SKANER POLSKA
TAJNE KONTA
Rozpruta przesyłka prokuratury
Wtajemniczych okolicznościach została rozpruta paczka z dokumentami ze szwajcarskiej prokuratury dla polskich śledczych. Dokumenty są dowodem na to, że polscy politycy, w tym niektórzy liderzy lewicy (m.in. były minister z SLD), mieli tajne konta w szwajcarskich bankach, co zataili w swoich oświadczeniach majątkowych. Pod koniec sierpnia 2006 r. szwajcarscy prokuratorzy wysłali do Polski zaplombowaną paczkę zawierającą tajne dane o operacjach finansowych polskich polityków w Szwajcarii. Paczka, przewożona na pokładzie samolotu lecącego z Zurychu do Polski, została jednak otwarta, zanim dostali ją polscy śledczy - dowiedział się "Wprost". Po wylądowaniu samolotu prokuratorzy, którzy mieli odebrać 27 segregatorów, odkryli, że przesyłka opatrzona napisem "tajne" była otwierana. A ślady wskazują jednoznacznie, że nie był to przypadek, tylko świadome działanie. Wszczęte śledztwo nie przyniosło jednak odpowiedzi na pytanie, kto przeglądał dokumenty.
Segregatory z dokumentami polskie organy ścigania dostały od Szwajcarów w ramach pomocy prawnej w sprawie lobbysty Marka Dochnala. Przebywa on w areszcie m.in. pod zarzutem skorumpowania byłego posła SLD Andrzeja Pęczaka. Prokuratura podejrzewa, że korumpował i innych polityków lewicy oraz prał pieniądze. Szwajcarskie operacje Dochnala obsługiwał zatrudniony w Coutts Bank Peter Vogel vel Piotr Filipczyński. W 1971 r. trafił do więzienia z 25-letnim wyrokiem za brutalne zabójstwo. Podczas przerwy w odbywaniu kary, w 1983 r., wyjechał z kraju. Zmienił nazwisko i choć był poszukiwany listem gończym, rozpoczął karierę biznesmena i bankiera. W 1999 r. Vogla zatrzymali Szwajcarzy i trafił do aresztu w Polsce. Długo w nim nie siedział, ponieważ w błyskawicznym tempie ułaskawił go prezydent Aleksander Kwaśniewski. Szwajcarscy prokuratorzy, jak informował "Wprost" Peter Hunig, prokurator z Zurychu, podejrzewają, że przez rachunki administrowane przez Vogla płynęły łapówki dla polskich polityków. Według Huniga, szwajcarscy śledczy odkryli około 30 takich rachunków należących do polskich obywateli, na których zgromadzono ponad 50 mln franków szwajcarskich. (ceg, GIN)
KOSMETYKI
Cielecka jak Hayek
Magdalena Cielecka, jedna z najpopularniejszych polskich aktorek (zagrała m.in. w filmie "S@motność w sieci", serialach "Oficerowie" i "Magda M."), została twarzą firmy kosmetycznej Avon. Na mocy rocznego kontraktu aktorkę zobaczymy w katalogach, materiałach reklamowych oraz na stronach internetowych Avonu. Cielecka będzie także uczestniczyć w najważniejszych wydarzeniach związanych z promocją kosmetyków oraz jubileuszem 15-lecia firmy w Polsce. Będzie również wspierać społeczny program "Wielka kampania życia - Avon kontra rak piersi" oraz pełnić funkcję rzecznika dla kluczowych marek kosmetyków Avon. Dziś w reklamach perfum i tuszów do rzęs tej firmy występuje Salma Hayek. (MR)
NARKOTYKI
Polski baron?
Czy znany biznesmen, właściciel licznych nieruchomości na Pomorzu Zachodnim zamówił 1,5 tony kokainy? To sprawdzają teraz szczecińska policja i prokuratura. Kokainę przechwyciły szwedzkie służby celne w porcie w Göteborgu. Miała trafić do portu w Świnoujściu. Transport 1,5 tony narkotyku to nie ewenement. Od lat duże ilości białego proszku trafiają do polskich odbiorców, którzy wcale nie są pośrednikami, ale europejskimi potentatami w narkotykowym biznesie. Potwierdza to "Wprost" informator, skazany niegdyś za działalność w zorganizowanym gangu.
Obserwowane przez policję kontenery z Wenezueli, które przed świętami dotarły do Polski (zamiast przejętej przez Szwedów kokainy była w nich mąka) oficjalnie wiozły glinkę ceramiczną do nieistniejącej firmy. W Świnoujściu zapakowano je do dwóch tirów, po które zgłosił się Meksykanin, tymczasowo przebywający w naszym kraju, oraz mieszkaniec Szczecina (żonaty z Chilijką). - Wcześniej Polaka nie wiązaliśmy z przemytem narkotyków - mówi prokurator Zdzisław Rynkiewicz, szef wydziału ds. przestępczości zorganizowanej szczecińskiej prokuratury.
Obaj zatrzymani mogą mieć powiązania ze znanym biznesmenem, od lat podejrzewanym przez policję o kontakty z narkotykowymi kartelami. - Pierwszą kokainę sprowadził do Polski trzynaście lat temu. Policja podobno depcze mu po piętach, lecz skoro tak, dlaczego nikt nie prześwietlił pochodzenia jego wielkiego majątku? - pyta nasz informator.
Kiedy 12 lat temu w Liverpoolu na statku "Jurata" przechwycono 1,2 tony kokainy, dopiero po siedmiu latach pojawiły się pierwsze dowody, że narkotyk był własnością polskich przestępców. Świadek koronny Jarosław S., ps. Masa, zeznał wówczas, że kiedy angielskie służby celne cieszyły się sukcesem, kilka innych transportów z "białą damą" bezpiecznie przeszło wszystkie kontrole portowe i trafiło do pruszkowskiej mafii.
Ewa Ornacka
BIZNES
Smak papieża
Smak "papieża" kosztuje 9,90 zł. Tyle trzeba zapłacić za pół litra piwa z Benedyktem XVI i jego rodzinnym domem na etykiecie. Piwo nosi miano papieskiego i zostało wyprodukowane przez browar Weideneder w Tann, niedaleko rodzinnej miejscowości Josefa Ratzingera. Podczas gdy Niemcy mają "papieża" do picia, my mieliśmy i wciąż mamy słynne wadowickie kremówki, ulubione ciastko Jana Pawła II. (ceg)
POLSKA - NIEMCY
Przywrócić pamięć!
Wojna w Polsce wyglądała tak, jak we Francji: okupacja nie była zbyt uciążliwa, kwitło życie towarzyskie, działały teatry czy uczelnie. Wielu Niemców nie dość, że nie ma lub nie chce mieć pojęcia o zbrodniach ich narodu w Polsce, to jeszcze nam przypisuje rolę kata. Może Niemcom przydałaby się edukacyjna kampania billboardowa na temat tego, co zrobili w Polsce? W największych miastach RFN mogłyby zawisnąć billboardy pokazujące na przykład zrównaną przez Niemców z ziemią Warszawę.
O żądaniach Powiernictwa Pruskiego czytaj w tekście "Powiernictwo ćwiczebne" - s. 40.
NAUKA
Kopernik w Warszawie
Pierwsze w Polsce centrum nauki - Kopernik - zostanie otwarte pod koniec 2008 r. w Warszawie. Będzie tam kilkaset interaktywnych stanowisk z doświadczeniami z różnych dziedzin wiedzy - od nauk przyrodniczych, przez najnowsze technologie, po nauki humanistyczne i społeczne. Muzeum zajmie 6 tys. m? powierzchni i będzie dysponować m.in. multimedialnym planetarium z kopułą o średnicy 16 m. Odwiedzający centrum będą się m.in. przedzierać przez amazońską dżunglę, pływać z delfinami i zwiedzać galaktyki oddalone od Ziemi o tysiące lat świetlnych. W dziale "przestrzeń kosmiczna" będzie można lewitować, uwolniwszy się od siły grawitacji. A w "latającym cyrku" zwiedzający poczują na własnej skórze, jaką potęgą jest bezwładność i zjawisko żyroskopowe. Doświadczą tego, pedałując na cyrkowym rowerze zawieszonym na linie rozciągniętej na wysokości pierwszego piętra.
Platforma wiślana Tu zwiedzający zapoznają się ze wszystkim, co jest związane ze środowiskiem rzecznym, a dzięki minioczyszczalni ścieków sprawdzą, jak woda trafia z rzek do ich kranów. Pierścień Każdy zwiedzający otrzyma pierścień z elektronicznym czipem. To osobisty klucz, dzięki któremu w różnych muzeach zostaniemy powitani po imieniu. Wyniki przeprowadzonych przez nas doświadczeń zostaną zaś zapisane na osobistej stronie internetowej. Teatr anatomiczny Po założeniu specjalnego fartucha zwiedzający stanie się żywym modelem anatomicznym - będzie mógł na sobie oglądać ludzkie narządy wewnętrzne i układ kostny. Zbada, co się dzieje, gdy kości mają zbyt mało wapnia, sprawdzi słuch i wzrok. A na koniec przeprowadzi wirtualną operację na prawdziwym stole operacyjnym. Sala ruchu Na wielofunkcyjnej arenie poznamy możliwości własne go ciała: szybkość, skoczność, gibkość, spostrzegawczość i czas reakcji. Tu okaże się, kto jest tak dobry w postrzeganiu ruchu jak mucha, kto prześcignie hipopotama, a kto gazelę. Będzie też można się przekonać, jak będziemy wyglądali i jak będziemy się czuli za lat 20,40 czy 80. |
MEDIA
"Wprost" opiniotwórczy
Tygodnik "Wprost" jest nadal zdecydowanym liderem rankingu najbardziej opiniotwórczych tygodników. Według Instytutu Monitorowania Mediów, w listopadzie nasz tygodnik był cytowany prawie dwa razy częściej niż "Newsweek Polska" i dwuipółkrotnie częściej niż "Polityka".
KSIĄŻKA
Lenin Sierakowski & Marks Zizek sp. z o.o.
Lenin może i zszedł na złą drogę, ale to nie ma nic do rzeczy, bo jako intelektualista, analityk polityki i teoretyk rewolucji jest wciąż godny polecenia. I drukowania. Mało tego, jest po prostu wielki. Tak Sławomir Sierakowski tłumaczy wydanie pism Lenina z 1917 r. ("Rewolucja u bram"). Bo "nie o Lenina tu chodzi, lecz o nasz współczesny kapitalizm". To kuriozalne dzieło zostało poprzedzone jeszcze bardziej kuriozalnym wstępem Sierakowskiego i manieryczno-grafomańskim posłowiem Slavoja Zizka. Ten słoweński marksista-leninista bryluje na lewicowych salonach (głównie uczelniach) Europy i USA w roli niezależnego intelektualisty. Problemem jest to, że chodzi właśnie o Lenina, późniejszego zbrodniarza, twórcę gułagu i inicjatora masowych represji, a nie o subtelnego komentatora Hegla czy polemistę Karla Kautsky'ego. Równie dobrze o Hitlerze można by mówić jako o wrażliwym pejzażyście.
Zizek i Sierakowski rehabilitują zbrodniarza Lenina jako wielkiego emancypatora uciśnionych, pomysłodawcę rewolucji kulturalnej, która ciemne masy wyniesie do poziomu powszechnego oświecenia, a przede wszystkim jako twórcę koncepcji "oczyszczającej przemocy". Bożyszcze Lenin wiedział, że rewolucja lutowa (burżuazyjna) w Rosji tylko wepchnie biedny lud w "liberalno-demokratyczny konsens", w którym wolny świat cierpi do dziś katusze, więc wyczuł rewolucyjny moment i emancypację przyspieszył (rewolucja bolszewicka). A ci, co nie dorośli, emancypowali się potem pod murem lub w gułagu. Jak to się ma do konstytucyjnego zakazu głoszenia pochwały komunizmu (i faszyzmu)? Przecież równie dobrze podobnie można by skomentować "Mein Kampf" Hitlera - też jest tam przepis na emancypację i rewolucję, tylko pod trochę innymi hasłami.
Książka Zizka i Sierakowskiego to mało zawoalowany instruktaż, jak się wyrwać z tego okropnego "liberalno-demokratycznego konsensu", który jest gorszy niż XIX-wieczny imperializm i oczywiście gorszy niż realny komunizm. Zatem najpierw trzeba zaistnieć w obiegu opinii, potem go zdominować, później znaleźć polityczne ramię w postaci partii (a nie naiwnych ruchów feministek, alterglobalistów czy zielonych), a na końcu znaleźć dogodny moment do rewolucyjnego skoku - jak Lenin w lutym 1917 r. Zizek byłby w tym układzie bogiem ojcem rewolucji, czyli neo-Marksem, Sierakowski zaś - synem zbawicielem, czyli neo-Leninem.
Ale najsmaczniejszy w tym "dziele" jest język. Sierakowski jest kompletnie zagubioną (językowo) sierotą po strukturalistach (zarówno postmarksowskich, jak i postfreudowskich). Wysila się więc w manierze Lacana, Deleuze'a, Derridy, Althussera czy Balibara o "de-terytorializacji", "warunku niemożliwości", "inkluzji" i "agonizmie". Mówiąc językiem "Rejsu", aż się chce wyjść z kina, takie to napuszone i pretensjonalne. Z kolei Zizek uprawia typowe postmodernistyczne bełkotopisanie, mieszając McDonalda z Kantem, Antygoną, Brechtem, Stalinem, Schubertem, Scorsesem, Ritchim, Pasolinim, dobrym wojakiem Szwejkiem, Holocaustem, na Internecie kończąc. Wniosek jest jeden - i Zizek, i Sierakowski cierpią na "de-terytorializację" zdrowego rozsądku i chcą "agonizmu" poczucia rzeczywistości swoich czytelników. Byłoby to żenująco zabawne, gdyby nie było groźne. Bo rehabilitacja zbrodniarza Lenina nawet w otulinie postmodernistycznej piany jest nie do przyjęcia.
Stanisław Janecki
SKANER ŚWIAT
TURKMENISTAN
Zachód słońca Azji
Nasze słońce zgasło. Lud Turkmenistanu będzie jednak przywiązany do politycznej spuścizny Turkmenbaszy" - ogłosił wicepremier Turkmenii. Nagła śmierć jednego z najbardziej absurdalnych władców Azji Środkowej wstrząsnęła regionem. Władca Turkmenów nie wyznaczył następcy, nie pozostawił też żadnych instytucji politycznych, które mogłyby go zastąpić. W Aszchabadzie rozpoczęła się więc ostra walka o władzę. Już kilka godzin po śmierci Turkmenbaszy jego konstytucyjny następca, przewodniczący parlamentu Auezgeldy Atajew, usłyszał kryminalne zarzuty i został zatrzymany. Tymczasowym prezydentem został Kurbanguli Berdymuhammedow, krewny Turkmenbaszy, urzędujący wicepremier, minister zdrowia i osobisty dentysta Turkmenbaszy. O powrocie do kraju zaczęła mówić opozycja, która niemal w całości składa się z byłych urzędników reżimu. Skończyło się jednak na zapowiedziach, gdyż wicepremier nie wpuścił samolotu z opozycjonistami do kraju. To właśnie Berdymuhammedow będzie prawdopodobnie następcą Turkmenbaszy. Niektórzy eksperci wskazują także na syna Turkmenbaszy - Murada. Problem w tym, że mieszka on w Austrii i jest mało znany w Turkmenii. Wybory zaplanowano na 11 lutego, prezydenta wybierze wówczas 2507 deputowanych Rady Ludowej. Niestabilność w Turkmenistanie zaniepokoiła Rosję i Chiny. Zagrożone są bowiem dostawy gazu z tego kraju. Gazprom kupuje rocznie od Turkmenistanu 40 mld m3 gazu, czyli 7 proc. tego, co sprzedaje za granicę. Specjalizujący się w tematyce gospodarczej dziennik "Wiedomosti" napisał, że Turkmenistan "potrzebuje Rosji w okresie przejściowym". (greg)
GERALD FORD (1913-2006)
Prezydent przejściowy
Przypadkowy prezydent", który "odbudował zaufanie do republikanów". Tak mówiono o zmarłym w Kalifornii w wieku 93 lat Geraldzie Fordzie. Wróżono mu karierę zawodowego gracza futbolu, ostatecznie został najbardziej wysportowanym szefem państwa. 38. prezydent USA urząd wiceprezydenta objął w 1973 r. - po rezygnacji z tego stanowiska Spiro Agnew uwikłanego w skandale korupcyjne. Rok później objął najwyższy urząd automatycznie - po dymisji Richarda Nixona zamieszanego w aferę Watergate. Nixonowi groziło kryminalne oskarżenie o złamanie konstytucji, więc Ford go ułaskawił. Za swoje główne zadanie uznał "uleczenie ran" zadanych amerykańskiej demokracji przez aferę Watergate. Przez demokratów był uważany za konserwatystę, a przez prawicę republikańską krytykowany za politykę odprężenia w stosunkach z ZSRR. Zachował reputację polityka uczciwego i prostolinijnego. Wystartował w wyborach w 1976 r., lecz przegrał z Jimmym Carterem. Podczas kampanii przed tamtymi wyborami Ford stwierdził, że kraje Europy Wschodniej "nie znajdują się pod dominacją ZSRR", co wywołało lawinę protestów i kpin. "Dzięki prawości, zdrowemu rozsądkowi i łagodności prezydent Ford pomógł zabliźnić rany naszego kraju i odbudować zaufanie publiczne do urzędu prezydenta" - podsumował zasługi zmarłego George W. Bush. (greg, wk)
MEDYCYNA
Trojaczki z podwójnej macicy
Dwudziestotrzyletnia Hannah Jersey z Wielkiej Brytanii, mająca dwie macice, urodziła trojaczki. To pierwszy taki wypadek na świecie. Dwie macice (uterus didelphys) zdarzają się u jednej kobiety na tysiąc. Zwyk-le obie macice są zbyt małe, by można było donosić nawet jedną ciążę. Tymczasem Hannah urodziła trzy córki. W jednej macicy rozwijały się jednojajowe bliźniaczki, w drugiej trzecie dziecko. (MF)
|
KOSMOS
Portret końca świata
Brytyjscy uczeni z University of Warwick przepowiadają, jak będzie wyglądał koniec świata. Przesłanki czerpią z obserwacji niewielkiego obiektu astronomicznego wysyłającego białe światło, nazywanego białym karłem. Powstał on po śmierci dość masywnej gwiazdy, prawdopodobnie ośmiokrotnie większej od naszego słońca. Astronomowie zauważyli, że otacza go płaski okrąg w kształcie dysku, złożony z odłamków skalnych oraz zjonizowanego wapnia. Zmiana w emisji widma tego metalu sugeruje, że płaski dysk porusza się po orbicie białego karła. Uczeni podejrzewają, że za kilka miliardów lat podobnie mogą się rozpaść planety naszego układu słonecznego, które zgromadziły się wokół masywnej gwiazdy, jaką jest Słońce, i to będzie koniec naszego świata. (MF)
Fot: Archiwum policyjne
Więcej możesz przeczytać w 1/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.