei pogłoskę, że przygotowywana jest publikacja dwutomowej wymiany listów między Piłsudskim i Tuchaczewskim, z której miało wynikać, że obaj marszałkowie blisko się przyjaźnili. Jakoś nic z tego nie wyszło. Nie wydano nawet korespondencji generała Jaruzelskiego z marszałkiem Ustinowem. Być może jedno zależało od drugiego, ale to tylko plotka. Tym razem moja.
Plotka w raju
Plotka jest tak stara jak język - twierdzi niemiecki socjolog Klaus Thiele-Dohrmann. A rozsiewanie plotek było praktykowane zarówno w starożytnych Chinach, jak i w Grecji i Rzymie. Platon radził, aby się chronić przed plotką, żyjąc tak, by nikt jej nie dawał wiary. Oscar Wilde uważał, że plotka nie jest rzeczą najgorszą. Najgorsze jest, gdy się o kimś w ogóle nie mówi.
Symbolem plotki była w starożytności Fama - przerażający twór złożony z piór, oczu, języków i paplających ust. Fama była jednak córką Ziemi, to znaczy nieodłączną towarzyszką życia. I jest do dziś - w utyskiwaniach i potępieniach. Gazety brukowe wciąż mają najwyższe nakłady i czytają je wszyscy, nawet jeśli część robi to po kryjomu. Konfucjusz pouczał Chińczyków, że człowiek szlachetny nie przekazuje pogłosek i nie stawia innych w trudnej sytuacji na skutek gadatliwości. Jego słowa zawsze zawierają jądro prawdy. Człowiek niskich instynktów bierze na siebie przez jedno słowo winę, która ciąży na nim całe życie. A tu tymczasem Chińczycy do dziś powtarzają sobie na ucho, że wielki Mao dla zachowania sił witalnych praktykował okłady z młodych dziewic.
W innym zakątku ziemi i innym kręgu kulturowym król Salomon radził: kto postępuje jak plotkarz, zdradza tajemnice. Nie zadawaj się z tym, który dużo mówi. Salomon musiał być otoczony chmarą plotkarzy, bo w Starym Testamencie jest o nim sporo plotek. W biblijnej Księdze Hioba jest wiele fragmentów wskazujących na niebezpieczeństwo paplania. Język, powiada Hiob, powinien być trzymany na wodzy, bo lekkomyślna gadanina, plotka, oszczerstwo, obracają się przeciwko bliźnim, a więc także przeciwko Bogu jako ich Stwórcy.
Bardzo ładne rady, ale w Biblii aż się roi od plotek, poczynając od tych na temat Adama i Ewy w raju albo pijanego Noego. I w żaden sposób nie można ich wykorzenić. Dlatego apostoł Paweł już w pierwszym liście do Koryntian ostrzega, że zła gadanina psuje obyczaje, a w liście do Efezjan nawołuje, by nie plotkowali. Tymczasem historycy uważają, że rzeź niewiniątek to złośliwa plotka o Herodzie.
Lepper u Apellesa
Grecki satyryk Lukian opisał historię sławnego malarza Apellesa z Efezu, który na skutek oszczerstwa omal nie postradał życia. Apelles był przez długi czas faworytem króla Ptolemeusza IV. Zawistny kolega doniósł łatwowiernemu królowi, że Apelles zadaje się ze zdrajcami kraju. Wściekły król kazał swego przyjaciela zabić, ale w ostatniej chwili ktoś powiedział królowi prawdę, ratując malarzowi życie. Ptolemeusz bardzo żałował, że uwierzył plotce i sowicie Apellesa nagrodził. Malarz namalował po tym przeżyciu obraz, który Lukian widział, i który tak opisał: po prawej stronie siedzi mężczyzna z ogromnymi uszami, obok niego stoją dwie kobiety, symbolizujące niewiedzę i nieufność. Mężczyzna wyciąga rękę do pięknej, ale gniewnej dziewczyny, która uosabia potwarz i w jednym ręku trzyma płonącą żagiew, a prawą ciągnie za włosy młodego chłopca, który wyciąga ręce ku niebu, jakby wzywał bogów na świadków swej niewinności. Przed dziewczyną bieży blady mężczyzna, uosabiający zawiść, a u jej stóp siedzą dwie kobiety, symbole sprytu i oszustwa. Proszę sobie wyobrazić tę scenę i spróbować przystosować ją do naszych plotek i naszych warunków. To znaczy dorobić postaciom współczesne twarze. Świetna zabawa.
Obraz Apellesa nie dotrwał do naszych czasów, ale musiał mocno tkwić w tradycji, skoro pod koniec XV wieku Sandro Botticelli namalował podobny - "Spotwarzenie Apellesa". Obraz można obejrzeć w Ufficjach we Florencji.
Ładna jest historia innej ofiary plotki - jednego z najwybitniejszych uczonych mężów w dziejach Anglii Francisa Bacona. Robił on na dworze króla Jakuba oszałamiającą karierę. Kiedy został mianowany lordem kanclerzem, zaczęły krążyć plotki, że jako sędzia brał łapówki. W rezultacie tych plotek stracił stanowisko, miejsce w parlamencie i wypędzono go z dworu. Nadawałby się świetnie na tragiczną ofiarę plotek, gdyby nie to, że przyznał się do korupcji. Oświadczył, że owszem, brał, ale łapówki nie miały wpływu na wydawane przez niego wyroki.
Plotka wizerunkowa
Plotka czasami bywała przyjmowana z radością przez oplotkowanego. W 1516 r. padło ulubione zwierzę papieża Leona X - słoń podarowany mu przez króla Portugalii. Papież był niepocieszony. Agostino Chigi, bankier ze Sieny, mecenas sztuki, poprosił swego podopiecznego, poetę do dziś określanego mianem pornografa, Pietra Aretina, by spróbował jakoś Ojca Świętego rozbawić. Aretino napisał "Testament słonia", w którym precyzyjnie i drastycznie opisał występki, jakie lud rzymski przypisywał kościelnym dostojnikom. Zapewniam, że przy tym opisie wszystko, co opublikowano o życiu - nazwijmy to - towarzyskim Samoobrony, to tylko wyrywki z elementarza dla dziewcząt z dobrych domów. Tymczasem papieża rozbawiło to do tego stopnia, że odebrał opiekę nad Aretinem bankierowi i zabrał poetę na własny dwór. Ktoś zawistny rozpuścił potem pogłoskę, że Aretino został przez mecenasa Chigi wyrzucony, ponieważ złapano go na kradzieży sreber.
Bracia Edmond i Jules de Goncourtowie opisali w swoich dziennikach rozmowę o Aleksandrze Dumasie synu, prowadzoną przy obiedzie przez grono zacnych pisarzy. Najpierw stwierdzono jednogłośnie, że jego twórczość nie ma nic wspólnego z literaturą, a potem, że Dumas jest pozbawiony ludzkich uczuć - pieprzy tylko regularnie, ale nie kocha. Spośród uczestników tej rozmowy do historii literatury nikt nie wszedł. I bardzo jest ten opis podobny do naszych rozmów w zacnych gronach. O twórcach i ich twórczości.
Wiele plotek z przeszłości podniesiono do rangi faktów, wiele faktów pozostało w sferze plotek. Trudno rozróżnić. Jedno jest pewne, bez krwistych plotek o dawnych czasach, dawnych ludziach i ich czynach historia musiałaby być nauką bardzo suchą i potwornie nudną. Dlatego z punktu widzenia konsumenta dziejów powszechnych łacińska maksyma "Audacter calumniare, semper aliquit haeret" (Spotwarzaj spokojnie, zawsze coś z tego zostanie) jest całkowicie słuszna. I w interesie przyszłych pokoleń, po to aby miały o naszych czasach pojęcie właściwe, należy nie tylko plotkować, ale i plotki starannie zapisywać. Nie możemy pozbawić potomków przyjemności, z której sami tak chętnie i obficie korzystamy. W końcu intymne szczegóły z archiwów SB też zostaną kiedyś ujawnione. I bardzo dobrze. Inaczej potomni będą nas mieli za kukły wystrugane kozikiem z drewna. A my byliśmy i wciąż jesteśmy żywymi ludźmi.
Ilustracja: D. Krupa
Plotka, mimo niewątpliwej użyteczności, ma fatalną opinię. Zupełnie niesłusznie. Plotka jest ludziom potrzebna. Wskazuje na to choćby prosty fakt, że mimo trwającego od tysiącleci moralizatorskiego zwalczania plotki, ona trwa i ma się dobrze. Jest zarówno obiektem żywego zainteresowania społeczeństwa, jak i ważnym źródłem informacji.
W czasie wojny polsko-bolszewickiej koła endeckie rozpuszczały pogłoski, że marszałek Piłsudski ma w Belwederze stałą linię telefoniczną, przez którą porozumiewa się z Żydami na Kremlu. Pod koniec PRL rozpuszczono z kolei pogłoskę, że przygotowywana jest publikacja dwutomowej wymiany listów między Piłsudskim i Tuchaczewskim, z której miało wynikać, że obaj marszałkowie blisko się przyjaźnili. Jakoś nic z tego nie wyszło. Nie wydano nawet korespondencji generała Jaruzelskiego z marszałkiem Ustinowem. Być może jedno zależało od drugiego, ale to tylko plotka. Tym razem moja.
Plotka w raju
Plotka jest tak stara jak język - twierdzi niemiecki socjolog Klaus Thiele-Dohrmann. A rozsiewanie plotek było praktykowane zarówno w starożytnych Chinach, jak i w Grecji i Rzymie. Platon radził, aby się chronić przed plotką, żyjąc tak, by nikt jej nie dawał wiary. Oscar Wilde uważał, że plotka nie jest rzeczą najgorszą. Najgorsze jest, gdy się o kimś w ogóle nie mówi.
Symbolem plotki była w starożytności Fama - przerażający twór złożony z piór, oczu, języków i paplających ust. Fama była jednak córką Ziemi, to znaczy nieodłączną towarzyszką życia. I jest do dziś - w utyskiwaniach i potępieniach. Gazety brukowe wciąż mają najwyższe nakłady i czytają je wszyscy, nawet jeśli część robi to po kryjomu. Konfucjusz pouczał Chińczyków, że człowiek szlachetny nie przekazuje pogłosek i nie stawia innych w trudnej sytuacji na skutek gadatliwości. Jego słowa zawsze zawierają jądro prawdy. Człowiek niskich instynktów bierze na siebie przez jedno słowo winę, która ciąży na nim całe życie. A tu tymczasem Chińczycy do dziś powtarzają sobie na ucho, że wielki Mao dla zachowania sił witalnych praktykował okłady z młodych dziewic.
W innym zakątku ziemi i innym kręgu kulturowym król Salomon radził: kto postępuje jak plotkarz, zdradza tajemnice. Nie zadawaj się z tym, który dużo mówi. Salomon musiał być otoczony chmarą plotkarzy, bo w Starym Testamencie jest o nim sporo plotek. W biblijnej Księdze Hioba jest wiele fragmentów wskazujących na niebezpieczeństwo paplania. Język, powiada Hiob, powinien być trzymany na wodzy, bo lekkomyślna gadanina, plotka, oszczerstwo, obracają się przeciwko bliźnim, a więc także przeciwko Bogu jako ich Stwórcy.
Bardzo ładne rady, ale w Biblii aż się roi od plotek, poczynając od tych na temat Adama i Ewy w raju albo pijanego Noego. I w żaden sposób nie można ich wykorzenić. Dlatego apostoł Paweł już w pierwszym liście do Koryntian ostrzega, że zła gadanina psuje obyczaje, a w liście do Efezjan nawołuje, by nie plotkowali. Tymczasem historycy uważają, że rzeź niewiniątek to złośliwa plotka o Herodzie.
Lepper u Apellesa
Grecki satyryk Lukian opisał historię sławnego malarza Apellesa z Efezu, który na skutek oszczerstwa omal nie postradał życia. Apelles był przez długi czas faworytem króla Ptolemeusza IV. Zawistny kolega doniósł łatwowiernemu królowi, że Apelles zadaje się ze zdrajcami kraju. Wściekły król kazał swego przyjaciela zabić, ale w ostatniej chwili ktoś powiedział królowi prawdę, ratując malarzowi życie. Ptolemeusz bardzo żałował, że uwierzył plotce i sowicie Apellesa nagrodził. Malarz namalował po tym przeżyciu obraz, który Lukian widział, i który tak opisał: po prawej stronie siedzi mężczyzna z ogromnymi uszami, obok niego stoją dwie kobiety, symbolizujące niewiedzę i nieufność. Mężczyzna wyciąga rękę do pięknej, ale gniewnej dziewczyny, która uosabia potwarz i w jednym ręku trzyma płonącą żagiew, a prawą ciągnie za włosy młodego chłopca, który wyciąga ręce ku niebu, jakby wzywał bogów na świadków swej niewinności. Przed dziewczyną bieży blady mężczyzna, uosabiający zawiść, a u jej stóp siedzą dwie kobiety, symbole sprytu i oszustwa. Proszę sobie wyobrazić tę scenę i spróbować przystosować ją do naszych plotek i naszych warunków. To znaczy dorobić postaciom współczesne twarze. Świetna zabawa.
Obraz Apellesa nie dotrwał do naszych czasów, ale musiał mocno tkwić w tradycji, skoro pod koniec XV wieku Sandro Botticelli namalował podobny - "Spotwarzenie Apellesa". Obraz można obejrzeć w Ufficjach we Florencji.
Ładna jest historia innej ofiary plotki - jednego z najwybitniejszych uczonych mężów w dziejach Anglii Francisa Bacona. Robił on na dworze króla Jakuba oszałamiającą karierę. Kiedy został mianowany lordem kanclerzem, zaczęły krążyć plotki, że jako sędzia brał łapówki. W rezultacie tych plotek stracił stanowisko, miejsce w parlamencie i wypędzono go z dworu. Nadawałby się świetnie na tragiczną ofiarę plotek, gdyby nie to, że przyznał się do korupcji. Oświadczył, że owszem, brał, ale łapówki nie miały wpływu na wydawane przez niego wyroki.
Plotka wizerunkowa
Plotka czasami bywała przyjmowana z radością przez oplotkowanego. W 1516 r. padło ulubione zwierzę papieża Leona X - słoń podarowany mu przez króla Portugalii. Papież był niepocieszony. Agostino Chigi, bankier ze Sieny, mecenas sztuki, poprosił swego podopiecznego, poetę do dziś określanego mianem pornografa, Pietra Aretina, by spróbował jakoś Ojca Świętego rozbawić. Aretino napisał "Testament słonia", w którym precyzyjnie i drastycznie opisał występki, jakie lud rzymski przypisywał kościelnym dostojnikom. Zapewniam, że przy tym opisie wszystko, co opublikowano o życiu - nazwijmy to - towarzyskim Samoobrony, to tylko wyrywki z elementarza dla dziewcząt z dobrych domów. Tymczasem papieża rozbawiło to do tego stopnia, że odebrał opiekę nad Aretinem bankierowi i zabrał poetę na własny dwór. Ktoś zawistny rozpuścił potem pogłoskę, że Aretino został przez mecenasa Chigi wyrzucony, ponieważ złapano go na kradzieży sreber.
Bracia Edmond i Jules de Goncourtowie opisali w swoich dziennikach rozmowę o Aleksandrze Dumasie synu, prowadzoną przy obiedzie przez grono zacnych pisarzy. Najpierw stwierdzono jednogłośnie, że jego twórczość nie ma nic wspólnego z literaturą, a potem, że Dumas jest pozbawiony ludzkich uczuć - pieprzy tylko regularnie, ale nie kocha. Spośród uczestników tej rozmowy do historii literatury nikt nie wszedł. I bardzo jest ten opis podobny do naszych rozmów w zacnych gronach. O twórcach i ich twórczości.
Wiele plotek z przeszłości podniesiono do rangi faktów, wiele faktów pozostało w sferze plotek. Trudno rozróżnić. Jedno jest pewne, bez krwistych plotek o dawnych czasach, dawnych ludziach i ich czynach historia musiałaby być nauką bardzo suchą i potwornie nudną. Dlatego z punktu widzenia konsumenta dziejów powszechnych łacińska maksyma "Audacter calumniare, semper aliquit haeret" (Spotwarzaj spokojnie, zawsze coś z tego zostanie) jest całkowicie słuszna. I w interesie przyszłych pokoleń, po to aby miały o naszych czasach pojęcie właściwe, należy nie tylko plotkować, ale i plotki starannie zapisywać. Nie możemy pozbawić potomków przyjemności, z której sami tak chętnie i obficie korzystamy. W końcu intymne szczegóły z archiwów SB też zostaną kiedyś ujawnione. I bardzo dobrze. Inaczej potomni będą nas mieli za kukły wystrugane kozikiem z drewna. A my byliśmy i wciąż jesteśmy żywymi ludźmi.
Ilustracja: D. Krupa
Więcej możesz przeczytać w 1/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.