Rafał Skórski
W lipcu 1976 r. amerykańska bezzałogowa sonda kosmiczna Viking 1 po raz pierwszy w historii uwieczniła w kolorze powierzchnię Marsa. Zdjęcie, które wraz z resztą zebranej wówczas dokumentacji posłużyło naukowcom z NASA m.in. do obliczenia dokładnej odległości Ziemi od Czerwonej Planety, nie przetrwało jednak do dziś w oryginale. Następcy zapomnieli przegrać pamięć taśmową (rodzaj masowej pamięci zewnętrznej opartej na taśmie magnetycznej), na której zapisano fotografię. Żywotność tego typu nośników przewidziano na mniej więcej 30 lat, a w NASA zorientowano się, że dane ulegają utracie dopiero po ich upływie. Taśma magnetyczna, choć z biegiem czasu ulega rozmagnetyzowaniu, pozostaje głównym narzędziem archiwistów. – Zapewnia optymalną trwałość. Aby nie powtórzyła się sytuacja ze zdjęciem Marsa, wszystkie najważniejsze instytucje i archiwa na świecie cyklicznie przegrywają nośniki, tak robi np. Biblioteka Kongresu w Waszyngtonie. Towarzyszy temu digitalizacja, ale ona ma jedynie zapewnić dostęp do zbiorów szerokiemu gronu odbiorców, a nie ich ochronę – wyjaśnia dr Monika Aksamit-Koperska z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalizująca się w chemii konserwatorskiej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.