Inaczej słucha się disco polo na potupajce w remizie, a inaczej gdy podają je tenorzy we frakach i pod batutą
Nowy rok nas onieśmiela, choć nie wszystkich jednakowo. Niektórzy idą w ten styczeń jak na bal. Tworzą przyczółki - szczęścia, zdrowia, pomyślności. Więc my pół kroku za nimi. Oto Krzysztof Penderecki - przyczółek solidności. W nowy rok wszedł z Symfonią numer VIII, która spłynęła mu na papier w ogrodzie w Lusławicach. Gdzie drzewa sadził własną ręką. "To miejsce, w którym siadam nad kartką i wszystko staje się jasne" - tłumaczy się z natchnienia. Więc my za nim - tup, tup - do własnych ogrodów i własnych kartek.
Dla pań - przyczółek dumy kobiecej. O którą zatroskała się Manuela Gretkowska, liderka Polskiej Partii Kobiet w budowie. Jasne, że tej dumy brakuje takiej, której pięcioro drobiazgu czepia się spódnicy. Przy czym tata w kryminale. I tę zranioną damską dumę rzuciły się restytuować hrabianka Tyszkiewicz i też - przykładowo - nie nisko urodzona Anna Maria Jopek. Co już było. Że przypomnę Irenę Krzywicką, wolnomyślicielkę, która za wczesnej PRL agitowała łódzkie tkaczki do wolnej miłości.
Dla opornych mamy przyczółek tupetu. Tu wysunął się Piotr Rubik. Kompozytor dociążonych oratoriów, psalmów i tryptyków. Naród, co to ledwo złoży w majowy poranek "Zacznijcie wargi nasze...", a po wódce "górala, któremu żal...", na wezwanie Rubika zapełnia wielkie hale. Cud? Cud. Snobizmu. Bo przecież inaczej słucha się disco polo na potupajce w remizie, a inaczej gdy podają je dwa szeregi tenorów we frakach i pod batutą.
Na szczęście otworzy się też przyczółek dla tych, którzy dostali zadyszki od tego polskiego przyspieszenia. Do nich adresuje się głosiciel prawdy nazwiskiem Adam Bytof. Bywalec łamów "Czwartego Wymiaru". Radzi, by się tak nie napinać, nie szarpać. Przeciwnie - położyć się spać. Lenistwo? Skąd! Drzemka to łebska inwestycja we własną przyszłość. Bo najlepsze pomysły przychodzą we śnie. "Dzięki swoim snom wyszedłem z długów" - zachwala Bytof swój towar zagonionym szarpaczom. Więc - jakkolwiek to zabrzmi na początek roku: dobranoc Państwu.
Dla pań - przyczółek dumy kobiecej. O którą zatroskała się Manuela Gretkowska, liderka Polskiej Partii Kobiet w budowie. Jasne, że tej dumy brakuje takiej, której pięcioro drobiazgu czepia się spódnicy. Przy czym tata w kryminale. I tę zranioną damską dumę rzuciły się restytuować hrabianka Tyszkiewicz i też - przykładowo - nie nisko urodzona Anna Maria Jopek. Co już było. Że przypomnę Irenę Krzywicką, wolnomyślicielkę, która za wczesnej PRL agitowała łódzkie tkaczki do wolnej miłości.
Dla opornych mamy przyczółek tupetu. Tu wysunął się Piotr Rubik. Kompozytor dociążonych oratoriów, psalmów i tryptyków. Naród, co to ledwo złoży w majowy poranek "Zacznijcie wargi nasze...", a po wódce "górala, któremu żal...", na wezwanie Rubika zapełnia wielkie hale. Cud? Cud. Snobizmu. Bo przecież inaczej słucha się disco polo na potupajce w remizie, a inaczej gdy podają je dwa szeregi tenorów we frakach i pod batutą.
Na szczęście otworzy się też przyczółek dla tych, którzy dostali zadyszki od tego polskiego przyspieszenia. Do nich adresuje się głosiciel prawdy nazwiskiem Adam Bytof. Bywalec łamów "Czwartego Wymiaru". Radzi, by się tak nie napinać, nie szarpać. Przeciwnie - położyć się spać. Lenistwo? Skąd! Drzemka to łebska inwestycja we własną przyszłość. Bo najlepsze pomysły przychodzą we śnie. "Dzięki swoim snom wyszedłem z długów" - zachwala Bytof swój towar zagonionym szarpaczom. Więc - jakkolwiek to zabrzmi na początek roku: dobranoc Państwu.
Więcej możesz przeczytać w 1/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.